Wczoraj byłem u spowiedzi, bo sam sobie nie poradzę z atakami szatana, który właśnie w takich momentach uderza z podwójną mocą, a czyni to szczególnie w naszej słabości.

    Tuż po przebudzeniu w sercu pojawili się krzywdziciele, a ja zawołałem: „przepraszam Panie Jezu”! Przeżegnałem się wodą święconą i odmówiłem „Anioł Pański”, ale nie szło.

    O 6.00 z radia dowiedziałem się, że dzisiaj jest wspomnienie patronów Europy: Cyryla i Metodego, którzy byli braćmi, lekarzami. Pan Jezus jakby chciał mi pokazać moje "kłopoty" na tle ich trudności, przeciwności i wyrzeczeń. Nie było wówczas Internetu, tłumaczów Pisma i samolotów.

     W ciemności wyszedłem na pierwsze nabożeństwo. Moje serce zostało zalane wielkim cierpieniem, a jest nim ujrzenie w Świetle Bożym ziemskiego królestwa szatana. Jakby na znak całe niebo zalały lecące z krzykiem wrony...nawet przestraszyłem się!

   To znak przewagi sił ciemności nad garstką należącą do Pana. Większość narodu została zaczadzona i jest wierna bolszewikom, a nieświadomi przystępują do Stołu Pańskiego i udają wiernych Bogu.

     Tacy są też koledzy z Izbie Lekarskiej, której patronuje prezes Mieczysław Szatanek (nomen omen), gdzie promuje się masonerię, a zarazem uczestniczy w uroczystościach religijnych. Ponownie napisałem do kard. Kazimierza Nycza, aby nie spotykał się z tymi faryzeuszami, bo pojawili się na pogrzebie kard. Józefa Glempa, aby narobić sobie zdjęć...podobnie jak ze spotkania „opłatkowego”.    

    Na całej Mszy św. trwały rozproszenia wpuszczane przez demona: serce zalewała złość, nie mogłem skupić myśli i nie miałem radości ze spotkania z Bogiem! Wyobraź sobie teraz wroga wiary, który trafi tutaj: np. Kubę Wojewódzkiego czy Kubę  Wątłego ("Czubę Wstrętnego"), a nawet zwykłego człowieka.

    Wczoraj byłem z takimi na nabożeństwie w intencji ich zmarłego członka rodziny...cały czas szeptali sobie do ucha, nie przystąpili do Sakramentu Pojednania i wyszli z dodatkowymi grzechami.

    Dzisiaj Pan Jezus wyznaczył jeszcze innych uczniów: „oto was posyłam jak owce między wilki”.   Eucharystia przyjęła postać zawiniątka („dar”), a ja w jednej chwilce stałem się innym człowiekiem.

    Po wyjściu z kościoła w wielkim bólu zacząłem wołać do Boga w intencji dnia, która napłynęła natychmiast! Nawet poprosiłem, aby to wołanie „przyszło do Boga także za mnie”. Oprócz garstki należącej do Pana ujrzałem ludzi dobrej woli oraz ludzkość żyjącą w nieświadomości śmiertelnego boju duchowego.

    Przypomniał się oglądany film dokumentalny o więzieniu S-21 w Phnom Penh w czasie rządów Czerwonych Khmerów w Kambodży, którzy przejęli władzę 17 czerwca 1975 roku i wymordowali 2 miliony rodaków.

    Szalony reżim w imię utopijnej równości przesiedlał ludność, zakazywał praktyk religijnych i zmuszał do przymusowej pracy, a procesowi towarzyszyła inwigilacja i ludobójstwo. Zasady u bolszewików nie zmieniły się: dalej u upatrzonych ofiar stosuje się presję psychiczną, nie wolno działać w pośpiechu („mamy czas”), aby ofiary doprowadzać do szaleństwa...tortury dzisiaj mają inny charakter!   

    Dziwne, bo później w radiowej dwójce „trafię” na relację Kazimierza Czapli, którego z 4 tysiącami członków AK zesłano w głąb Rosji, a tam przebrano w ruskie mundury i zmuszano do złożenia przysięgi Stalinowi i bolszewikom. Nie chcieli tego uczynić, śpiewali „Boże coś Polskę”, trzymano wszystkich na apelu do nocy, później mundury sowieckie zamieniono na łachy po zabitych i wywieziono z obozu. 

    Szatan od początku ma takie same metody, a jego agendami są bolszewicy i faszyści oraz terroryści i członkowie mafii. Nie wspomnę o całej masie „wilków” duchowych w postaci masonerii, „lepszych” religii,  faryzeuszy i Judaszów.

    Ci ludzie, także Polacy, których pełno wokół mają rozkosz z działania w organizacji przestępczej i cieszą się ze śmierci każdego, który widzi ich bezeceństwa...całkiem zapomnieli o Istnieniu Boga i piekła (miejsca przerażającej grozy, gdzie jest płacz i wieczne męczarnie).

    Wyszedłem na nabożeństwo wieczorne, bo zły ponownie atakował, a właśnie „spojrzał” Pan Jezus z Najśw. Sercem i napłynął o. Kolbe w celi śmierci. Tak, bo to przykład owcy otoczonej wilkami...aż do śmierci.  

    Kupiłem lampkę i zapaliłem pod krzyżem przy kościele, a radość zalała serce. Eucharystia ponownie ułożyła się w postaci daru dającego wzmocnienie, który okazał się Pokojem Bożym. To nie jest pokój w ludzkim zrozumieniu (ciała fizycznego), ale naszej duszy!

    Wracałem do domu, noga za nogą i odmawiałem moją modlitwę. Zrozum bezsilność demona! Ja kruszynka ziemska złączona z Panem Jezusem stałem się mocarzem, a szatan odszedł precz! 

    W Tv kobiety tańczyły z marszałczycą  Nowicką, bo „taniec jest lekiem na wszystko”. Lekiem na „całe zło” tego świata jest Eucharystia, a ja jestem tego dowodem.      

    Kończę, a John Godson dyskutuje z Joanną Senyszyn, a to przykład „owcy" podobnej do mnie i do tego „czarnej”...                                                                                                              APEL