Nie planowałem Mszy św. o godzinie 7.00, ale nagle napłynęła pewność, że mam być w kościele o tej porze. Przed wyjściem poprosiłem Św. Michała Archanioła o ochronę i popłakałem się z powodu codziennego prowadzenia przez Boga.  Jak można rządzić całymi narodami lub układami bez modlitwy i wołana do Boga naszego.   

      Po drodze zabrałem do samochodu znajomą, która biegła spóźniona i zapytałem ją czy wierzy w moc Boga, w Jego ochronę? Potwierdziła, ale nie mówiła zdecydowanie, a ja w tym czasie w słupku nie zauważyłem samochodu nadjeżdżającego z prawej strony i mogło dojść do kraksy!

    Powiedziałem jej o zawołaniu do Michała Archanioła, a ból zalał serce, bo ujrzałem  nasza marność...lud właśnie śpiewał w kościele o „tych, co się wczoraj spać pokładli”.

    Odczyt natchnienia był prawidłowy, bo dzisiaj zaczyna się 40-godzinne nabożeństwo, a jest to uczczenie 40-godzinnego przebywania Pana Jezusa w grobie. Dlatego w Jerozolimie na tym symbolicznym miejscu jest zawsze Pan Jezus Eucharystyczny. Przez ciało przepłynął wstrząs, a teraz, gdy to zapisuję łzy cisną się do oczu.

    Kapłan mówił o Eucharystii i swojej pracy z chorymi, ale normalnie...od innych. Wspomniał o cudzie w Sokółce, ale nie powiedział o Cudzie Ostatnim, który daje moc uzdrawiania naszej duszy. Pierwszy podszedłem do Eucharystii, padłem na dwa kolana i przeżegnałem się.

    Ja wiem, że otrzymałem ochronę, a teraz mam zostać z Panem Jezusem w Monstrancji, bo wszyscy ludzie wyszli. Nawet przypomniało się zdanie napisane przed laty, że „nie opuszczę Cię, Panie Jezu”! Na posadce kościoła zauważyłem wielki, kolorowy cień witraża z wizerunkiem św. Krzysztofa z Dzieciątkiem na ramionach, który rzuciło słońce.     

   Pod domem wzrok zatrzymały lampki...podjechałem i zapaliłem pod dwoma krzyżami. Popłakałem się, bo to symboliczne miejsca przypominające pobyt Pana Jezusa w grobie. Zaskoczony nagłością przeżyć duchowych i bliskością Zbawiciela nie mogłem dojść do siebie.

   Podczas czuwania przed Monstrancją o 15.00 w moim sercu pojawiła się obawa o ludzkość, o los nas wszystkich. Tego  nie można przekazać w naszym języku, bo nikt normalny nie zajmuje się nawet sprawami sąsiadów.

    Ludzie żyją sobie jakby nic się nie działo, a od wczoraj płonie w Warszawie most Łazienkowski. To oczywiście przypadek („zaprószenie ognia”) tak samo jak ostatnio spalone kościoły i jeden z pałaców ...pożary powstają w środku nocy i pod dachem. Nie dotrzesz tam i nie ugasisz.  

    Zawołałem, aby Bóg pomieszał szyki tow. W. Putina i jego mocodawców z pagonami. To ludzie opętani władzą nad światem...tak jak Hitler. Pokazał to program Ewy Ewart...specjalnie opóźniony o godzinę, bo ujawniono prawdę o tym ludobójcy, którego majątek jest wart około 40 miliardów dolarów. Bolszewizm ma u nas wielu zwolenników („zabić i zabrać”), a uchylono tylko rąbka tajemnicy.

   Tak jest, gdy odwracamy się od Boga i opieramy się na mocy własnej...nie prosimy o nic i nie dziękujemy. Na co dzień, a nawet dzisiaj Polacy nie przychodzą do Pana, bo nie wierzą w Królestwo Niebieskie...pragną tylko raju na ziemi. Za chwilkę zdziwią się, że będą strzelać do nich. 

   Prezydent budował przyjaźń polsko-radziecką i wpadł w szał przypinania odznaczeń...w tym Orderu Orła Białego, a w niedzielę udaje katolika. Nikt nie ma odwagi odmówić podania mu Eucharystii, a nawet biskup uwiarygodnia jego „marsze zgody”.

    W tym czasie Episkopat nie chce powołać Pana Jezusa na Króla Polski...jak pokonasz Bestię ze Wschodu? Co jest warte układanie się z opętanym?  

    Następnego dnia pobiegłem na Mszę św. o 7.30 i zostałem sam na Sam z Panem Jezusem Eucharystycznym. Wszystkie czuwania z 40 godzin oraz całą moją modlitwę przekazałem w intencji nas wszystkich (ludzkości)...                                                                                                    APEL