W nocy czytałem:

1. zapis rozważań Marii Valtorty w których boleje, że w obecności Boga „(...) prowadzi się rozmowy, które nie są ani święte, ani czyste, ani miłosierne. (...) Jakim jest dla mnie szokiem (...) którego mój Jezus doświadcza przez te rozmowy. Musi to być bardzo silne, skoro nawet mnie, biednego robaka, tak bardzo to zasmuca”.*  

2. relację Vassuli Ryden z 04.04.1997 w której Pan Jezus „otworzył jej ucho” i usłyszała różne modlitwy Jana Pawła II. To jeden jęk duszy odpowiedzialnej za całą ludzkość: „W twej miłości, mój Odkupicielu, wysłuchaj mojego błagania. (...) Miserere.... Przyjdź nam z pomocą, o Boże! Stróżu dusz, pospiesz nam na pomoc! (...) w Tobie składam moją ufność, Niebieski Tronie Najświętszej Trójcy (...)”.**

    Wiem o tym, że Bóg zna nasze rozmowy, ale teraz uprzytomniłem sobie jak ranię Pana Jezusa pustosłowiem i głupim żartowaniem. Bardzo często w takich momentach wzrok zatrzymuje gliniana płaskorzeźba, którą otrzymałem od chorej w Instytucie Reumatologicznym, gdzie Zbawiciel trzyma się za głowę. To nawet wyjaśniło oglądanie filmu o bólu głowy, który wywołujemy u innych czczym gadaniem.

    My nie mamy świadomości grzeszenia paplaniną, która przelewa się we wszystkich programach telewizyjnych. Nie wspominam o ludziach obrażających Boga, szydzących ze świętości, żartujących z wiary, ale o zwykłym nadużywaniu łaski mówienia. Tą łaskę rozumie niemowa.      

    Po przebudzeniu pojękiwałem: „och Boże! Ojcze! Tato!” i tak wkoło, bo myśli i serce już od rana zalewało zatroskanie o moje „bardzo ważne sprawy”. Jeżeli zbierzesz wszystkie sprawy tego świata to one są niczym w odniesieniu do troski o zbawienie. Przez chwilkę spójrz na nas jak Najlepszy Ojciec, a zarazem Prawdziwy Sędzia.     

    Po dojściu do siebie wzrok zatrzymały figurki: Matki Bożej Niepokalanej oraz Pana Jezusa padającego pod krzyżem. Radość zalała serce, bo napłynęły odczyty intencji  modlitewnych: za przewrotnych sędziów i za dobrych ludzi, którzy nie chcą Boga.

    Pojawiła się radość z poczucia bliskości Boga, Matki i Pana Jezusa...radość i uniesienie...”już od rana rozśpiewana chwali dusza Maryję (...) Panna Czysta (...) Przechwalebna Maryja (...)”. Tego nie można przekazać naszym językiem...nawet nie zdziwiłem się, że w kiosku czekała na mnie Matka Boża Fatimska...drugi medalion z kolekcji!

    Od ołtarza apostoł Jakub upominał: „(...) Jeśli kto nie grzeszy mową, jest mężem doskonałym (...) Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało (...) Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo”. Jk 3, 1-10

    Psalmista dodał, że: „(...) Wszyscy okłamują swych bliźnich, z obłudą w sercu mówią podstępnymi wargami. (...) Niech Pan wygubi wszystkie podstępne wargi i języki skłonne do zuchwalstwa”. Ps 12

    W serce wpadło też zawołanie kapłana o żałowaniu za złości. Ile przez moje życie wypowiedziałem złych słów! Teraz szczerze żałuję za to. Później, do naszego mieszkania napłynie awantura sąsiadów: wśród bieganiny i trzaskania drzwiami słyszało się krzyki i przekleństwa. Jakże Bóg cierpi w takich momentach...  

   Komunia św. odwróciła się w ustach i zwinęła, a duszę ogarnęła radość i pokój. Minęło tak mało czasu, a ja już tak wiele przeżyłem. Istnieje konflikt przebiegu dnia duchowego z życiem w rodzinie, bo pragniesz bycia z Bogiem, a tu śniadanie, telewizja...szybko zostaje zerwana ta nić.

    Kończy się dzień duchowy, a właśnie  w TVN 24 Bolek mówi, że da nauczkę tym, którzy opowiadają o nim brednie (Wyszkowski, Gwiazda, Kaczyński i ci z Torunia)...”to zakompleksieni łajdacy”!

    Towarzyszyły mu głośne żarty malarzy z salwami śmiechu i przekleństwami, które dobiegały z odnawianej klatki schodowej naszego bloku...                                                                       APEL 

 * „Poemat Boga-Człowieka” ks. druga, cz. pierwsza str. 120

** „Prawdziwe Życie w Bogu” t X str. 151