Po wahaniach wyszedłem na nabożeństwo o 7.30 i odmawiałem koronkę do Miłosierdzia Bożego. Trafiłem na Mszę św. od uczestników pogrzebu pani, która powiesiła się.
Przed wyjściem do kościoła wzrok zatrzymała „Gazeta Polska” z tytułem: „Szyfranta Zielonki samobójstwo niedoskonałe”. Wg mnie został zamordowany, a świadczy o tym dezinformacja policji, że „miał kłopoty ze zdrowiem psychicznym” (czytaj: z tego powodu popełnił samobójstwo).
W ramach służb specjalnych istnieje komando „śmierć” i komando „szkodzić”...śmiertelni wrogowi Polaków. Wśród nich są także lekarze (psychiatrzy, patomorfolodzy, starzy wyżeracze sądowi...), a to szczególnie przykre, bo mamy zawód zaufania publicznego.
Takich prostytutek politycznych jest pełno na różnych stanowiskach i w różny sposób pomagają w likwidacji „elementu niepewnego politycznie”. Duże rodaków reprezentuje też naiwność polityczną lub mają „szacunek dla władzy”.
Ten dzień mojego życia nie dotyczy zamordowanych przez „powieszenie się”, a są ich niezliczone rzesze. To nowoczesna metoda zabijania...podajemy pawulon lub inny środek, który szybko się rozkłada i wieszamy wskazanego przez okupantów.
Nikt nie wyjaśnił seryjnego zabijania przez "wieszanie się" świadków koronnych w więzieniu w Płocku z samobójstwem strażnika. Nie będę rozwijał tego bolesnego tematu, bo „nie zabijaj”...także siebie! Samobójstwo nie rozwiązuje żadnych problemów ziemskich i duchowych.
Przypomniał się przypadek młodego rolnika z mojej okolicy, który wziął pożyczkę, posadził sad i trafił na zimę stulecia. Z rozpaczy, że wszystkie drzewka zmarzły popełnił samobójstwo zostawiając żonę z dziećmi.
Wróciłem na nabożeństwo drogi krzyżowej, a podczas podejścia do mnie ministrantów z krzyżem przez serce przepłynął wstrząs. Wołałem za tych biedaków i pozostałem na ponownej Mszy świętej. Poprosiłem Pana Jezusa, aby przyjął za nich także mój post (40 godzin)... APEL