Usiadłem w przedsionku świątyni przed Panem Jezusem na krzyżu, a serce zalał ból z powodu dręczenia rodaków. Rządzący postępują tak, jakby Boga nie było. Łamane są przykazania Boże.

    Na moich oczach mamy „Chiny” czyli czerwonych oligarchów i poddanych. Najbardziej nienawidzi się świadomych tego Polaków, patriotów, kochających Boga i ojczyznę. To "wrogowie" rządzących nami służb specjalnych z obcego nadania. Wiem co piszę, ponieważ poznałem pogańską zgniliznę.          

    Kapłan powiedział, że moc płynie do nas na spotkaniach ze Zbawicielem oraz z krzyża Pana Jezusa. To prawda, którą relacjonuję codziennie...jak korespondent wojenny. Dlatego zapraszam wszystkich na codzienną Mszę św., ale odzew marny.

    Na ten moment  Mojżesz woła do ludu: "(...) dziś nakazuję ci kochać twego Boga, Pana, i chodzić Jego drogami (...)”. Pwt 30, 15-20  Ja wiem o tym, ale dla większości Bóg jest na obrazku, a co oznacza Jego słuchanie i lgnięcie do Niego?

    Pan Jezus dodał:„(...) kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje". Łk 9, 22-25

    Siostra zaśpiewała, abym nie skarżył się, gdy zostanę skrzywdzony lub zwiedziony, bo moc jest w krzyżu. To wprost słowa Pana Jezusa do mnie. Poczułem bliskość Zbawiciela, a dusza doznała wzmocnienia, które jest znane jako słodycz krzyża. Nie pojmiesz tego, bo musiałbyś zaznać tej łaski (bardzo rzadka). 

   Komunia św. unosiła się w ustach. Teraz chciałbym posiedzieć w ciszy, a później wielbić Boga: „Boże mój! Boże mój! Wielki, Wieczny i Święty! Zmiłuj się nade mną i nad moimi słabościami”. To moje zawołanie wyśpiewane przez siostrę. Serce zalała miłość i światło Boże. Tego nie można przekazać naszym językiem. Poproś o tą łaskę, abyś przeżył to samo...  

    Po wczorajszym poście nadal nie czuję głodu, bo Komunia św. daje także sytość ciała. Wracałem modląc się za tych, którzy zgrzeszyli przeze mnie. Kupiłem tyg. „Idziemy”, gdzie na okładce dano zdjęcie Pana Jezusa niosącego krzyż, a za nim lud ze swoimi cierpieniami. Podobny obrazek zatrzymał wzrok na modlitewniku. 

    Podczas wieczornego spaceru krążyłem jak zesłaniec. Nade mną niebo pełne odległych gwiazd i księżyc świecący na samym brzegu, a Bóg na wyciągniecie ręki. Udało się skończyć modlitwy za grzeszących z mojego powodu.     

    Dzisiejszą intencję odczytałem dopiero w sobotę, gdy przed wejściem do samochodu dusza zaśpiewała: „w krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie”. Z nagłą jasnością ujrzałem, że krzyż Pana Jezusa jest  wzorem przyjęcia cierpienia, bo najczęściej nie godzimy się ze spadającymi na nas krzyżami.

   Ludzie często niosą krzyż, ale diabelski (grzeszne życie, bogacenie się czyimś kosztem, choroba władzy, ofiary i „nieszczęścia” spowodowane przez nałogi, itd.).

    W centrum handlowym zacząłem moją modlitwę, a wzrok zatrzymał napis na śwince (napiwki): „bilet do Raju”...

    Nie mogłem dojść dlaczego szatan przeszkadzał mi w dokonaniu tego zapisu. Uporczywie podsuwał „walkę”. Nie dał spokoju nawet na niedzielnej Mszy św.! 

    Zauważyłem to kończąc zapis, bo bestia wie, że pogodzenie się z naszym cierpieniem to wielki dar dla Pana Jezusa, a zarazem przepustka do Nieba...                                                                     APEL