5.45...ciężko w sercu i w duszy, bo zły zalewa straszącymi snami, a w tym stanie jestem bezbronny. Moc mojego ciała można określić na „mniej niż zero”, a to wyklucza wstanie.

    Położyłem się, ale z odległego kościoła usłyszałem Kiedy ranne wstają zorze...Tobie śpiewa żywioł wszelki, bądź pochwalon Boże wielki. To zaproszenie...może Msza św. poranna? Chyba pójdę. Tak, pójdę, bo potrzebuję mocy! 

    Podczas przejścia do kościoła trafiłem na mojego opiekuna i zapytałem przekornie, kto go zerwał? Spotkałem też zaspaną panią męczącą się z maleńkim pieskiem. Ludzie mają różnych bożków...od samochodu do żony, która staje się wyrocznią.

   Serce doznało skurczu, a łzy zalały oczy, bo napłynęło, że ja jestem niewolnikiem Pana Jezusa. W kościele podziękowałem Bogu za wybranie, a właśnie św. Paweł określa siebie więźniem Jezusa.

    Zbawiciel wyjaśnił to słowami: "Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści (...) siebie samego (...) nie nosi swego krzyża (...) nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem". Łk 14, 25-33

    To przypomni się podczas późniejszego oglądania filmu „Dzieci Boże” o francuskich zakonnikach w Algerii, bo ta służba Bogu jest dobrowolna z oddaniem największego skarbu...wolnej woli!  

    Padłem na dwa kolana, św. Hostia pękła lekko na pół, a łzy zalały oczy. Tak, bo później wróci wielka słabość i złe poczucie z bólem głowy, a dodatkowo przeoczę czas czuwania przed Monstrancją.

    Minęło 20 minut od zjednania z Panem Jezusem, a moje ciało uzyskało moc w granicy 80%. Jaki wysiłek w to włożyłem? Podszedłem tylko do kapłana, który podał mi Cud Ostatni i z marniejącego dziadka stałem się mocarzem duchowym, któremu ciało fizyczne przestało już ciążyć.

    Co w tym czasie robią poganie? Właśnie „Super express” podejrzał Julie Pietruchę (24 l.), która w tym czasie musiała pojechać do warszawskiego parku Agrykola, gdzie ćwiczyła jogę, a później wypiła piwko i sztachnęła się.

    Ja zapisuję to świadectwo „na żywo”...jako dowód na działanie Eucharystii. Narażam się wielu ludziom, a także kolegom psychiatrom, którzy reprezentują racjonalizm, a czasami głupkowaty ateizm i jako Nieświęta Inkwizycja wydają wyroki. Wg nich normalny jest człowiek, który obraża Boga (prof. Senyszyn), powala krzyż (kolega psychiatra), opluwa wiarę (Palikot, Urban i Kotliński).   

    Z kościoła wziąłem książkę Chiary Lubich „Tylko jedno”, gdzie są słowa, które potwierdzają moje doznania. Po otrzymaniu łaski wiary widzisz, że Bóg jest we wszystkim. Zdziwiony czytałem słowa, które potwierdzają moje dzisiejsze doznania, że wiara rozsadza serce, wybucha radością, daje moc, a oczy wypełnia łzami.

    Kochać Boga to znaczy wypełniać Jego wolę. To tak jak z ojcem ziemskim. Wówczas spotykamy się z boską przygodą, bo wypełniamy plan, który Bóg przygotował dla Swoich dzieci. Ludzie niewierzący żyją wolą własną, a prawdziwi synowie Zbawiciela („Jezusowi”) wyrzekają się swojej woli, a to karta wstępu do świętości.

   Po błogiej drzemce „spojrzała” Matka Boża Pocieszenia. Zdziwiłem się, bo ten wielki obrazek od dawna stoi na wprost moich oczu. Zobaczymy co mnie spotka.

   Napłynęła intencja modlitewna dnia, którą potwierdziło wejście na blog  FOLLOWJEZUS...co oznacza idący za Jezusem. Jeżeli idziesz za Jezusem to zostawiasz wszystko...sposób myślenia, a nawet swoje życie. W zamian czuję Obecność Pana, słyszę Go, potrafię odczytać „duchowość zdarzeń” i mam pragnienie dawania świadectwa wiary.

    Właśnie czytałem słowa Zbawiciela do wizjonerki M. Valtorty, że w takich jak ja rodzi się skarb mający siedem imion, a to: miłość, wiara, dobra wola, prawość intencji, wstrzemięźliwość, szczerość i duch ofiary.

    Czy wiesz jakiego doznałem pocieszenia? W książce zabranej z kościoła był wizerunek Pana Jezusa z Całunu, który teraz patrzy na mnie z wielką Miłością...wprost uśmiecha się. Nawet pytałem o to żonę, ale ona nie ujrzała Boga Żywego...                                                                                 APEL