W środku nocy zawołałem:  Pobłogosław i strzeż mnie Boże. Rozpromień nade mną Swoje Oblicze i obdarz mnie pokojem. Później udało się zrobić zapis i z natchnienia pojechać do sądu, gdzie wreszcie otrzymałem dokument na należny spadek.     

    Wyszedłem na Mszę św. wieczorną, a w sercu nastąpił wybuch wdzięczności Bogu za bezmiar łask. Nagle  „ujrzałem" nędzę tego świata i czekający na nas  rozświetlony pałac w Niebiosach!

    Przypomniało się uczenie hymnu uwielbienia Boga, gdzie w uniesieniu powtarzałem wkoło: „Panie Boże, Królu Nieba, Boże Ojcze wszechmogący. Panie Synu Jednorodzony, Jezus Chryste...”.

    Tego poczucia wdzięczności Bogu nie można przekazać naszym językiem, bo to odbywa się w duchu. Może to wyrazić urywek psalmu: 

           „śpiewaj Panu, ziemio cała /../ rozgłaszajcie cuda pośród wszystkich ludów. /../

             niech szumi morze i wszystko, co je napełnia.

             Niech się cieszą pola i wszystko, co na nich rośnie,

             niech wszystkie drzewa w lasach wykrzykują z radości. Ps 96

    Nagle, w świetle wiary widzisz swoje obdarowanie i Boże prowadzenie. Przecież nikt nie dziękuje za to, że ma smak lub porusza palcami, widzi w kolorach i nie opada mu powieka. Jako lekarz mógłbym opisać cud naszego stworzenia, ale wystarczy, że otworzysz atlas anatomiczny.

    Wprost pragnę krzyczeć do Nieba, ale brak intymności. Idę więc i pojękuję Jezu! Ojcze! Tato! Ty dajesz nam wszystko i patrzysz jak postępujemy  z Twoimi darami!  Dobrze, że to trwa falami, bo serce może rozerwać pragnienie podziękowania...Jezu mój, Jezu!  

    Moja dusza została uniesiona i zawieszona między niebem i ziemią. W tym oderwaniu od ciała widzisz wszystko inaczej, a to zarazem wielkie cierpienie, bo ludzkość powinna być zlana z Ojcem. Zamiast tego trwa niewdzięczność, odwrócenie, a nawet złość na Boga. Zacząłem odmawiać koronkę do Miłosierdzia Bożego.

    Na ten moment św. Paweł mówi: „Dzięki czynimy Bogu, Ojcu Pana naszego Jezusa Chrystusa, zawsze ilekroć się za was modlimy, odkąd usłyszeliśmy o waszej wierze w Chrystusie Jezusie i o waszej miłości, jaką żywicie dla wszystkich świętych, z powodu nadziei nagrody odłożonej dla was w niebie”. 1 Kol, 1-8 

    Niewierzący wskaże na to, że „latam do kościoła” dla odłożonej nagrody lub ze strachu przed piekłem, a ja biegnę do Pana Jezusa...z Miłości! Nie ma słów, którymi mogę to wyrazić, bo nasz język jest ubogi. Namiastkę tego daje wołający psalmista:

             „Ja zaś jak oliwka kwitnąca w domu Bożym, na wieki zaufam  łaskawości Boga.

               Będę Cię sławił na wieki za to, coś uczynił /../”. Ps 52

    W moim bloku był pożar, a minuty zdecydowały, że nie zginęli ludzie. Po tym zdarzeniu nie zauważyłem, aby zapraszani przeze mnie z wdzięczności zaczęli odwiedzać Dom Pana.

    Św. Hostia rozpłynęła się w ustach, a to zdarza się bardzo rzadko. Wracałem w uniesieniu wołając w mojej modlitwie za tych, którzy nie dziękują Bogu.

    Zapytałem piękną dziewczynę kiedy podziękowała za swoje obdarowanie: urodę, zdrowie, a nawet za pomalowane paznokcie u nóg. „Pokręciła  się”, a z twarzy wynikało, że nie czyniła tego nigdy. Zaleciłem, aby przemyślała to co powiedziałem.

    Natknąłem się też na znajomego, który „zesłabł”. Wzięliśmy go pod pachy i zaprowadziliśmy do domu. Spociłem się i popłakałem, bo Pan Jezus pokazał mi moje uzdrowienie z nałogu za które tak naprawdę nie podziękowałem, a mogłem marnie zginąć...                                                                                            

                                                                                                                                   APEL