Poszedłem na pierwszą Mszę św. ale kapłan spóźniał się, a ja dzięki temu odmówiłem moją modlitwę. Dzisiaj popłyną piękne słowa czytań.

   „(...) Dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w nocy. Kiedy bowiem będą mówić: "Pokój i bezpieczeństwo", tak niespodzianie przyjdzie na nich zagłada (...) Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. (...) Nie śpijmy przeto jak inni (...)". 1 Tes 5

   Psalmista wołał z mojego serca: "W krainie życia ujrzę dobroć Boga. Pan moim światłem i zbawieniem moim, kogo miałbym się lękać? (...) O jedno tylko proszę Pana, o to zabiegam, żebym mógł zawsze przebywać w jego domu (...) abym kosztował słodyczy Pana, stale się radował Jego świątynią". Ps 27

     Jezus w synagodze w Kafarnaum uwolnił opętanego. Dziwne, bo właśnie czytałem o tym w wizji Marii Valtorty. Uczony w Piśmie, mistrz podchwytliwości zarzucał Zbawicielowi fałsz...tak jak czynią to dzisiaj. Pan pozwolił mówić, a nawet krzyczeć szatanowi przez opętanego: "Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boży". Łk 4, 31-37

    Wracałem z odmienionym sercem, bo siostra na zakończenie śpiewała o Bogu, Dobrym Pasterzu i moim szczęśliwym losie. Przez całą drogę nuciłem: „być bliżej Ciebie chcę"...

    W trakcie Mszy św. miałem natchnienie, aby sprawdzić skład Komisji Etyki Lekarskiej w naszym samorządzie zawodowym, bo właśnie zmarł jej przewodniczący. Przykro mi, ponieważ w „Pulsie”, który musi kupować każdy lekarz dano mu laurkę, a od początku do końca uczestniczył w mojej krzywdzie.

    Napisałem do kolegów przebranych za funkcjonariuszy publicznych Pożegnanie zmarłego kolegi...

   < Protestuję przeciwko pośmiertnej laurce zamieszczonej w „Pulsie” 8-9/2013 głoszącej chwałę dr hab. n. med. Jacka Kubiaka, którego w Okręgowej Izbie Lekarskiej wciągnięto w niecne machlojki. (...) Kolegę zmuszono do złamania wszelkich praw, bo nie wolno chorób rozpoznawać bez osobistego kontaktu. 

    Później jako mediator przetrzymał w biurku moją sprawę 5 miesięcy i nawet nie chciał podejść do telefonu. W nagrodę „mianowano” go przewodniczącym Komisji Etyki Lekarskiej!

    Ponieważ stwierdziłem, że kolega kandyduje w obecnych wyborach zadzwoniłem do niego i prosiłem, aby zrezygnował, bo tak „będzie po ludzku”. Po otrzymaniu wiadomości o jego nagłej śmierci zrobiło mi się bardzo przykro. Przebaczyłem mu wszystko, bo „nie wiedział, co czyni” i poszedłem za jego duszę na Mszę świętą.

    Śmierć nagła jest wielkim nieszczęściem, bo wyklucza dobrowolny powrót do Boga. Myślę, że w swoim życiu uczynił wiele dobra i miłosierny Bóg wysłucha  mojego wołania. Dodatkowo przyjmę za niego cierpienia zastępcze, a Matka Najświętsza  mnie w tym poprowadzi. >

    Zła pogoda. W taki dzień umrę, a tu dodatkowo ciężkie chwile duchowe, bo cały dzień odmawiałem modlitwę w intencji dusz moich prześladowców i wróciłem za nich na Mszę św. wieczorną.

    Św. Hostia pękła na pół i skrzyżowała się, a w moim odczuciu to krzyż św. Andrzeja...     APEL