Tuż po przebudzeniu poprosiłem Boga o błogosławieństwo i zawołałem: „Święty, Święty, Święty Pan Bóg zastępów”. W pokoju wyszedłem do kościoła nucąc O! Krwi i Wodo któraś wypłynęła z Najśw. Serca Jezusowego, ufamy Tobie. To słowa pełne naszego zawierzenia w Miłosierdzie Boże.

    Ja śpiewam Bogu, a pod blokiem czekają na mnie łapiący szpiegów i przestępców. Nawet nie zezłościłem się na ten nalot i bieganinę przy garażu. Dzisiaj jest posiedzenie Sejmu RP, a ja zagrażam bezpieczeństwu umiłowanej ojczyzny!

    Do kompletu w kościele klęczała wpatrzona w MB Częstochowską pijana „turystka”, która już po rozpoczęciu Mszy św. szła chwiejnym krokiem trzaskając głośno obcasami i usiadła...za mną. Zobacz jakim szaleńcom oddaliśmy czuwanie nad naszą ojczyzną.

    Napłynęła też osoba lekarza Marka Jaremy, konsultanta krajowego ds. psychiatrii, który jest przychylny w odwracanie tego wariactwa, bo u inwigilowanych rozpoznaje się urojenie prześladowcze, a u wierzących w Boga psychozę. Nawet się nie dziwię, bo każde stanowisko wymaga "ofiary"...

    Na ten moment z ludem śpiewaliśmy Panie zmiłuj się nad nami, a moją duszę zalało pragnienie zmiłowania, litości i miłosierdzia. Wyraźnie poczułem, że te „zdarzenia duchowe" to początek intencji modlitewnej dnia.

    Po Eucharystii pokój i radość zalały serce. To 30 minut, a z człowieka umęczonego stałem się pełnym radości, otwarcia i zmiłowania...tego nie można przekazać naszym językiem. Jeden raz zaznasz podobnego "raju w duszy", a niczego więcej nie będziesz już pragnął. Niczego!

    Nawet modlitwa jest niepotrzebna, bo właśnie Tata tuli mnie do Swojego Najśw. Serca pełnego Bożej Miłości. Wracałem śpiewając Miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy.

     Dzisiaj spotkałem się z młodym człowiekiem, który czynił zło i nie wierzy w odpuszczenie grzechów. Z rozmowy wynikało, że nic nie wie o miłosierdziu Boga Ojca.

    Wskazałem mu na św. Łotra i zaleciłem, aby poprosił go o wstawiennictwo, ale oburzył się, bo źle brzmi słowo łotr. Nie wiedział, że jest to pierwszy święty z tych, którzy uwierzyli w Boże przebaczenie.

    Specjalnie pojechałem na ponowną Mszę św. i po wahaniach podszedłem do spowiedzi, bo ten dzień chciałem ofiarować w czystości za tych, którzy nie uciekają się do Miłosierdzia Bożego.  

   Ja chciałem dać świadectwo wiary, bo wielu wstydzi się grzechów i boi złego potraktowania przez kapłana, a nie ma innej drogi do przebaczenia. Spowiednik przywołał mnie do porządku: mów grzechy! 

    Łzy zalały oczy i tą przykrą spowiedź dodatkowo ofiarowałem za tych, którzy odsuwają Sakrament Pojednania. Panie przyjmij tą przykrą spowiedź, daj odpowiednich kapłanów potrzebującym, niech ich serca drgną ku Tobie.

    Kolega lekarz Jerzy Kąkol w „Rycerzu Niepokalanej’ napisał piękny artykuł: „Wołanie Miłosierdzia”, gdzie cytuje słowa Pana Jezusa do s. Faustyny Rozkosz sprawiają mi dusze, które się odwołują do Mojego miłosierdzia. Pan zapewnia, że największy grzesznik zostaje usprawiedliwiony jeżeli odwoła się do litości Bożej.  

    Kończę, a z telewizji Trwam dziewczyna śpiewa psalm: „Jego Miłosierdzie z pokolenia na pokolenie dla tych, którzy się Go boją”.

    Zgasiłem wszystko i przy świeczce zacząłem odmawiać zadaną pokutę...cz. bolesną różańca, a w „Wyznaniu wiary” uwagę zwróciły słowa, że „wierzymy w odpuszczenie grzechów”.  

      W środku nocy odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego, a następnego ranka wołałem za tych biedaków...w mojej modlitwie.                                                                                             APEL