Dzisiaj jest pierwszy czwartek i wiem, że mam być na Mszy św. w intencji kapłanów. W drodze do kościoła skończyłem zaległą modlitwę „za tych, który odmawiają pomocy” i rozpocznę „za agresorów”.

    Kapłan przewodzący nabożeństwu podniósł krzyk, bo ten którego nie lubi (słabszy) spóźnił się, a do tego zgubił czapkę. Nie czekając wyszedł sam...punktualnie! W tym czasie nie zauważył, że kościelny nie zapalił świec na Ołtarzu świętym!

    Za kilka dni specjalnie nie wydzie za tym kapłanem  i spóźni się! Nie pamięta też, że jeszcze niedawno w niedzielę zamiast wyjść z innymi do Mszy św. pobiegł spowiadać ludzi!  

   Każdy z nas ma różne chimery, a kapłani są szczególnie narażeni na głupoty podsuwane przez szatana i zaczynają "rządzić", pokazywać swoją „wielkość” lub chimeryczność.

    Większość z nich nie rozumie nadprzyrodzoności swojego powołania i miotają się. Ogarnij wszystkich namaszczonych kapłanów z naszymi ludzkimi wadami spotęgowanymi przez demona.    

  Rozproszenia sprawiły moją nieobecnosć podczas czytań. Po Eucharystii padłem na kolana przed Panem Jezusem Miłosiernym...

    Dzisiaj, gdy edytuję zapis (13 marca) ten kapłan pięknie prowadził rozważania Drogi Krzyżowej, które przeplatał koronką do Miłosierdzia Bożego oraz powtarzał trzykrotnie zawołania modlitewne. Szkoda, że nie zabrałem świecy, bo szliśmy od stacji do stacji w półmroku...                                                   APEL