Trafiliśmy na Mszę św. o 5.15, aby upamiętnić rozpoczęcie ostatniej Wojny Światowej. Szwankowała organizacja, bo gromnice gasły, a czytający nie potrafili korzystać z mikrofonu. My nie staramy się służyć Bogu z perfekcją, a na przywitanie sekretarza trawę malowano na zielono.

    W nocy czytałem wizję w której Pan Jezus wyrzucał kupczących ze świątyni. Po zapytaniu jakim prawem to czyni odpowiedział: „Zburzcie tylko tę Prawdziwą Świątynię, a Ja ją wskrzeszę, by oddać chwałę Bogu. (...) Moją szkołą jest szkoła Boża (...) Poznacie Mnie. Nie wiecie skąd pochodzę? Dowiecie się”. * 

    Nagle zobaczyłem Mądrość Bożą, bo zastałem otwarty kościół oraz wyznawców Chrystusa zebranych wokół stoliczka z namaszczonym kapłanem, który dokona Cudu Ostatniego. To jest ta właśnie Świątynia Duchowa (Mistyczne Ciało Pana Jezusa), którą Pan Jezus powołał w ciągu trzech dni. 

    O tym powiedział też św. Paweł: „Nie przystąpiliście do dotykalnego (...) przystąpiliście do (...) Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zebranie, do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach (...)”. Hbr 12

    To trudne słowa mojego profesora teologii, ale łatwo można wszystko zrozumieć porównując wielką świątynię stworzoną rękoma ludzkimi z tym Misterium, które może odbyć się w każdym zakątku na świecie. Pan Jezus jest wówczas we wszystkich tych miejscach...  

    Podczas apelu poległych nie wspomniano o 2 milionach ofiar zamordowanych przez Sowietów i nie padło słowo Katyń, bo wróciła przyjaźń polsko-radziecka. Wielu w tym mieście i w naszej ojczyźnie żyje wspomnieniami i z radością przyjmuje powrót starego, a lichwiarze i kupczący są także w naszym Kościele świętym.

    Eucharystia pękła na pół, a to zapowiedź cierpienie i tak się stało, bo na koniec tej smutnej uroczystości proboszcz żartował o jajeczku dla śpiewającej, która zachrypła z emocji. Wprost prosiły się zawołania za dusze ofiar rozpoczętej wówczas wojny i okupacji, która trwa w sercach zdemolowanych przez agresorów. Jakby na znak wszystko zakończyło się biciem dzwonów: „Anioł Pański zwiastował...”.

    Dziwne, bo nad naszą duchowością króluje celebracja, którą lubi także władza świecka. Szkoda, bo traci na tym liturgia i dusze czekające na nasze wstawiennictwo. Ja rozumiem przewodnika duchowego, bo sam wiem, co oznacza chwała własna, ale to straszna broń szatana.  

    Pasowały tutaj dzisiejsze czytania: „O ile wielki jesteś, o tyle się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana. (...) Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa, albowiem nasienie zła w nim zapuściło korzenie”. Syr 3

    Pan Jezus dodał, że na uczcie nie trzeba zajmować pierwszych miejsc, a „kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych". Ew.  Łk 14, 1. 7-14

    Wracałem smutny z powodu tej dyskryminacji dusz, którą widać także na wielkiej tablicy z napisem "Golgota", gdzie wymieniono ofiary faszyzmu, ale po drugiej stronie nie ma nawet słowa o Katyniu, przesiedleniach, zesłańcach i ludobójstwie sowieckim. Czy czyni się to świadomie?

    Jak odczytałem intencję? Tuż przed modlitwą w kieszeni znalazłem tabletkę nasercową („ratunek”), a w tym czasie wzrok zatrzymał wielki wizerunek lwa namalowanego na Tirze („zagrożenie”). Właśnie oglądałem relację dziennikarza wojennego, który z narażeniem życia dokumentował wydarzenia w Syrii. Pokazano też strażaków ratujących ofiary pożaru.

    Następnego dnia pojechałem pod mój krzyż, aby podlać kwiaty i w tym czasie, w wielkim bólu skończyłem moją modlitwę. W drodze powrotnej spotkałem straż pędzącą na sygnałach, a to symbol niesienia pomocy z narażeniem własnego życia...                                                               APEL  

* „Poemat Boga-Człowieka” ks. 2 cz. 1 str. 84  Maria Valtorta