Podczas spaceru modlitewnego, a kończyłem wołanie za zmarnowanych przez alkohol napłynęło natchnienie, aby podjechać pod „mój” krzyż i zapalić lampki...przed piątkiem.
Nie wiedziałem, że jutro jest uroczystość Najśw. Serca Pana Jezusa, bo nie żyję kalendarzem liturgicznym, a przez to zobaczysz, co oznacza prowadzenie przez Anioła Stróża. Naprawdę mówi do nas, ale większość ludzi nie zawraca sobie głowy takimi głupstwami, bo tyle jest kłopotów: od wyprowadzania pieska do polerowania Mercedesa.
Zdecydowanie kupiłem 3 lampki, bo poprzednio żałowałem na „trzecią”, ale b e s t i a pod krzyżem podsunęła mi „dobry” pomysł, aby dzisiaj zapalić jedną, bo są większe, a pozostałe zostawić „na później”. Specjalnie zapisuje te głupoty dla antyklerykałów, aby wiedzieli skąd pochodzą ich „dobre” natchnienia.
Zapaliłem wszystkie, a radość zalała serce, bo pasowały do pięknie rozwiniętych kwiatów. Jeszcze nie wygrałem, bo nie znałem przebiegu wydarzeń i podczas Mszy św. pozostałem na zewnątrz kościoła. Moje serca zalewała pustka i nie docierały czytania...wprost miałem niechęć wejścia do świątyni! To była sprytna sztuczka złego, ponieważ później okaże się, że nie było chętnego do niesienia krzyża Pana Jezusa.
Podczas podchodzenia do Eucharystii nastąpiła nagła i całkowita przemiana mojego serca, gdy chór zaczął śpiewać: Mądrość stół zastawiła obficie i na święto zaprasza swój lud. Przychodźcie na ucztę Syna Boże, przyjmijcie ten chleb, co Pan daje nam. Wpisz: Mądrość stół zastawiła...
To jeden wielki pean chwalący Boga naszego, a każda jego zwrotka rozrywa serce tęskniącego na tym zesłaniu. Nawet teraz, gdy to opracowuję chce się płakać. To musisz sam przeżyć, a moje cierpienie pojmie sierota lub wygnaniec z Krymu, Iraku, albo Polak w Kazachstanie, którego nie chce ojczyzna.
Nie zrozumiesz czym jest Cud Ostatni i ja Ci tego nie wytłumaczę. Nie zrozumiesz tego bez łaski (mistyka eucharystyczna). Poproś Boga z całego serca, a On da Ci pragnienie zjednania z Panem Jezusem i tak znajdziesz się w Królestwie Niebieskim już tutaj na ziemi.
Właśnie przybyła do nas pielgrzymka alkoholików. Podziękowałem Pana Jezusowi za łaskę trzeźwości, a właściwie odjęcia nałogu i jego następstw od 12 lat. Przepraszałem za wyczyny, których obrazy napłynęły i wywołały wstrząs duchowy...
Przed przyjęciem Pana Jezusa padłem - z ręka na sercu - na dwa kolana i wołałem trzy razy: ”nigdy nie byłem godny, nie jestem i nigdy nie będę godny”...z przeżegnaniem się przed i po przyjęciu Zbawiciela.
Eucharystia pękła na pół, a po odwróceniu ułożyła się na podniebieniu - w moim odczuciu - „ochronnie”. Wyjąłem wizerunek Pana Jezusa i śpiewaliśmy litanię. Podbiegłem, bo zabrakło czwartego do niesienia baldachimu, ale wskazano na potrzebę niesienia krzyża i tak poprowadziłem procesję.
Po powrocie klęczałem przed ołtarzem z krzyżem w ręku, a lud wszedł z głośnym śpiewem: „Cóż Ci Jezu damy za Twych łask promienie? Panie nasz! Króluj nam! Boże nasz! Króluj nam!” Na końcu zostałem pobłogosławiony Monstrancją. Nie przypuszczałem, że dzisiaj spotka mnie tak wielka łaska...
APEL