Na Mszy św. porannej usiadłem w ciemnym przedsionku kościoła, który rozświetlała gromnica, a z odległego ołtarza "patrzył" na mnie Pan Jezus Miłosierny.

    Mój ulubiony prorok ostrzegał od Boga: „(...) z szydercą koniec będzie, i wycięci będą wszyscy, co za złem gonią: którzy słowem przywodzą drugiego do grzechu, którzy w bramie stawiają sidła na sędziów i powodują odprawę sprawiedliwego z niczym (...)". Iz 29, 17-24

    Komunia św. była lekka, a uniesienie ekstatyczne napłynęło dopiero podczas litanii do Najśw. Serca Pana Jezusa: „pokoju i pojednanie nasze! zbawienie ufających Tobie!”. Wprost zostałem powalony w duszy, gdy padły słowa: „rozkoszy wszystkich świętych!”.

    Pokój i słodycz  zalały serce i do domu wracałem jako człowiek duchowy. Nawet nie mogłem iść energicznie, ale skulony w sobie  „powłóczyłem nogami”. 

    Napłynął piękny plakat z Najświętszym Sercem Pana Jezusa, które racjonalista-sceptyk, a właściwie szyderca  Mariusz Agnosiewicz nazywa „narządem anatomicznym”. 

   Trafiłem na blog Janusza Palikota, gdzie w „Mowie nienawiści” nadmienił, że doliczył się od wyborców prawicy 7 milionów wpisów: „zabić Palikota”! Dałem komentarz zatytułowany: „Siewca Śmierci”…

                                                           Panie Januszu! 

    Pisze Pan głupoty, bo zabiją Pana, ale swoi, a oni wcale nie straszą. Ja stwierdzam, że Pan już jest trupem duchowym (martwa dusza). Cóż dadzą pochwały Tomasza Lisa i bieganie po Gwiazdach Śmierci?

    Pasuje tutaj rozmowa Pana Jezusa z Nikodemem: "(...) Jest tylko jedno istnienie dla ciała na ziemi i jedno życie wieczne dla ducha poza tym światem. (...) Królestwo Niebieskie będzie zamieszkałe tylko przez istoty, które doszły do doskonałego wieku ducha (...) „Trzeba się ponownie narodzić” (...).*

    Miałem już odczytaną intencję i zapragnąłem być na ponownej Mszy św. i tak o g. 20.00 trafiłem do kaplicy JP II. Padał śnieg i było zimno, ale każda inwestycja wymaga wysiłku, a tu potrzeba ratowania "siewców śmierci"!

    Jak to zmierzyć, bo na jednej szali wygoda z późniejszymi kłopotami oraz poświęcanie się dla innych, aby nie zginęli. Do Królestwa Niebieskiego nie można trafić przypadkowo. Cóż mówić o siejących śmierć!

    Nawet zwykłe uzdrowienie niewidomego wymaga jego wiary i głośnego wołania: "Ulituj się nad nami, Synu Dawida" (...) "Wierzycie, że mogę to uczynić?". Oni odpowiedzieli Mu: "Tak, Panie". Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: "Według wiary waszej niech się wam stanie"...i otworzyły się ich oczy. Mt 9,21-39

    Na zewnątrz było zimno, a w duszy znalazłem się w Niebie...tak chciałbym tutaj zostać i być z Panem. To zjednanie trwało jeszcze w domu. Przykro mi, bo większość nie wierzy w istnienie Raju,a w naszej wierze naprawdę wszystko jest prawdziwe! 

     Tak się złożyło, że następnego dnia wypadła „Godzinie Łaski dla świata” (12.00 - 13.00). To Objawienie Matki Bożej z 8 grudnia 1947 r. pielęgniarce Gilli w Montichiari we Włoszech. Dzięki tej modlitwie „dusze zatwardziałe i zimne jak marmur zostaną poruszone”. 

    Zapaliłem lampkę i odmówiłem moją modlitwę oraz rozważanie Siedmiu Boleści MB Niepokalanej. Przepływały znane osobistości, a przede mną leżały artykuły prasowe:

1) „Jak Meksykanie obronili wiarę”, gdzie obóz liberalno-masoński oraz elementy bolszewickie doprowadził do dekatolizacji państwa (sytuacja podobna na naszej)

2)  „Tutaj rządziła bestia” o ludobójstwie Pol Pota z khmerskimi szpiclami.    

     Jeszcze raz napisałem na blogu tego posła, który walczy z wiarą w Boga Objawionego... 

                                                           Panie Januszu!

    << Specjalnie za Pana i innych siewców śmierci byłem na drugiej Mszy św. w kaplicy wybudowanej na gruzach ośrodka, gdzie wcześniej wypoczywali funkcjonariusze zbrodniczego systemu. Właśnie przywieziono błogosławieństwo od papieża dla tego miejsca z relikwiami s. Faustyny i J P II.

    Mszę odprawiał ksiądz pułkownik, który dziwił się, że przybyliśmy tutaj o tak później porze (20.00) i w złą pogodę. Proszę ujrzeć te znaki duchowe i nie zmarnować mojego świadectwa. Za mnie modliły się starsze pacjentki („moherowe babcie”), a nawet wysyłały wdowi grosz na Msze św. i nowenny do Sanktuariów.

    Sam Pan widzi efekt: one za mnie, ja za Pana, a Pan...poczekamy i zobaczymy jak ułoży się ten łańcuszek szczęścia.  Proszę zachować moje wpisy, bo nadejdzie czas podziękowania... >>

                                                                                                                            APEL

*„Poemat Boga – Człowieka” M. Valtorta t 2 cz. 2 str. 175-176