W moim sercu pojawili ludzie, którzy żyją normalnie, dorabiają się, pracują, kochają swoje pieski i kotki, mają różne wady i zalety, ale nad tym wszystkim króluje brak świadomości, że celem naszego życia jest zbawienie.

   Nigdy nie pomyślą o Bogu i nie widzą otrzymywanych łask oraz swojego obdarowania...nigdy nie dziękują. W zalaniu radością, a nawet obecnością Bożą przyjmują, że jest to wynik ludzkiego pocieszenia: telefonu, humoru szefa lub żony, itd.

    W nieszczęściach utwierdzają się w niewierze, a budzą się w nagłej śmierci...kogoś bliskiego, zdrowego i młodszego. Przestraszeni biegną wówczas do psychologa lub psychiatry (ateiści), do wróżki lub szukają ukojenia w jodze, bieganiu, seksie, „miłości” do zwierząt lub w używkach.

  Nawet czytałem rozważania o lęku w „Agendzie liturgicznej”, ale nie było tam zalecenia o przystępowaniu do Eucharystii.        

    Wielu z nich czyni dobro, które wynika z ich serca, ale nie jest uświęcone. Oni nic nie wiedzą o posiadaniu duszy...jak Żydzi przed Panem Jezusem. Pełno takich...w mojej rodzinie, klatce, bloku, mieście, w ojczyźnie i na świecie. Ja to rozumiem, bo sam tak żyłem...wg woli własnej do czasu zawołania przez Boga.

   Zrozum mnie, który widzi ich wielkie kłopoty po śmierci! Przecież jesteśmy na zesłaniu z miłości, aby po nawróceniu wrócić do czekającego na nas Boga Ojca (krótki czas kary w stosunku do wiecznej nagrody).

  Nie wiem co oznacza czas w Czyśćcu, gdzie czekasz na Bożą Abolicję po wstawiennictwie modlitewnym innych oraz przyjęciu cierpień zastępczych przez dusze - ofiary (w tym Msze św.).

    Proś każdego w cierpieniu, aby go przekazał na ręce Matki Bożej (uświęcił). Te dusze modlą się za nas i czekają na nasze wspomożenie...tak stanowimy  Królestwo Miłości w stosunku do czciciele kultu mocy i zabijania.    

    Na ten moment prorok Ozeasz wołał od mnie: "Chodźcie, powróćmy do Pana! (...) Dołóżmy starań, aby poznać Pana; Jego przyjście jest pewne jak świt poranka, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas i jak deszcz późny, co nasyca ziemię”. Oz 6, 1-6

   Jak to będzie, gdy spotkamy się w Królestwie Niebieskim? Tam też porozmawiam z filozofem Wergiliuszem oraz astrologiem Diomedesem, którzy z układu gwiazd potwierdzili nadejście Mesjasza! Tutaj chciałbym spotkać się z filozofem z Biłgoraja, apostatą, bo ciągnie mnie do chorych duchowo.    

    Popłakałem się, gdy siostra zaśpiewała wstrząsającą pieśń, która wyrażała Boleść Matki Bożej: Już Cię żegnam, najmilszy Synu Chrystusie, Serca mego pociecho, śliczny Jezusie”...

   Ja zawołałem tak od siebie, bo „weź mnie raczej na śmierć z Sobą...wolę umrzeć razem z Tobą”. Można powiedzieć, że to był cały kontakt ze Zbawicielem (2-3 sekundy), bo nasze serce jest zbyt słabe na takie przeżycia.   

    Eucharystia ułożyła się w łódź, a to oznacza ochronę. Padłem na kolana przed Panem Jezusem Miłosiernym i to wszystko, bo wołania z wiernymi do MB Bolesnej były normalne, a cały dzień trwała pustka duchowa  z lękiem!

   W ramach intencji miałem też przeszkody w modlitwie, bo pojechaliśmy na zakupy, a później zmarnowałem czas nas skręcanie zakupionej skrzynki, ponieważ nie miałem odpowiedniego sprzętu.                                                                                                                                                           APEL