„(...) kto stanie w Jego świętym miejscu? Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca (...) Ps 24, 1-6
Dzisiaj nie mogłem skojarzyć „duchowości zdarzeń”, bo co z Domem Boga ma naprawa kaloryfera, wieczorna Msza św. zamówiona przez prezesa naszej spółdzielni mieszkaniowej z wywalanymi przez Pana Jezusa stołami przekupniów?
Wcześniej przybyłem do kościoła i trafiłem na czas konsekracji. Kapłan trzymał św. Hostię, a moją duszę zalało pragnienie zjednania ze Zbawicielem. To musisz sam przeżyć, ale przecież znasz zapach świeżego chleba.
Siostra właśnie śpiewała: „Dziękuję Ci Panie za Ciało Twe i Krew, za bezmiar łask wielbię Cię”. Nijak nie mogę wyrazić słodyczy w duszy i radości z połączenia z moim Bogiem. Serce zalała ś w i ę t o ś ć, która kojarzy się z Augustynem, Bonawenturą, Hieronimem, a przecież święci są wśród nas.
”Bądźcie święci jak Ja jestem święty”. To ci, którzy naprawdę pragną spotkania z Panem Jezusem i byli właśnie u Komunii św.! Przekazuję to z „tu i teraz”...
Ludzie żyją tylko tym światem (życiem zewnętrznym) z dnia na dzień i martwią się o jutro. Każdy ma tyle spraw na głowie, a to wszystko dodane, bo nic nie da złoty pałac na wodzie. Trzeba żyć tylko danym dniem, a martwić się o wieczność (życie wewnętrzne). Jedno nie kłóci się z drugim, a przed śmiercią powinno przeważać życie duchowe.
Podczas piątej wizyty „rurologów” (hydraulików) zażądałem wymiany termostatu przy kaloryferze, co uczyniono (30 zł) i mamy wreszcie ciepło. Później w reportażu pokażą chorego z zespołem móżdżkowym, który do łazienki czołga się po schodach, nie ma własnego WC i ciepłej wody. To dzieje się w mojej ojczyźnie.
Idę na Mszę św. wieczorną, a radość zalewa serce, bo ustąpiła słabość zużytego ciała. Po wejściu do Domu Pana dusza doznała uniesienia, a zły kusił „odpoczynkiem”, bo „szkoda czasu”.
Tylko w Domu Pana odpoczniesz, a ten czas jest ś w i ę t y! Cieszą wywalczone kwiaty (zabierano z kościoła przed nowym strojeniem), które stoją w bocznych ołtarzach. Jakże chciałbym, aby to miejsce było pełne piękności.
Prorok Ezechiel mówi: „(...) Podczas widzenia otrzymanego od Pana zaprowadził mnie anioł z powrotem przed wejście do świątyni (...)”. Ez 47, 1-2. 8-9 A psalmista woła (Ps 46) „Bóg jest we wnętrzu swojego Kościoła”.
Jak się okazało Msza św. wieczorna była zamówiona przez władze naszej spółdzielni mieszkaniowej. Prezesowi poradziłem, aby zawsze prosił o błogosławieństwo Boże, bo stanowisko ma odpowiedzialne, a wokół wiele niebezpieczeństw.
Pan Jezus „(...) W świątyni napotkał tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie, oraz siedzących za stołami bankierów. (...) powypędzał wszystkich ze świątyni (...) porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. (...) „nie róbcie z domu mego Ojca targowiska" (...) napisano: "Gorliwość o dom Twój pożera Mnie". J2,13-22
Kończę, a w reportażu pokazują ludzi wyrzucanych z mieszkań w Warszawie...jak przy sowieckich przesiedleniach. Płacze kobieta chora na cukrzycę insulinozależną, bo została przeniesiona do baraku. Urzędnik matki HGW mówi, że z tymi ludźmi nie ma problemu, bo po czasie są zabierani przez rodziny... APeeL
Zapis ze skasowanego blogu...
09.11.2010(w) Spieszę się do koleżanki...
Stoimy ze znajomym przed klepsydrami: staruszki i 21-letniej dziewczyny, która zginęła przed ślubem.
Właśnie zaczyna się Msza św.
- Gdzie pan jedzie...pytam znajomego pacjenta, starszego pana z rowerem.
- do koleżanki...
- niech pan wejdzie do kościoła.
- po co?
- dowie się pan po śmierci.
W drodze powrotnej spotkłeam spieszącą się na chór. Przestraszyła się pędzącej karetki.
- Trzeba być przygotowanym do śmierci, bo dzisiaj jesteśmy, a jutro nas nie ma...
- Tak, trzeba być przygotowanym...odpowiada.
- Ja wracam ze spotkania z Panem Jezusem. Czy jestem przygotowany do śmierci?
- Tak, tak...
- Nie, bo ja proszę o śmierć dobrą (Ostatnie Namaszczenie) i śmierć godną...z modlitwami i moim uśmiechem na twarzy!
Ludzie żyją tylko tym światem (życiem zewnętrznym) z dnia na dzień i martwią się o jutro. A trzeba żyć tylko danym dniem, a martwić się o wieczność (życie wewnętrzne).
APeeL