Nawet sen umęczy, a człowiek strasznie ciężki…przypomina się, że dzień trzeba rozpoczynać od znaku krzyża. Padłem na kolana i porosiłem Pana Jezusa o błogosławieństwo, ale bałem się zawołać; „Jezu bądź dzisiaj ze mną”, bo tak jest w dniach ciężkiej pracy.
W moim odczuciu błogosławieństwo to oddanie się pod opiekę Boga, a zawołanie o pomoc oznacza cierpienie z Panem Jezusem, czyli jakiś krzyż. Poprosiłem też o pocieszenie smutnej żony, ponieważ syn nie zdał egzaminu na studiach.
Radość, ponieważ Wałęsie nie udało się obalić rządu…wreszcie mu nie idzie. Jadę do pracy, trzykrotnie napływa ostrzeżenie, abym nie gadał.…
Zacząłem śpiewać: ”Zmartwychwstał Pan”, a ból zalewał serce, ponieważ ujrzałem zniewolenie narodu. Dzisiaj jest „wigilia” walentynek…towarzysze bębnią o tym na wszystkich falach radiowych. To ich forma „szerzenia” wiary katolickiej…jeden z nieskończonych numerów walki z Kościołem Pana Jezusa. Teraz min. Jacek Kuroń wspomina „sprawiedliwość społeczną” (zamordowali mu żonę).
Trafiłem na straszliwy nawał chorych i nie mogłem wyjść do laryngologa (płukanie uszu).
- Dzieciom już jestem niepotrzebna, każdy ma dobrze.
- Wyjaśniła pani odrzucenie Matki Jezusa na Zachodzie, bo każdy tam żyje w dobrobycie, komforcie oraz kulcie zdrowia i piękna. Po co mu Matka Święta? Dopiero choroba otwiera oczy, ale ludzie nie wierzą w istnienie Nieba!
- Zdrowie jest jednak najważniejsze!
- Tak, ale d u s z y !
Uporałem się z uszami i podziękowałem Panu Jezusowi. Badam ciężko chorą, a w tym czasie pięknie śpiewa Andrzej Rosiewicz. Łzy zalały oczy, bo przez serce przeleciała miłosna iskra. Musiałem przerwać zapisywanie recepty i z głębi duszy zawołałem; „Jezu! Jezu! jakże cierpisz widząc zgubę tego świata! Panie mojego serca i mojej duszy…mojego obecnego i przyszłego życia”.
Żadnym językiem nie wyrazisz tego cierpienia, a właściwie współcierpienia z Jezusem. Cały świat powinien śpiewać Bogu Ojcu, radować się miłością i pomagać sobie, a tu rakiety, wojny, zniszczenia i nienawiść!
Radzę skołowanym pacjentom; proszę zawierzyć Matce Jezusa i przekazać Jej swoje lęki, problemy, nie dusić tego w sobie…proszę dzień zaczynać od modlitw i prosić o pokój!
Prawie padam, a tu pacjent, który „uwierzył we mnie”…i ciężarna, której zalecam, aby wołała o prowadzenie przez Matkę i odczytała imię dzieciątka, które otrzymujemy od Stworzyciela.
Na wizycie domowej nad łóżkiem przewlekle chorego wisi piękny złoty krzyż. Nawet mówię żonie, że Pan Jezus jest z jej mężem, a także z nimi.
- Doktorze…człowiek w cierpieniu jest zawsze osamotniony...
Podczas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego napłynęły obrazy; przestraszonych, poszkodowanych rolników, smutnych, biednych i ciężko uszkodzonych chorych. To cierpienie nie ma końca...nawet dwa razy "spojrzał" Pan Jezus...jakby mnie pobłogosławił!
Dzisiaj mam dodatkowo dyżur w pogotowiu. Z telewizji płynie obraz zbrodniczego podpalenia w Zakopanem (matka z dzieckiem wyskoczyła z okna) oraz ginący z głodu w Sarajewie, gdzie ludzie leżą na ziemi bez pomocy…samotni w wielkim świecie pełnym ludzkiej mocy i żywności.
Napłynęło osamotnienie Pana Jezusa, które trwa…zgasiłem światło i na kolanach odmówiłem moją modlitwę; za raniących Jezusa, poniżających, którzy wyśmiewają Kościół katolicki i wszelką świętość, za artystów i dusze takich. Jakby na ten problem personel śmieje się podczas filmu „Chimera”...
Ponownie wracają cierpienia; pobitej brutalnie przez męża, który dodatkowo zabrał dorastające dzieci…matka z dzieciątkiem, które ma porażenie mózgowe…marsz bezrobotnych w Miastku. Jeszcze okrutna zbrodnia we Wrocławiu ze spaleniem mieszkania.
„Matko! obejmij ich, przecież Ty też żyłaś w biedzie, Duchu Święty oświeć rządzących, przecież mają służyć". Zawołałem też do Pana Jezusa o ochronę mojego mienia…”to wszystko Twoje i będzie służyło innym…niech Zły nie ma nad tym mocy”.
Płynie film oparty na autentycznych przeżyciach…o sparaliżowanym żołnierzu USA po wojnie w Wietnamie. Łzy zalały oczy, gdy otrzymywał Wiatyk... APEL