Po wejściu do kościoła trafiłem na zakończenie śpiewu „Godzinek” z ludem na kolanach, a w serce wpadły słowa pieśni „Kiedy ranne wstają zorze”. Tak jest naprawdę, bo „gdy oczy przetrzeć zdołam wnet do mego Pana wołam”.
Dla ludzi normalnych jest to niezrozumiałe, ale nie dziwią ich „gadające głowy” w telewizji, które latami nudzą budząc obrzydzenie. Ja od rana do wieczora żyję tylko dla Pana Jezusa, uczestniczę w codziennej Mszy św. i pragnę świętości, a czuję się nędznikiem.
Później żona poda mi kalendarz ze zdjęciem JPII oraz wielkim napisem; nie lękajcie się być świętymi, a kapłan wspomni jakiegoś świętego, który zawsze i wszędzie mówił o Panu Jezusie. Budziło to zdziwienie otoczenia i tak też jest ze mną, bo nic nie jest godne zając w moim sercu miejsce Pana Jezusa!
Na ten moment z radia Maryja płynie czytanie „Dzienniczka” s. Faustyny...Pan Jezus mówi o nędzy świętej i Swoim zamieszkaniu w jej sercu. Nie ujrzysz swojej nędzy bez łaski wiary. Tu nie chodzi o ciało fizyczne podobne do zwierzęcego...bliskie budowie świni i małpy, a zarazem będące świątynią dla duszy i Ducha, ale o naszą nędzę duchową.
Większość ludzkości żyje dla życia, kocha wygnanie, staranie się o „nic” i jest pełna zatroskania o dzień jutrzejszy, a nawet „spokojną starość”! Nie wierzą w istnienie Nieba, które Pan przygotował dla nas i już teraz pokazuje jego namiastki; słońce, księżyc, piękne widoki, motyle, a nawet pachnące markety z ulubioną muzyką.
Dzisiaj Pan Jezus powiedział: „Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec”. J 12
Bardzo lubię słowa Ps 51: Stwórz, o mój Boże, we mnie serce czyste. Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość. Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego.
Kapłan mówił na ten temat do wiernych górnolotnie, cytował mistyków, ale nie wspomniał o drodze prowadzącej do świętości („bądź wola Twoja”) oraz Eucharystii jako pokarmie w drodze do Nieba z tego zesłania. Sam z siebie nie możesz przestać kochać tego życia i stać się ubogim w duchu.
Z Eucharystią wyszło 5 kapłanów, a tak się stało, że Pan Jezus czekał na mnie...podszedłem pierwszy do proboszcza. Słodycz zalewała usta, a pokój serce.
Jeszcze w domu trwało zjednanie z Panem Jezusem. Ucałowałem Twarz Zbawiciela z Całunu, a Pan Jezus powiedział do mówi przez V. Ryden; „chodź, wejdź do tej stałej Siedziby, do weselnej komnaty Mego Serca, w której twój Król pragnie rozradować się w tobie, a ty w Nim”.
Wzrok zatrzymał „Katechizm dla dorosłych”, który otworzył się na rozdziale o Królestwie Bożym; królestwie nowego życia, świętości, sprawiedliwości, miłości i prawdy. Z radia „Maryja” padają słowa o tym, że Pan Jezus puka do naszego serca!
Dziwne, bo ten dzień będę opracowywał 29 marca, a doznam wstrząsu, bo trafię do kaplicy Miłosierdzia Bożego, gdzie padną słowa Pana Jezusa umierającego na krzyżu. Nawet teraz, podczas zapisywania tych przeżyć przez moje ciało przepływają fale boleści... APEL