Zerwano na Msze św. o 6.30, a ja byłem „połamany”...nie mogłem ruszać prawym barkiem i ciężko stękałem. Próbowałem odmówić „Anioł Pański”...dobrze, że są samochody.

     Pod kościołem włączyłem radio i trafiłem na modlitewne zawołania, które zamieniłem na moje prośby do Boga w intencji żony i powtarzałem: „prowadź ją Panie”. Później płynęła piosenka, a ja wołam jej słowami: „Matko! strzeż ją, broń i oddal od niej smutek i łzy...oddal zło, które krąży wokół nas”.  

    Dzisiaj zgromadzenie Izraela oskarżyło Zuzannę, aby ja ukamienować, ale prorok Daniel wykazał fałsz starców. Podobna sytuacja była w Ewangelii z cudzołożnicą, którą ocalił Pan Jezus. W moim sercu pojawiła się Asi Bibi z Pakistanu...

    Ps 23 Nic mnie nie trwoży, bo Ty jesteś ze mną. (...) Pan jest moim pasterzem: (...) Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach (...) zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”.

   Eucharystia ułożyła się w zawiniątko, a ja padłem na kolana przed Panem Jezusem Miłosiernym. W drodze powrotnej kupiłem dwie ulubione bułki z serem i podzieliłem się z głodnym ptaszkiem, a do domu przyniosłem gałązki forsycji, które będą kwitły 2 tygodnie...                                                                 APEL