Minęły 3 dni, a ja nawet nie mam mglistego zarysu intencji modlitewnej, bo Mszę św. i litanię do NMP przedrzemałem, a obudziła mnie dopiero pieśń do Matki Bożej: „przyjdźcie do Mnie moje dzieci, przyszedł czas...och! przyszedł czas”.

    Nie miałem żadnych przeżyć duchowych, bo  z wnuczkiem i całą grupą dzieci graliśmy w piłkę. Ja byłem ich opiekunem, musiałem ich godzić podczas zabawy i wszyscy byliśmy rozradowani.

    Przez to "zdarzenie duchowe" wiedziałem, że wyjdzie "coś z Matką i dziećmi", bo w grupce trafił się niepełnosprawny, dwóch "okularników", wysoka chudzina, 4-latek rwący się do boju, otyli, chłopiec z długimi włosami wyglądający na dziewczynkę oraz kilku dobrych zawodników...

    Wprost miałem pokazane nasze różnienie się, a prawie słabo się robi od dziwactw ludzkich. Przenieś to na duchowość, a zobaczysz zatroskanie Boga. Dlatego otrzymaliśmy Matkę, Świętą Bożą Opiekunkę.

    Na początku nawrócenia - po latach pogaństwa - bardziej potrzebowałem Jej wstawiennictwa. Teraz sam jestem Jej sługą i pomocnikiem. To tak jak z małymi dziećmi przy których ktoś wciąż się krząta.

    Oto urywek zapisu z tamtego czasu...też z pierwszej soboty (03 kwietnia 1993). W kościele stanąłem po stronie „maryjnej”, gdzie jest obraz  MB Częstochowskiej i MB Łaskawej i poprosiłem o łaskę wiary dla członka rodziny. Nawet oddałem swoją...”aż do zaparcia się Jezusa”!

   Po Mszy św. chciałem posiedzieć w półmroku i medytować, bo miałem pragnienie uzyskania prowadzenia przez Boga...także w modlitwie, aby nie płynęła wg mojej woli. Nie chciało się wyjść z kościoła: „tak tutaj dobrze Matko!...tak dobrze u Ciebie”.

    Szatan nienawidzi i nęka takich wiernych na wszelkie sposoby, a oni nawet nie mają o tym pojęcia. To śmiertelny bój...nawet o taką świętą chwilkę. Właśnie do pustego kościoła weszły trzy niewiasty, które głośno tupały i usiadły...przy mnie!  

    Cofnąłem się i straciłem pokój, a zły podsunął...„agentki”. Cicho-ciemni nie chodzą w czarnych okularach i trójkami, ale dla szatana każda okazja jest dobra, aby mnie dręczyć. 

    Wielu może doprowadzić do odwrócenia od Boga i zguby. Pokłóci nawet niewiasty w kółku różańcowym! Trzeba o tym przestrzegać, bo czciciele Matki Bożej są bardziej narażeni na jego podłość.

    Wyszedłem i odmawiałem modlitwę, a przy figurze Matki Bożej wypadło „Zdrowaś Mario” czyli „bądź pozdrowiona”, a pod blokiem koło śmietnika znalazłem obrazek MB Wspomożenia Wiernych ze słowami: „Daj moc tym, których wzywasz do całkowitego oddania się Tobie”.

    Dom wówczas wypełniał zapach chleba z makiem „prosto z pieca”. Nie pamiętam już kiedy mieliśmy podobny. Popłakaliśmy się z żoną podczas oglądania „Ziarna” dla dzieci oraz  śpiewu z gitarą „daj mi te łzy”, a w tym czasie fala morska obmywała napis „nie zaprę się Chrystusa”.

    Teraz, gdy to piszę siostra Faustyna mówi z radia Maryja o ujrzeniu Matki Bożej, która była bardzo piękna...ubrana w biały strój i przepasana: „Jestem Królową Nieba i Ziemi, a szczególnie Matką Bożą”. Siostra nie mogła przekazać Jej piękna.

    Podobne przeżycia miałem 26.04.2013, a  to też dzień „maryjny”. Podobnie „ciężki duchowo”, bo zły zalał mnie pustką i rozdrażnieniem. Wyszedłem na modlitwę, ale trafiałem na „kłaniających się” i „przypadkowo” przechodzących.

    Pocieszyłem sąsiadkę, której mąż doznał zawału serca. Powiedziałem jej o postępowaniu w cierpieniach, które trzeba przekazać na ręce Matki Bożej (uświęcić), a mocy szukać w Eucharystii. Ja tak właśnie czynię, bo wielu jest potrzebujących. 

    Intencję odczytałem trzeciego dnia, gdy nagle moje serce zalała bliskość Matki Bożej, a wzrok zatrzymał obrazek Jej Serca przebitego Siedmioma Boleściami. Poprosiłem też Pana Jezusa, aby  pocieszył Matkę! 

  Przepłynął świat tych, którzy mają chore dusze i potrzebują przygarnięcia przez Świętą Bożą Opiekunkę...                                                                                                                                   APEL