Pan Bóg jest atrakcyjny każdego dnia. Możesz nie wierzyć moim słowom, ale to wynika z zapisków. Przecież ja niczego nie wymyślam tylko relacjonuję...jak korespondent wojenny. Nie wiedziałem, że dzisiaj trafię na Mszę św. za zmarłego biskupa...z udziałem około 60 kapłanów!

  Stałem oczarowany na wprost rozświetlonego Tabernakulum i ujrzałem jak wprowadza się męczenników i świętych do Królestwa Niebieskiego. Płynął śpiew chóru, pachniało kadzidło, a w serce wpadły słowa: „w życiu i w śmierci należę do Pana” oraz „Ciebie! mój Boże pragnie moja dusza”.    

    Nagle zobaczyłem łaskę Pana Jezusa, bo do konfesjonału przybył kapłan. Nie spodziewałem się spowiedzi wielkanocnej na tak pięknym nabożeństwie. Podszedłem, bo pragnę przebaczyć moim dręczycielom i przyjąć niezasłużone cierpienie, a do tego potrzebuję mocy Pana Jezusa, który może odmienić moje serce. 

   Kapłan rozumiał moją krzywdę za obronę krzyża, bo właśnie trwa otwarty bój z wiarą (próba usunięcia religii ze szkół) i zalecił odprawienie za winowajców drogi krzyżowej. Po spowiedzi napłynęło poczucie obecności zmarłego kolegi i jego prośba o przebaczenie.

    Padłem na kolana i po odczycie intencji przebaczałem wszystkim. Nawet ujrzałem jak wielką łaską jest cierpienie niezasłużone. Przyjęcie niezasłużonego cierpienia to droga do świętości. To trudne, bo nas trzyma ten świat, dochodzenie swego, a stąd już niedaleko do odwetu lub zemsty. Nie możesz dojść do tego z dnia na dzień.

   Nie wystarczą tutaj słowa lub działania zewnętrzne, bo przemiana dotyczy naszego serca. Nie zrozumie tego człowiek, który nie ma takiego cierpienia i nie jest obdarzony łaską wiary. Bóg może dać tą łaskę komu chce, ale ona zawsze jest związana z jakimś cierpieniem.

    W „Nocy ciemnej” św. Jana od Krzyża natknąłem się na słowa: „Kogo Bóg prowadzi niech będzie cierpliwy i niech się nie lęka. Niech ufa, że Bóg nie opuszcza tych, którzy Go szczerym sercem szukają”.

    Moje serce odmieniło się w krótkim czasie, a sprawił to Sakrament Pojednania. Pasują tutaj słowa wczorajszego Ps 34, gdzie psalmista woła  p r a w d ę, że: „Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, (...) Liczne są nieszczęścia, które cierpi sprawiedliwy, ale Pan go ze wszystkich wybawia”.  

    To śmiertelny bój o świętość do której dochodzimy w różnych próbach...po latach ćwiczeń. Tak jak w sporcie, gdzie „trening czyni mistrza”, ale tutaj trenerem jest Bóg Prawdziwy, TATA. Wyjaśniają to słowa piosenki; „Bądź dobrym żołnierzem Jezusa Chrystusa”...

    Właśnie  proboszcz zaprosił panie na bezpłatny kurs samoobrony. Chciałem pobiec i wskazać na moc i ochronę Boga naszego. Niestety; lud woli „pistolet dla każdego”, opanowanie sztuki samoobrony, muskuły lub siłę stada.

    W zapisie z 28.02.2009 jest wzmianka o nocnym spotkaniu bokserskim Tomasza Adamka ze „złym chłopakiem” Johnathonem Banksem z USA. To bardzo groźny przeciwnik, który porusza się lekko, z prowokacyjnymi ruchami i operuje powalającymi ciosami.

   Adamek był na Mszy św. i prosił Boga o pomoc, a na jego czole nakreślono krzyż. W czasie walki dwa razy zachwiał się po otrzymanych uderzeniach, ale Banks został zmiażdżony w 8 rundzie.

    Cóż ma boks do walki duchowej? Jak możesz walczyć z szatanem bez przygotowania i wołania o pomoc do Boga? Większość nie zdaje sobie sprawy z przyzwolenia na jego ataki („ćwiczenia kondycyjne”) w chwilach naszej słabości i zapomnieniu się.

  Pan sprawił, że w dzienniku duchowym znalazłem intencje dotyczące moich winowajców, prześladowców, a także donosicieli. To była pomoc w odczycie obecnej...                                     APEL