Podczas spaceru z żoną, gdy zbliżała się godzina 15.00 na moją duszę falami zaczęła spływać słodycz. Dzisiaj potrafię odróżnić „energię”, która płynie z Nieba od świata żyjących (rozumie to właściciel pieska i hodowca...nawet ryb).

   Ludzie nie promieniują taką Bożą słodyczą. Nie znałem powodu tej nagłej łaski, ale zacząłem odmawiać koronkę do Miłosierdzia Bożego. Trafiliśmy na cmentarz komunalny, gdzie leży wielu znajomych i pacjenci. Piękne i drogie grobowce całe w kwiatach.

   Dziwne, bo znalazłem się pod płotem, gdzie były groby usypane tylko z ziemi. Tam zobaczyłem nazwisko znajomego kierowca z pogotowia oraz grób z krzyżem zbitym z drzewa. Na połówce (!) tablicy był napis, że tutaj jest pochowana osoba nieznana.

    Pierwszy raz w życiu zetknąłem się z takim grobem. Poprawiłem ramię krzyża i tabliczkę. Natychmiast odczytałem intencję i w wielkim bólu zacząłem odmawiać moją modlitwę, którą kontynuowałem u stóp pomnika biskupa.

    Zobacz moje zadziwienie; w pięknych grobowcach leżą ci za dusze których...być może nikt się nie modli, a Pan wskazał mi i polecił  „ostatniego”, może złego i zapomnianego...                                     APEL