Jeżeli mieszkasz w dużym mieście i nie uczęszczasz na nabożeństwa to nie stykasz się z klepsydrami. W małych miastach i wioskach śmierć jest zaskakującą "codziennością", bo wczoraj widziałeś się z tą osobą, a dzisiaj leży w szpitalu i umiera lub jest informacja, że właśnie zmarła.
Nie mogłem odczytać intencji i stanie się to dopiero w dniu 08 kwietnia 2015 r. po wyjściu na spacer modlitewny, a Pan pomoże poprzez napływające zdarzenia duchowe:
1. Przypomniał się wpis z 1 kwietnia 2015 na blogu Jacka Kowalczyka Listy ateisty: Wyzwolony z obrzydliwości ateizmu. Autor stwierdził, że otworzył serce na Prawdę i po zagłębieniu się w słowa Pisma „wszystko stało się jasne”.
Nagle uwierzył, znikł ciężar gniotący duszę, a radość zalała jego serce. „Wyzwolony! Teraz zostało mi już tylko naśladować Pana naszego i czekać, aż po mnie przyjdzie. (...) Dzień Sądu jest bliski”.
Następnego dnia stwierdził do swoich wyznawców, że to był żarcik primaaprilisowy! Dodatkowo wyjaśnił, że gdyby tak się stało to będzie wiedział, że stracił kontakt z rzeczywistością. Nie chce nawrócenia...”oby mnie to nie spotkało”.
2. Jerzy Urban na swoim blogu żartował w 10-lecie rocznicy śmierci Jana Pawła II...z trudem zdmuchnął z trudem dwie świeczki! Napisałem komentarz:
Panie Jurku!
Ma Pan duże szczęście, bo kiedyś widziałem karykaturę z gościem podobnym do Pana..."wyzionął ducha" podczas takie dmuchania! Jako lekarz widzę, że zrobił Pan to z wielkim wysiłkiem. Proszę, aby za rok nie powtarzał Pan tego "śmiesznego" aktu, bo nasz wspólny Bóg Ojciec zna się na żartach!
3. Nagle zmarł Robert Leszczyński (48 l.) juror „Idola”, a ponieważ prowadził życie ekscentryczne myślano, że to jest żart primaaprilisowy.
4. Żona stwierdziła, że pojawiły się cztery klepsydry...
Podczas szukania intencji, a miałem wielkie pragnienie wołania do Boga usłyszałem bicie dzwonów kościelnych towarzyszące rozpoczynającemu się nabożeństwu pogrzebowemu. Przy zakładzie fotograficznym wzrok zatrzymały porcelanowe zdjęcia nagrobkowe.
Błyskawicznie poznałem intencję i w wielkim uniesieniu zacząłem odmawiać moją modlitwę, a serce chciało mi pęknąć, ponieważ większość ludzkości nie jest przygotowana do śmierci. Wszystko jest ważniejsze, „później, bo mam jeszcze czas”.
Pan Jezus pokazał mi Swój ból, ponieważ dobrzy ludzie trafiają na Tamtą Stronę i jak ich sądzić? Przypomina to przykrość jaką sprawiają dzieci matce, które je wystroiła, a wróciły umorusane!
W takim stanie w okolicy serca pojawia się przykry ucisk, który koi wołanie do Boga. Tych momentów łączności z Bogiem nie można wyrazić naszym językiem. Łaska wiary to zarazem wielki krzyż, ponieważ wybranie przez Boga oznacza cierpienie. Wołanie trwało około godziny.
Wyszedłem na Mszę św. wieczorną, ale nagle zrobił się początek zimy...smutno, wieje i zaczęło padać. Spotkałem znajoma pacjentkę, pięknie wyglądającą staruszkę z którą rozmawialiśmy o świętości. To zadanie dla każdego, ponieważ inaczej nie można trafić do Ojczyzny Niebieskiej... APEL