Marii Magdaleny

    W nocy miałem symboliczny sen, bo faktycznie tracę czas wdając się w potyczki z „panami tego świata”. To rozprasza i zaśmieca moje serce, a przez to sprawiam przykrość Bogu. Rozmyślałem o tym w ciemności nocy: „Panie Jezu! Każdy dzień przybliża mnie do ostatecznego wyzwolenia. Teraz buntuję się, ale po drugiej stronie życia będę tego żałował”...

    Dzisiaj Maria Magdalena popłakała się przed pustym grobem bestialsko zamordowanego Zbawiciela.  „A kiedy tak płakała, nachyliła się (...) i ujrzała dwóch aniołów w bieli” oraz stojącego Pana Jezusa. Po usłyszeniu swojego imienia krzyknęła: "Rabbuni", to znaczy: Nauczycielu! J 22

    Podczas pisania wstrząs przepłynął przez ciało. Prawidłową intencję odczytałem dopiero po 3 dniach. Zły znał jej moc i wiedział, że ten dzień sprawi przemianę wielu, bo podczas modlitwy miałem wrażenie umieranie.

    Dlatego na Mszy św. uderzył mnie pustką duchową, rozmyślaniami o podziale spadku oraz kolegami z Izby Lekarskiej, którzy mają usta pełne frazesów, w telewizji machają  „Kodeksem Etyki Lekarskiej”, a w tym czasie postępują jak sadyści.

    Wyobraź sobie lekarzy, który specjalnie szkodzą pacjentowi, a są członkami Naczelnej i Okręgowych Rad Lekarskich! Mignęły też obrazy dręczenia mnie przez czuwających nad bezpieczeństwem państwa, którzy uważają, że wszystko im wolno, bo trwa terroryzm.

   Każdy myślący inaczej, wierzący w Boga i mówiący o odpowiedzialności jest ich śmiertelnym wrogiem. Nadal obowiązuje zalecenie: śledzić, prowokować, likwidować. Napuszcza się wcześniej zniewolonych i już nie mogą wyrwać się z tej „służby”.

    Taki nasz wspólny los, ale mnie jest przykro, bo wielu z nich przybywa do Boga z mojego powodu i małpują wierzących. Towarzysze okresowo stają się coraz bardziej podenerwowani. Wówczas wzrasta ich "religijność" i spotykamy się w kościele podczas ich „okresowych nawróceń”!   

    Zapisuję te przeżycia, bo nie miałem świadomości o tym, że to był ewidentny atak demona. To tak jak z prowokacjami. Myślisz, że ktoś zasłabł, biegniesz do niego, a on wyjmie ci w tym czasie portfel.

    Podczas czuwania przed Monstrancją z trudem odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego, a sama litania do NSPJ była śpiewana niemrawo, bo organista zastępujący siostrę nie potrafił grać i zmieniać slajdu. Nędza ludzka, ale to wszystko nie było przypadkowe.   

    Dodatkowo „na prośbę” żony cały dzień musiałem grac w piłkę z wnuczkiem, a nie jest to moje powołanie. Nawet napłynęła bliskość Pana Jezusa. W wielkim bólu próbowałem modlić się, bo dusza wołała do Boga ze łzami w oczach, ale ciało było na boisku. Ten kto przykłada rękę do pługa nie nadaje się do pracy dla Królestwa Niebieskiego.

    Dopiero trzeciego dnia odczytałem intencję i z samego rana wyszedłem, aby wołać do Boga. Prawie umierałem podczas odmawiania mojej modlitwy, a właśnie pozostała: „Droga krzyżowa i św. Agonia”. „Panie Jezu! Niech każdy, który zetknie się ze mną zostanie przemieniony przez Ciebie duchowo!".

    To jeden jęk za dusze potrzebujących przemiany: od córki poprzez kolegę Jacka Cabaja, któremu obiecałem modlitwę do kolegów z samorządu lekarskiego, którzy „nie wiedzą, co czynią”. Śmiertelny bój trwa do ostatniego uderzenia serca. Dusza jeszcze w momencie śmierci może być wyrywana szatanowi. Wystarczy zawołanie: „Boże przebacz”, ale wielu kończy żywot z przekleństwem na ustach.  

Medexpress.pl Blog Jacka Cabaja

                                                                              Panie Jacku!

   << Proszę szanować kolegów, bo wystarczy „całej prawdy całą dobę” i teorii o pancernej brzozie. Rozmywa Pan także fakt, że żyjemy w państwie POlicyjnym. Proszę o trochę obiektywności, bo POlakowi nie wypada całkowicie zaprzedać się poganom (...) Serce jest bardzo trudno odmienić bez Boga...nawet jest to niemożliwe. (...) Proszę spróbować. Zawołam do Boga, aby sprawił drgnięcie w Pana sercu... >>  

     Napłynął też Zbigniew Mikołejko z Janiną Paradowską, który właśnie naprawiał Kościół święty. Pełen zatroskania stwierdził, że nie jest chrześcijaninem, a to były ministrant. Mówił też o miłosierdziu i potrzebie przeproszenia przez arcybiskupa ks. Lemańskiego. Zobacz jak szatan demoluje głowy mądrusiów.

    Zawołałem też za Janusza Palikota, a nawet za Jerzego Urbana, który stoi nad grobem. „Panie! przemień ich, bo gubią siebie i innych. Matko Boża! Wstaw się u Boga za potrzebującymi przemiany”. Wróciłem. Zapaliłem gromnicę i modlitwę zakończyłem koronką do 5-ciu św. Ran Pana Jezusa.

    Popłakałem się podczas pisania, bo znalazłem się w różnych miejscach tego „boju ostatniego”...  APEL