W śnie widziałem gołąbki (pokój), mignął Cejrowski (obrona wiary) i rodzice z małym dzieciątkiem (kłopoty). Nie wolno tłumaczyć snów, ale to wszystko się sprawdzi.

    Nic nie zapowiadało cierpienia, bo nadrobiłem zaległości w zapisach, słońce zalało  świat, a żona była cała w skowronkach.

    Nagle moje mieszkanie odwiedził rzecznik praw lekarzy (TVN „Dzień dobry”), który pięknie mówił o agresji chorych. Napisałem do Jolanty Pieńkowskiej, aby zapytała kolegę jak broni lekarzy przed agresją „swoich” kolegów?

    Zaproponowałem, aby w Wielkim Tygodniu poruszyli dyskryminację katolików i los obrońcy krzyża Pana Jezusa, ale wiadomo, że dworaki  boją się prawdy i wolą gotowanie przez cały post.

  To była pierwsza próba, która miała wykazać moje wzrastanie w świętości, a Bóg ma ich nieskończony repertuar i są podsuwane aż do ostatniego uderzenia serca! Ciało ("ja") ciągnie do dochodzenia swego, a dusza pragnie przyjęcia cierpienia i przebaczania 77 razy.

    Nie wiedziałem, że następne uderzenie otrzymam po odebraniu pisma od prezesa umiłowanego samorządu lekarskiego. W wyniku kuszenia pisałem wiele godzin i upadłem sromotnie, bo kolegom przebaczyłem i wołałem za nich do Boga, a wszystko zostało przerwane. To wielkie cierpienie...poczułem się jak zdrajca! 

    Popłakałem się z powodu upadku duchowego, a wzrok zatrzymał śpiewnik „Wspólnota w drodze”, który otworzył się na pieśni „radość tchnij w serce me”. Z kasety płynęła tęskna melodia, a z piętra dobiegał krzyk dziecka. W wyobraźni ujrzałem tatusia, który bierze malucha na ręce, przytula, pociesza i całuje.

    Tak też stało się ze mną, bo ból i łzy zostały zamienione w radość. Pan przytulił mnie po upadku i serce zalał pocieszeniem, którego nie znałem dotychczas. Jak Pan Bóg to wszystko pokazuje!

    W tej radości trafiłem do kościoła, a w oczekiwania na Mszę św. śpiewały mi ptaszki. Psalmista właśnie zawołał: „W Tobie, Panie, ucieczka moja (...) Ty jesteś moją opoką i twierdzą. (...) Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją (...) Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin, od łona matki moim opiekunem.”. Ps 71

    Stałem w drzwiach kościoła, a w sercu pojawił się  św. Piotr, który 3 x zaparł się Nauczyciela i później zapłakał z tego powodu. Napłynęły wyrzuty sumienia, bo przepływały obrazy moich nieprawości. Aż krzyczałem „Panie Jezu! Boże!”.

   Jak wielką łaską i mądrością Boga jest tracenie pamięci. Wyobraź sobie, że do końca życia masz pamięć fotograficzną i napływają słowa, myśli i czyny, którymi obrażałeś Boga...jakby stały się przed chwilką! 

    Pomyślałem o spowiedzi z powodu upadku, ale wzrok zatrzymały gwoździe częściowo wyciągnięte z rozbieranego rusztowania. Jeden z nich, powyginany znalazł się w moim ręku. Pan wprost mówi: "tamte grzechy masz już zmazane, a płacz po obecnym upadku sprawił natychmiastowe przebaczenie, bo Bóg zna twoją nędzę".

   To prawda, bo oglądając się wstecz grzeszymy brakiem ufności w miłosierdzie Boże! Często takie „wyrzuty sumienia” są podsuwane przez szatana.

    Zdziwiony słuchałem Ew. J13, 21-33. 36-38, gdzie właśnie Pan Jezus zapowiada  zdradę Judasza oraz mówi do Piotra: "Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: kogut nie zapieje, a ty trzy razy się Mnie wyprzesz".                                                                                 APEL