Pomiędzy człowiekiem fizycznym i duchowym jest przepaść...tak samo jest między ciałem i duszą, co jest przyczyną wielkiego cierpienia.

     Wracasz z Panem Jezusem w sercu, nie masz ciała, a tu „obiad na stole”. Zewnętrznie wygląda to na strojenie fochów, a duszy chce się płakać!

    Dzisiaj Pan Jezus wyjaśniał Nikodemowi: „jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego. (...) To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem”. J3, 1-8

    Tak się stało, że właśnie czytałem wizję Marii Valtorty na ten temat. Ponowne narodzenie oznacza zerwanie z życiem wg ciała i pójście za Głosem Boga („bądź wola Twoja”). To wprost ścięcie starego drzewa...

    Każdy z nas składa się ze śmiertelnego ciała fizycznego, które rozpadnie się w momencie śmierci oraz z nieśmiertelnej duszy przed którą jest życie wieczne. Dusza nie ginie nawet w piekle. Katolik dodatkowo zostaje obdarowany sakramentami: Chrzest św. zmywa grzech pierworodny, a podczas  bierzmowania otrzymujemy namaszczenie Duchem św.

    Przeciętny człowiek jako życie traktuje czas od pierwszego do ostatniego oddechu, a faktycznie życie zaczyna się po śmierci, która sprawia uwolnienie nieśmiertelnej duszy.

    Dusza może umrzeć wcześniej odwracając się od Boga i swojego przeznaczenia (Niebo), a wówczas żyje tylko dla kary. Zwierzęta nie mają duszy i są wykluczone z życia nadprzyrodzonego. Nic nie da głupia dyskusja z kochającymi pieski i kotki, a nawet krokodyle.

    Cóż czynić, aby drgnąć w sercu ku ponownemu narodzeniu? Ty, który szukasz drogi usiądź w ciszy i opisz jeden dzień swojego życia. Czy przez chwilkę pomyślałeś o Bogu? Co naprawdę dobrego uczyniłeś dla duszy (westchnienie, przeżegnanie się, żal za jakiś grzech). Otwórz swoje serce.

    Co znaczy otworzyć swoje serce? Powiedz: „Panie Jezu! zmiłuj się nade mną. Poprowadź proszę. Pragnę wrócić do Boga Ojca, bo błądziłem. Ojcze! Przebacz mi, abym powrócił do prawdziwego życia”. Poskrom swoje popędy w myślach, mowie i uczynkach. 

   Co czynić w zgrzeszeniu? Natychmiast wracaj do Boga...jak zranione i płaczące po upadku dzieciątko, a Ojciec przytuli cię i ucałuje. Własnie, wracam po Mszy św. wieczornej i w najwyższym uniżeniu oskarżam siebie za wybryki i podłe życie.

    Nie wierzysz w Boga, a wierzysz w bożki...pełno ich w twojej głowie od rana do wieczora. To może być głupie dbanie o samochód lub „miłowanie” pieska, aby tracić czas i nie obmyć duszy na Mszy św.! To pęta szatana krępujące wolność dzieci Bożych.

    Wymienię kilka takich pęt u normalnego człowieka: umiłowanie pięknego wyglądu, wstydzenie się starzenia, perfekcyjność, pokazywanie się, „prowadzenie życia kulturalnego”, erudycja z szałem na tle wiedzy, dyskusje o niczym, dobre jedzenie na pięknym stole, chęć pozyskania wyższego stanowiska, widzenie innych jako gorszych, niechęć do wiary, chytrość i zatracenie się w posiadaniu lub seksie jako celu życia. 

    Trzeba w sercu uczynić miejsce święte dla Boga, którego przybycie oznacza „Raj w duszy” już tutaj na ziemi. Tak jest właśnie teraz, gdy to piszę po przyjęciu Eucharystii, która była „dobra jak chleb”...w moim sercu znalazło się Serce Boga.   

    Przestań „istnieć”, a zacznij żyć dla swojej duszy, wieczności i spotkania z Bogiem w wiecznej szczęśliwości...                                                                                                                                 APEL