Łukasza Ewangelisty

     Wieczorna Msza św. zakończyła się pieśnią: „Pan jest mocą Swojego ludu. On jest moim Bogiem, nie jestem sam. W Nim moja moc, nie jestem sam”.

    W życiu duchowym mamy chwile w których musimy stanąć twarzą w twarz z jawnymi przeciwnikami Boga i kłamcami. Właśnie zaproszono mnie na posiedzenie Okręgowej Rady Lekarskiej w W-wie (Inkwizycję Nieświętą).

   To gremium, które jest wybierane „demokratycznie” przy zerowym zainteresowaniu całego środowiska lekarskiego. W ten sposób siedzi tam grupka lekarzy (nomenklatura), która lubi różne apanaże i nienależne uniżenie poddanych.

     Wcześniej miałem straszące sny, a w jednym z nich w ręku znalazła się rozdarta teczka z którą chodziłem do pracy z resztką papierów, które wysypałem. Z tego wynika, że krzywdziciele nie przyznają się do błędu i do końca będą mataczyć.

    Trwa bolszewizm, a ja jestem jego ofiarą...przykro, że sprzedajni są także lekarze, a to zawód zaufania publicznego. Sprzedajni także w oczach Boga (faryzeizm), bo swoje zjazdy zaczynają od nabożeństw z całowaniem sztandaru (sakralizacja Izb Lekarskich).

    Na Mszy św. porannej w serce wpadły słowa św. Pawła, który żalił się, że został opuszczony, ale "Pan stanął przy mnie i wzmocnił mnie, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie Ewangelii (...)”. 2 Tm 4, 9-17A

    Jakże podobne są cierpienia sług Pana, bo sam jestem w tej sytuacji, a z Ew. Łk 10, 1-9 padło polecenie Pana Jezusa: Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. 

    Ze św. Hostią, którą trzymałem delikatnie w ustach trafiłem do samochodem: Panie! bądź dzisiaj ze mną, trzymaj mnie za rękę. Faktycznie Pan był ze mną, bo w czasie przejazdu z radia płynęły piękne melodie...także o tym, że czeka nas wieczność, a w W-wie w poszukiwaniu miejsca do parkowania znalazłem się przed piękną figurą Zbawiciela ubranego w czerwony płaszcz z Najśw. Sercem.

    Przypomniało się włóczenie Zbawiciela od „Annasza do Kajfasza”, spotkanie z Herodem i umycie rąk przez Piłata. Ja urosłem w tym boju i specjalnie testowałem różne instytucje, ale nikt mi nie pomógł (zespół przeciw ateizacji Polski, senacki zespół broniący chrześcijan na świecie, różni rzecznicy, prawnicy, a nawet hierarchia kościelna).

    Pozbawiono mnie wszelkich praw. Katolik, lekarz, obrońca wiary i krzyża ma prawa mniejsze niż kotki, które broni Joanna Krupa z krzyżem na łonie.

    Przez 25 lat uczestniczę w codziennej Mszy św. a cały proces dojrzewania do wiary mam zapisany w dzienniku duchowym. Jaki chory chodzi codziennie do kościoła? Przez jaki czas wytrwasz w takim postanowieniu bez łaski wiary i głodu Eucharystii? 

    Wszystko omówiono beze mnie, nie mogłem się ustosunkować do przebiegu procesu, a po wejściu nie dano mi dojść do słowa! Kilku kolegów specjalnie żartowało, a jeden z nich prowokacyjnie zapytał czy leczyłem także ateistów! 

    Ja miałem przygotowane dowody bezeceństw, bo nie wolno choroby psychicznej rozpoznawać zaocznie, co uczynił lekarz Konstanty Radziwiłł („psychiatra-jasnowidz”), a później ją udowadniać w komisjach lekarskich niezgodnych z przepisami.

    Nie chciano mnie wysłuchać, bo u profesora Jacka Wciórki - do którego mnie kierowano - byłem już w 2008 roku! Nie wymagałem żadnej obserwacji, a stwierdziła to doc. Marta Anczewska, która otrzymała kasetę z wyczynami kolegi, który powalił krzyż z płaczem i protestami wierzących w Boga. 

    Prezes Krzysztof Makuch nie chciał słuchać prawdy o rozporządzeniu MZiOS z dnia 11 maja 1999 roku (Dz.U. z dnia 27 maja 1999r.), które łamano na każdej komisji lekarskiej, ale prowokacyjnie zapytał: dlaczego nie zgłosiłem się do szpitala?   

    W proteście powiedziałem, że: po 5 lat sadystycznego znęcania się nade mną nie chcecie dać mi 10 minut na powiedzenie prawdy! Pan prezes powinien w tej chwilce zrezygnować z wszystkich funkcji, bo oszukujecie członków rady, chowacie dokumenty, a lekarz Medard Lech („organizator ochrony zdrowia”) nie był obecny na komisji jako przewodniczący! Później podpisał, że mnie badał i jako przestępca jest teraz szefem Komisji Etyki Lekarskiej.    

    Prezes bał się też relacji z „przesłuchiwania” mnie przez prof. Marka Jaremę specjalistę od psychuszek i wmawiania, że inwigilacja to urojenie prześladowcze. Szybko kazał członkom Okręgowej Rady Lekarskiej machnąć rękami, bo tak głosowania w Sejmie RP określa poseł Stefan Niesiołowski.  

    Przypomniałem, że dzisiaj jest wspomnienie patrona naszego środowiska św. Łukasza Ewangelisty, lekarza i wskazałem, że wszyscy, którzy podnieśli ręce opowiedzieli się za kolegą powalającym krzyż Pana Jezusa. 

    Zapytałem także prawnika dlaczego jego zespół pozwala na takie bezeceństwa, których ofiarą jest już dwóch lekarzy...zmarli nagle, bo zmuszono ich do czynów niegodnych! 

    Wracałem w smutku z Panem Jezusem i popłakałem się z bezsilności podczas  piosenki la shate mi cantare śpiewanej przez Adriano Celentano, a serce zawołało:

    „Jeszcze trochę Panie Jezu, jeszcze trochę, a później czeka nas wieczność i koniec udręk. Wiem, że po tamtej stronie będę pragnął takiego niezasłużonego cierpienia, ale dzisiaj mam ciało, które szuka prawdy i sprawiedliwości. Panie! Przyjmij ten dzień, bo pragnę, aby Imię Twoje znał cały świat”.

    W podziękowaniu poszedłem na Mszę św. wieczorną dla Matki Bożej, a św. Hostia ponownie ułożyła się w zawiniątko (dar)...                                                                                                                    APEL