Ciąg dyżurowy w pogotowiu. Dzisiaj imieniny syna i za niego poświęcę wszystkie moje modlitwy.

    6.00 Wyjazd. Płynie „Anioł Pański" i odczucie: „raduj się”! Czekamy na zabranie chorej, a ja w modlitwie  doszedłem do „Narodzin Pana Jezusa" i wprost widzę Dzieciątko, które świeci w Betlejem. Łzy zalały oczy, a właśnie - z radia w kabinie karetki - płynie piękna muzyka.

    Radość Boża i pokój zalały serce. Teraz Różaniec Pana Jezusa i wołanie o pokój...w sercu, rodzinie, Kościele, kraju i na świecie. Pięć razy powtarzam „Ojcze nasz", a każde wiążę z innym pokojem.

    Trwa napełnianie duszy, a tego nie wytłumaczysz. To niebiańska słodycz ze smakiem w ustach, którego nie daje ziemia. To pokój duszy z ciepłem przed sercem. W takiej chwi­lce nic nie może przestraszyć i zaszkodzić. Nie boisz się śmierci. Radość z modlitw wzrasta z czasem ich trwania...tak jakbyś napełniał naczynie!

    W zawołaniach przekazuję Ojcu moje cierpienie, bo ujrzałem, że ludzkość w swojej większości odrzuca krzyż i  nieświadomie służy diabłu. To wywołuje pewien rodzaj smutku, ponieważ wokół tyle pogaństwa...większość odrzuca Niebo, a szuka szczęścia i oryginalności na ziemi: trzeba się pokazać, królować, być celebrytą.

    Dlatego Pan Jezus był zawsze poważny i raczej smutny. Postanowiłem, że dzisiaj - w intencji pokoju w Jugosławii - nie piję kawy i żadnych płynów...aż do kolacji imieninowej syna. Personel natychmiast podsuwa „może kawa”?

   Płyną piękne melodie, śpiewa Cris Rea, a ja w tej radości wołam: „Matko! Niech cały świat chwali Twoje Święte Imię, Twoje Imię...Matko! Ty pragniesz mojego prawdziwego szczęścia". 

    13.00 Dalej trwa stan radości...w przychodni kilku pacjentów, a ja za to dziękuję Bogu. Wyszedłem do pobliskiego lasu pomodlić się za syna:  „Panie Jezu obejmij syna, prowadź go i daj mu zbawienie...dla Jego Bolesnej Męki miej miłosierdzie". Napłynęła moc, którą daje wiara w Jezusa, a łzy zalały oczy.

  Synowi wręczyłem podarunki i przygotowałem kolację, ale ja już jestem innym człowiekiem...cieszy mnie post dla Matki, która w podziękowaniu za modlitwy poranne dała mi dzisiaj trzy obrazki Jezuska w żłobku:

- podczas sprzątania szafki w pracy wypadł Jezusek z opakowania opłatka

- drugi wyleciał podczas sprzątania  bałaganu w szafce, gdzie szukałem lupy dla żony

- a trzeci z barku.

     Normalny człowiek nie zauważy tego, a  tak mówią z Nieba! Kolacja imieninowa gotowa. Syn pobiegł - z zakupionym przeze mnie zniczem - pod Figurkę Matki Bożej, która jest przy naszym bloku, a moje serce i duszę zalała wielka radość i wdzięczność. Padłem na kolana:„Jezu mój! Dziękuję”! Dziękuję”!

    Żona była na Mszy św. w  intencji syna i przekazała, że tej nocy miała piękny sen:  przystępowała do Komunii świętej, której zabrakło. Proboszcz poszedł uzupełnić kielich i wrócił do niej z przepięknym wazonikiem pełnym kwiatów.

  Takim najpiękniejszym kwiatem jest św. Hostia ofiarowana za kogoś...tutaj w imieniny.                                                                                                                                APEL