Św. Wojciecha

        To bardzo trudna intencja, bo chodzi o bezmiar sytuacji duchowych. Oto matka bijąca głupiego nastolatka z kamieniem w ręku szykującego się do zadymy (Baltimore), molestowani w pracy, rozwody, minister sprawiedliwości (snajper) załatwił sobie pozwolenie na broń i „czuje dyskomfort”, były premier z dwoma „żonami”, wybory miss i tańce z gwiazdami z seksem w tle, ojciec zrozpaczony samobójstwem syna, którego porzuciła dziewczyna...

   Na szczycie różnych rozterek duchowych jest umiłowanie naszego zdrowia i życia. Właśnie zmarł nagle mieszkaniec naszego miasta i pod klepsydrą zapytałem wychodzących z kościoła:

1) śmierć nagła, a pan jak chce odejść z tego świata?

     Przykro mi, bo większość katolików chwali takie właśnie odejście. Ile czasu wymaga przygotowanie się do zwykłej wycieczki...nie wspominając o wyprawie alpinistycznej!? A pan chce wrócić do Boga Ojca w śnie, po wypadku lub śmiertelnym zakrztuszeniu się? Trzeba prosić o śmierć dobrą, po przygotowaniu się (z Eucharystią) i godną, aby nie paść na ulicy lub weselu.

2) kochamy to życie?

   Pani o siwych włosach, wyraźnie zaskoczona tą śmiercią stwierdza, że pragnie jeszcze pożyć. Przetłumaczyłem jej, że nie chce wrócić do Boga i naszej prawdziwej ojczyzny. Miłość do tego świata i „życia” podsuwa nam szatan, który wie, że Królestwo Niebieskie istnieje. Przykre jest to, że większość katolików zapomina o tym, że jesteśmy duchem oprócz tego, że jesteśmy ciałem.            

    To jest główna rozterka takich jak ja, a jej sens wypowie dzisiaj św. Paweł: ”Dla mnie bowiem żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele - to dla mnie owocna praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć.

   Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść i być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę (...) aby rosła wasza duma w Chrystusie przeze mnie, przez moją ponowną obecność u was”.  Flp 1

      Pan Jezus doda: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne”.  J 12,24-26

    To wszystko było mi bardzo bliskie, bo w tych dniach zostałem oszukany przez szatana i czułem się jak przed śmiercią. Zagrożenie sprawiła moja niecierpliwość...zamiast prostej kuracji wskazanej przez Boga pobierałem szkodliwe i kosztowne leki (bezsenność, zaburzenia przew. pokarmowego,  słabość, niezborny chód...).  

   Kończę zapis, a przed prawie umierających Janem Pawłem II klęka mężczyzna i całuje go w pierścień...znak władzy Boga naszego, a przez moje ciało przepłynął wstrząs.

    W tym czasie Stanisław Soyka ze swoim zespołem śpiewał wstrząsający Tryptyk Rzymski Omnia nuda et aperta ze słowami naszego papieża!

       Dzisiaj, gdy to edytuję odmówiłem całą moją modlitwę...                                      APEL