„Jezus był Dobry...Jezus był Cichy...Jezus był Pokorny”  to pierwsze moje myśli tuż po przebudzeniu. „Ojcze nasz"...wspomóż Panie Jezu wszystkich słabych...wspomóż proszę...dziękuję Ci Panie Jezu, że posyłasz mnie w świat w Twoim Imieniu".

    Żonę zmęczyły kłopoty w poprzednim tygodniu, mówi, że kiedyś ucieknie z domu, a mnie wypowiedziało się zmienione zdanie przeczytane w "Dialogu": cierp mężnie aż do śmierci, bo to znak, że kochasz Boga prawdziwie!

    Po jego wypowiedzeniu moje myśli uciekły do Pana Jezusa, który cierpiał mężnie do końca. Taki jest sens krzyża każdego człowieka. Taki jest prawdziwy sens cierpienia człowieka - znieść wszystko co Pan zsyła i uciekać w cierpieniu do Niego. Większość złorzeczy w cierpieniach i ucieka od Boga!

   Dzisiaj, gdy to przepisuję sam jestem tym zadziwiony, bo to wielka prawda. Dodam tylko, że większość ludzi niesie krzyż diabelski, a przykłady każdy może zobaczyć w swoim otoczeniu: utrata zdrowia podczas rywalizacji sportowej, różne wyczyny oraz kuszące popisy.

   Z wielką radością i siłą idę do pracy, a pierwsza pacjentka to 91-latka, która jeszcze nie była u lekarza...z sercem bijącym jak u ptaszka - 180 / min (częstoskurcz).

    W mojej duszy pojawiło się uniesienie, a myślami znalazłem się daleko...daleko od gabinetu. Wprost chciałbym tańczyć z poczucia, że jest Pan Jezus i Bóg Ojciec. To był początek mojego nawrócenia, bo później taka wzmacniająca słodycz będzie zawsze napływała podczas ciężkiej pracy. W tym stanie przybyła do mnie dobra dziewczyna z rodziny ateistycznej - jak jej powiedzieć, że Pan Jezus Jest?

   - Ciepło, cicho i jasno...to jest praca...mówię na powitanie w pogotowiu! Nagle pod budynek podjeżdża obca karetka z dzieckiem w stanie drgawkowym. Zastrzyk i pędzimy na spotkanie z karetką „R". Nic nie mogę zrobić, podajemy tlen, odpowiednie ułożenie, oziębienie czoła.

    Klęczę na przednim siedzeniu i patrząc na dziecko krzyczę: „Jezu pomóż, Jezu pomóż”! Zdążyliśmy i nagle świat stał się piękny i dobry. Łzy zalały oczy i zacząłem odmawiać „Ojcze nasz”, a  myśli uciekły do nagrody po tym wygnaniu...Nieba!

    Niewierzący zarzucają nam, że dobro czynimy tylko dla nagrody, a unikamy zła, bo boimy się piekła!. To głupota duchowa, bo można zapytać czy taki człowiek czyni dobro dla nagrody i orderu? Pomyślałem, że tym światem powinni rządzić ludzie dobrzy i sprawiedliwi, ale właśnie trafia się badanie złodzieja...złapanego na gorącym uczynku.

- Gdzie pan mieszka?...nie mam domu!

- Nie jest pan głodny?...wręczyłem mu ciasto.

    Personel śmiał się, a po jego wyjściu żałowałem, że nie dołożyłem mu jabłka. Wprost czuję, że Jezus jest przy tym człowieku. To co robię, nie czynię dla chwały własnej (Bóg to wie), ale z wielkiej miłości do tego brata ziemskiego.

     Zły od razu podsunął, że „służba Boża nie jest atrakcyjna”, bo to wyrzeczenia, ograniczenia, walka z sobą, smutek z powodu widzenia zła, które szaleje wokół. Zobacz jakie "dobro" sieje Przeciwnik Boga!

    Cisza, zbliża się północ. Wielka radość z czytania duchowego...dzięki Duchowi Świętemu możesz nazywać Jezusa swoim Panem, a Boga swoim Prawdziwym Ojcem! Wiary nie możesz osiągnąć własnym działaniem...musisz prosić o tą laskę!

    Jak prosić? „Panie Jezu proszę o łaskę wiary prawdziwej". Proś i czekaj! W tym czasie nie czyń zła lub czyń dobro z miłością. Tak ci radzę, bo na wybranych wiara spada nagle i zaskakuje ich, a ty będziesz czekał.

    Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale ciała ludzi, których dzisiaj badałem wydawały mi się święte! Dla zwykłego człowieka będzie to śmieszne, a w moim odczuciu ta świętość nie ma związku z ich wyglądem i dobrym zdrowiem. Świętość jest większa w opuszczonych, starych i brzydkich, pochylonych i chromych oraz w cierpiących.

    Może zdarzyć się, że w pięknej dziewczynie wyczuwa się świętość. Od takich ludzi płynie „dobra energia” dająca ukojenie oraz  pokój. Odwrotnie jest u złych - ich obecność przynosi niepokój, rozproszenie, a w okolicy serca mam wówczas ucisk...                                                                      APEL