Dawniej w modlitwach wykazywałem większą gorliwość. Zawszę obiecuję sobie, że „odrobię” zaległości, ale to nie jest sprzątanie lub wyrobienie jakiejś normy; nie mogę modlić się na zawołanie.

   Teraz Msza św. stanowi centrum mojego życia, bo to osobiste spotkanie ze Zbawicielem, a nawet zjednanie (Komunia św.). Idę do Domu Pana z sercem zalanym wołaniem „za zaszczutych”, a łzy zalewają oczy, ponieważ to modlitwa także za mnie...

   Rozproszenia, bo w kościele duchota, a na zewnątrz kręci się Ukrainiec („gospodarz parafii”), który został tutaj zesłany...kompletny ateista. Zapraszałem go, ale nigdy nie stanął nawet na progu kościoła, a parafia żywi go i daje schronienie.

   W połowie Mszy św. żałobnej (za rodzinę) przyszedł mieszkaniec z pobliskiego bloku, stał podczas konsekracji i przyjął św. Hostię. Nie wiem jak czuje się Pan Jezus, gdy jest zapraszany do duszy w tak niegodny sposób. W naszym języku można to wyrazić; „chodźno ty”! 

   Później powiedziałem mu; „Spóźnił się pan na spotkanie z Panem Jezusem...bardzo nieładnie, bo ma pan dużo czasu. Niedługo dowie się pan o wszystkim”. Może dobrze, że się nie odezwał. Na zakończenie tego nabożeństwa przyszła jeszcze moja sąsiadka, bo zagadała się z młodymi robotnikami...

   Pan Jezus mówi o siewcy i ziarnie, a mój wzrok zatrzymał ryż pod kratką przed wejściem do kościoła...to ziarno rzucane parze młodej „na szczęście”, ale pożytku z niego nie będzie.

   << Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre ziarna padły na drogę (...) na miejsca skaliste (...) między ciernie (...) Inne w końcu padły na ziemie żyzną i plon wydały (...)” >>

    Do Komunii św. podeszła pani ubrana jak na spotkanie przy grillu i kuca machając ręką. Inna podeszła do mnie i powiedziała, że za kilka dni odda pożyczone pieniądze.

   Padłem na kolana i nie mogłem wyjść aż do skończenia mojej modlitwy. Ból duszy sprawia pragnienie snu, bo nasze ciało jest bardzo słabe. Późniejszą Mszę św. wieczorną ofiarowałem na ręce Matki Bożej.

    Dziwne, bo trafiłem na forum Umysl.pl, gdzie napisałem;

    „Szukacie daleko, a pokój dla duszy, który spływa na nasze ciało fizyczne otrzymujemy w Eucharystii. To Ostatni Cud Pana Jezusa na ziemi. Ciało Zbawiciela sprawia całkowitą odmianę mojego ducha. Ja nie mam w tym żadnego udziału...to spływająca nagle łaska. Trzeba tylko zapragnąć i uwierzyć, że Bóg Objawiony Istnieje! To odwrotność medytacji czyli wyciszania ciała...”.

   W ręku „Miłujcie się” z tytułem; "Eucharystia antidotum na śmierć" oraz świadectwo kobiety, która zdradziła w odwecie męża.: „Od tamtej chwili, gdy to zrobiłam, coś we mnie umarło. (...) dopiero ksiądz uświadomił mi, że w ten sposób popełniłam samobójstwo duszy”. 

   Ogarnij świat; aborcja, prostytucja, zawodowi zabójcy, profanujący miejsca święte, porzucający sutannę. Właśnie prof. Joanna Senyszyn mówi, że nie walczy z krzyżem, ale jest za przestrzeganiem prawa budowlanego!                                                                                                                       APEL