Stoję przedsionku Domu Pana, a przy mnie dwie osoby. W kościele potrzebuję „przestrzeni duchowej”... i najlepiej czuję się w pustym; sam na Sam z Panem Jezusem. 

Mój Profesor teologii mówił bardzo trudnym językiem (1 Kor, 16-19. 22-23);

 „Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię (...)”.

   Dla mnie to jedyny powód do chluby w tym życiu; to chluba działania dla Boga nie mająca nic wspólnego z chlubą własną (chlubienia się).

"Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii (...) Wszystko czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział”.

   To zrozumiałe, bo jesteś wybrany, otrzymałeś łaskę („wiedzę”), że Bóg Jest i się Objawił. Ja mam wielkie pragnienie głoszenia Ewangelii (dawania świadectwa). Nie wolno "zakopać skarbu"...

"Gdybym to czynił z własnej woli, miałbym zapłatę, lecz jeśli działam nie z własnej woli, to tylko spełniam obowiązki szafarza (...)".

     Zwykły człowiek nic z tego nie zrozumie, ponieważ nie wie, że jest wola własna (jakiś interes) oraz Wola Boga Ojca (posługa, szafarz).

"Jakąż przeto mam zapłatę? Otóż tę właśnie, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystam z praw, jakie daje mi Ewangelia (...)".

    Tego sam nie rozumiem, ponieważ zapłatą jest uczestnictwo w Królestwie Niebieskim już tutaj, na ziemi.

"Tak więc nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskam (...)".

   Trudne...nawet dla mnie, cóż dla zwykłego parafianina.

"Dla słabych stałem się słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby uratować choć niektórych (...)".

    Nie rozumiem...chyba chodzi o współcierpienie?

      W serce wpadło wysłanie przez Pana Jezusa jeszcze 72 Apostołów. To znane słowa, aby nic nie brać na drogę i nawracać...żniwo wielkie, a robotników mało. To chyba będzie intencja modlitewna dnia; za posłanych w Imię Pańskie!

   Przyjęcie Komunii św. nie zmieniło pustki w sercu. Podczas wychodzenia przy żegnaniu się wodą święconą dotknąłem figurę zakrwawionego Pana Jezusa na krzyżu. Przez moje ciało przepłynął dreszcz od głowy do stóp, a łzy zalały oczy. W ustach pojawiła się słodycz, która trwała bardzo długo.

    Te odczucia powróciły podczas pisania. Serce doznało powagi i smutku, bo posłanie w Imię Pańskie dodatkowo oznacza odpowiedzialność za świat...

    Wielki upał i rozproszenia (zakupy) nie sprzyjały modlitwie, a w końcu pojawiło się umęczenie. Tak jest z wypoczynkiem ziemskim.

   Tylko przez chwilkę wahałem się z pójściem na Mszę św. dla Matki Bożej, a później czterem osobom tłumaczyłem, aby nie kochały tego życia (świata). Jednak pragnienie powrotu do Boga jest łaską, bo inaczej nie zrozumiesz tego...będziesz się kłócił i głupio dyskutował („to co mam się zabić"?).                 APEL