Gdzie jesteś Boże...?

   Tacy jak ja popadają ze wszystkimi w konflikty, bo krzyczałem, gdy kolega psychiatra powalił krzyż oraz podczas wynoszenia z kościoła dobrych kwiatów (już w piątek) i domagałem się wody święconej w kropielnicach.

   Narażam się, bo boli mnie brak kultu liturgii oraz bezwzględny szacunek dla Pana Jezusa Eucharystycznego. Ponadto wnosi się trupy do Świątyni Boga Objawionego, a to sianie zgorszenia, bo często Nieboszczyk trwał do końca we wrogości do wiary.

    W małym mieście ludzie znają się, a ja wielu z nich wcześniej wielokrotnie zapraszam do kościoła. Nawet pytam jaki planują pogrzeb, bo byle jaka wycieczka wymaga przygotowań, a tu nic. Później mówi się, że ten brat był bogobojny i płyną „ochy i achy”.

  To tylko przykłady, ale najgorzej jest ze śledzącymi mnie (TK zabrania inwigilacji do śmierci)...to szczególna obrzydliwość, bo teraz biega się za mną...chorym psychicznie!

    Kościół święty ostrożnie podchodzi do objawień prywatnych i mało znanej mistyki. Dziwi to, że Bóg mówi do nas także dzisiaj, bo to nasz Ojciec Żyjący, a my jesteśmy Jego dziećmi! Bóg może mówić do każdego i przez każdego, ale nasz rozum czyli „głupstwo u Boga” wymaga cudów. 

    Kościół Pana Jezusa uległ „nowoczesności” i we wszystkich świątyniach zniszczono balustrady („otwartość”). Pana Jezusa można już brać do ręki i na stojąco. Wprowadzono neokatechumenat, gdzie Eucharystia to opłatek lub Ciało Pana Jezusa...wg uznania „wierzącego inaczej”!

    W ręku mam wycinek z „Gazety wyborczej” z czasu śmierci Grzegorza Przemyka. Tam był opis szopki bożonarodzeniowej w kościele p.w. o.M.M. Kolbego w Słupsku: pod mostem stała Matka Boża jako bezdomna, a Józef grzał ręce nad palącymi się skrzynkami w beczce po lepiku. Wokół śmieci, a na filarze napis, który stanowi motto tej intencji.

    Trwa zjazd „Solidarności” (30-lecie powstania) z koncentracją napadu na resztkę reprezentacji mojej ojczyzny i tych gorszych opłacanych za grosze i pozbawianych pracy. Serce rozrywa ból, bo partia i służby na najwyższych szczeblach dzielą naród i wszystko rozkradają.

  Słucham słów św. Pawła, ale to język teologiczny...nie nadaje się dla zwykłych wiernych, bo nie pojmie taki, co oznacza człowiek Chrystusowy, napełniony Duchem Bożym.

    Psalmista woła (Ps 145, 8-14): „Pan jest dobry dla wszystkich (...) Pan podtrzymuje wszystkich, którzy upadają i podnosi wszystkich zgnębionych”.

    Pan Jezus w Świątyni Jerozolimskiej wypędził złego ducha, który darł się, że On jest „Święty Boży”. Wprost jestem tam, widzę przerażenie zebranych i człowieka rzucanego na ziemię. Przez sekundę wyobraź sobie, że to dzieje się przy tobie.

    Czas Komunii św. a moje serce rozrywa pieśń „Oto jest Baranek Boży (...) kto Go godnie w sercu złoży tego wieczne szczęście czeka (...)”. Łzy płyną po twarzy. Idę i wołam:

   „Boże ! Panie Jezu ! dziękuję Ci za bycie ze mną w moich sprawach. Dziękuję za pomoc. Matko Najświętsza! Pośredniczko Dobrej Nowiny dziękuję Ci...dziękuję za wczorajsze przyniesienie nadziei". To minuty, bo więcej nie wytrzyma nasze ciało.

  Proboszcz czytał litanię do Świętej Bożej Rodzicieli, a zawołania obrazują cierpienia robotników (rocznicowy zjazd „Solidarności”),

                           „Matko w nocy pojmanych

                            Matko przesłuchiwanych

                            Matko pozbawianych pracy

                            Matko rozdzielanych rodzin

                            Matko bitych

                            Matko dyskryminowanych”...  „módl się Matko za nimi”.

    W telewizji Cyganie śpiewali o matce ziemi, żywicielce, a w moim sercu Matka Boga, Matka moja, Pani tego świata, wszystkich narodów i każdego z nas...łzy zalały oczy.

    Przesuwają się niechciane dzieci nienarodzone, Kurdowie, Palestyńczycy, chrześcijanie w Indiach, obrońcy krzyża smoleńskiego, opętani, chorzy psychicznie, bezdomni, biedni, inwalidzi, żądający pracy i godnej zapłaty, sprawiedliwości i prawdy...i ks. Jerzy Popiełuszko, który mówił o tym prosto w oczy władzy ludowej.                                                                                                                                APEL

    Dzisiaj trafiłem na blog Janusza Pydy OP Dominikanie pl. który zastanawia się: „czy blog jest wart pisania, ale wręcz czy pisanie bloga nie jest aby szkodliwe - z perspektywy duchowej rzecz jasna. Nie dla piszącego - dla czytelników".

                                              Panie Januszu !

     Świat jest zalany śmieciami. Śmieci to nasze mądrości. Z wątpliwości pisania wynika, że kierujesz się wolą własną. Nie wolno pisać od siebie, bo we wszystkim ma być: „bądź wola Twoja”. To droga do świętości. Nie wolno nic czytać wg woli własnej.

   Ja mam wskazywane: Biblia, „Dzienniczek”, „Wyznania”, „Manifest komunistyczny”, „włącz Polsat”. Nawet nie wolno modlić się wg woli własnej, bo szatan wciśnie: zdrowie, wołanie tylko za dobrych, proszenie i różne głupoty.

  Moja rada. Czy mam pisać? Co mam przekazać od Boga? Proszę zawołać do Ducha Świętego... APEL