opr. 22.07.2014

     Przestraszyłem się snem w którym czekała na mnie karetka z dziećmi, ale miałem przeszkody w wyjściu. Po ciężkim dniu pracy i dyżurze w nocy przebudziło mnie zaburzenie rytmu serca. Ja jestem niecierpliwy, bo dawkę leku trzeba zwiększać, a efekt będzie po czasie.

       Rano, ze łzami w oczach szykowałem się na Mszę św. a w ręku znalazła się korona cierniowa Pana Jezusa, którą odruchowo zdjąłem z głowy figurki. To wyraźny znak otrzymania jakiegoś cierpienia, a właściwie przyjęcia krzyża lub odjęcia cierpienia Panu Jezusowi.

   W drodze do kościoła 3 x odmówiłem koronkę do miłosierdzia Bożego. W czasie nabożeństwa w serce wpadły słowa Ps 119 Błogosławieni szukający Pana.  Ponieważ trwały zaburzenie rytmu serca pocieszyła mnie prośba do Boga, aby „mnie nigdy nie opuścił”. Popłakałem się i powtórzyłem to błaganie.

   W domu podziękowałem za cierpienie i zarazem za dobroć Boga, bo wokół tyle okropności...zapaliłem lampkę pod „moim” krzyżem. Przykro mi, ponieważ trwa strajk w stoczni (Gdynia), a ze starej "Trybuny ludu" w tytule pytano: "czy z nimi wam po drodze"?

    Jakże cierpią rodziny robotników, pełne obaw o powrót bliskich do domu...znajdź się na ich miejscu lub w rodzinie porwanego.

     Dzisiaj, gdy opracowuję tą intencję (wybrałem ją z 200 dni) wypadły imieniny córki za którą byłem na  Mszy św. o 6.30. Bóg nie zapomina o żadnym z nas, a ja zapomniałem o niej i poszedłem na nabożeństwo za duszę byłego kierownika przychodni i jego żonę (zawołam za nich wieczorem).

   Kolega zmarł ze starości, a w krótkim czasie odeszła z tego padołu jego żona. Kiedyś po nabożeństwie niedzielnym zaprosiłem ją na codzienną Mszę św. (była na emeryturze). Zrobiła wielkie oczy i odpowiedziała pytaniem...na codzienną Mszę św.?

   To przykład prowadzenia przez Boga i dowód na to, że sprawy niebieskie wciąż są aktualne. Przecież krzyk proroków i psalmistów nie zmienił się, bo mimo otworzenia Królestwa Niebieskiego wciąż podlegamy cierpieniu...jako wygnańcy z Miłości Boga naszego.

    Powtórzę...wygnani z miłości (nasze dusze otrzymały nędzne ciała fizyczne podobne do zwierzęcych). Właśnie podają wiadomość, że piorun poraził parę turystów. Mężczyzna jest w stanie krytycznym.  

    Mnie przypomniała się stomatolog Maria Polo, którą spotkało to samo (nawet spalenie przez pioruna), a Bóg sprawił, że wszystko się zregenerowało dla świadectwa o mocy i miłości naszego Taty, który czeka na każdego z nas. To jest bardzo proste, ale trudne do przyjęcia przez mądrusiów, którzy nie chcą żyć i wierzą, że ich zakopią.

    W dzisiejszej J 20, 1. 11-18  Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień od niego odsunięty. Podczas płaczu  ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa (...) odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa (...) Rzekł do niej Jezus: "Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz? (...) Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca.

     W tamtym czasie stałem i czekałem na przyjazd córki z niepokojem, bo czas się dłużył, a w sercu brzmiały słowa Pwt 26, 16-19, gdzie Mojżesz powiedział do ludu: „Pan ci rzekł, iż będzie dla ciebie Bogiem, o ile ty będziesz chodził Jego drogami, strzegł Jego nakazów (...) i słuchał Jego głosu”. Wielu nie słucha Boga i nie chce chodzić drogą Prawdy. 

   W starym zapisie też stało, że to wszystko jest bardzo proste: słuchasz Głosu Najświętszego Taty, chodzisz Jego drogami to wrócisz do Nieba, gdzie czekają na każdego z nas i przyjmują witając radośnie!                                APEL