Bardzo trudno jest odmienić swoje serce...z pełnego nienawiści do miłości, a do tego swoich nieprzyjaciół.

    To stało się nagle...tuż po wstaniu i mojemu wielkiemu zadziwieniu. W tym przełomie nie było mojego udziału w sensie ludzkim, ale sprawiło to pragnienie mojego serca oraz modlitwa z kapłanem-egzorcystą 9 maja.

   Całej reszty dokonał Sam Bóg, a to wielka łaska, której większość nie pragnie. Różne krzywdy, a nawet zwykłą niechęć do kogoś szatan wykorzystuje do życzenia złego i siania nienawiści. Z takim sercem najbardziej modlący i „święty” w oczach ludzi nie trafi do Królestwa Niebieskiego.

  Popłakałem się, bo wiedziałem, że Bóg tak nam przebacza jak my innym, a te same grzechy wyolbrzymiamy...szczególnie u naszych nieprzyjaciół. Jakby na próbę wyskoczyła strona z adresem ministerstwa zdrowia i nazwiskiem konsultanta krajowego ds. psychiatrii oraz URM z nazwiskiem pani premier, koleżanki - lekarki, która udaje katoliczkę.

   Dzisiaj, gdy to opracowuję wiem już, że to była pokusa, bo demon chciał, abym dalej dochodził swego, a na dowód z "Super expressu" wypadła piękna ulotka "Prawa Pacjenta" z biura Rzecznika Praw Pacjenta!

   Wcześniej pisałem tam, ale po upomnieniu się o odpowiedź nakrzyczał na mnie jakiś młodzik, prawdopodobnie synek lub wnuczek ważniaka, który budował ten ustrój niesprawiedliwości społecznej...     

     Wróćmy do intencji. Pomyśl przez sekundę, że bardzo mądra Eliza Michalik z redaktorką Wołk - Łaniewską, a do tego miły Andrzej Rozenek przełamują wstyd i chcą wejść do kościoła. Jest to niewykonalne, ponieważ w szachu trzyma ich szatan.

    On dobrze wie, że z takimi sercami nie można wejść do Królestwa Niebieskiego. Stąd jego precyzyjna walka o dusze, a jego możliwości szkodzenia są nieograniczone. Świadczą o tym w/w pokusy! 

    Bóg bardzo pięknie urządził wszystko w Swojej Mądrości, bo kłanianie się ludziom...nawet tym, których dobrze nie znamy, a często przestępcom jest normalne. Natomiast  uniżenie się przed Bogiem jest wstydliwe.

   Bardzo trudno jest głośno przyznać się do Pana Jezusa, szczególnie ludziom wykształconym, a jeszcze trudniej paść na twarz przed Bogiem...w obecności znajomych. Jak Pan Bóg to układa, bo dopiero dzisiaj odczytałem intencję z 10 maja: „za padających przed Bogiem na twarze”...

   Zawołałem do św. Pawła, aby mnie objął i prowadził w tym odejściu od nienawiści do miłości nieprzyjaciół...w przemianie Szawła w Pawła! Bóg szczególnie na nim pokazał Swoje Miłosierdzie...przecież  w tamtym czasie zabijał podobnych do mnie, a teraz jest moim Profesorem.

     Popłakałem się, bo podczas czytania Słowa zostałem przeniesiony na spotkanie z tym Apostołem, który mówił  do starszych Kościoła: "czuwajcie (...) polecam was Bogu (...) trzeba wspierać słabych i pamiętać, że: «Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu» 

   Po tych słowach upadł na kolana i modlił się, a wszyscy wybuchnęli wielkim płaczem "smucąc się", że już "nigdy go nie zobaczą”.  Dz 20, 28-38

   Pan Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy zawołał: "Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu (...) aby nikt z nich nie zginął (...). Nie pragnę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. (...)  Uświęć ich w prawdzie. (...)”. J 17

   Moja dusza zaczęła promieniować, a symbolem jej jest nasze „serce” i to właśnie jest pokazane na obrazie Pana Jezusa Miłosiernego.

  Podczas podchodzenia do Eucharystii wzrok zatrzymały wazony pięknych kwiatów, a mnie zalało uniesienie duchowe z pragnieniem powrotu do Boga Ojca...                                                           APEL