Wielu ludzi jest ciekawych jak to będzie na końcu świata. W czasie oczekiwania kręci się głupie filmy („Armagedon”) oraz szuka czegoś na Marsie i księżycu. W końcu tego dnia będę miał pokazaną namiastkę tego, co jest zapowiadane przez Pana Jezusa.

    Wyszedłem na pierwszą Mszę św., a dusza śpiewała: „Matko Najświętsza do Serca twego mieczem boleści wskroś przeszytego”.

   Dzisiaj św. Paweł mówił o Objawieniu się naszego Boga i Abrahamie, który posłuchał Jego wezwania: "wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie. Przez wiarę przywędrował do Ziemi Obiecanej (...) Teraz zaś do lepszej dążą, to jest do niebieskiej”. Hbr 11, 1-2. 8-19

    Pan Jezus zalecił: "Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do ludzi, oczekujących swego pana (...) Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie". Łk  12, 23-48

    Kapłan wyjaśniał wiernym co oznacza czuwanie, ale nawet ja tego nie czynię, bo faktycznie Bóg nie wymaga od nas nieustannego spoglądania w Niebo i chodzenie ze złożonymi rękami. Większość ludzkości kocha tylko to życie, a Bóg dla nich to Wielka Abstrakcja. Pozostała tylko garstka czuwających, która wierzy w życie wieczne i liczy się z odpowiedzialnością po śmierci.

    Do czasu Eucharystii byłem normalny. Napływały różne rozterki, a zły "na chama" wpychał do głowy „rozmyślania”. Przekazuję ten fakt poszukującym Boga, którzy są na początku drogi...bestia atakuje nas szczególnie podczas nabożeństw oraz prób modlitw. Mogliby to przebadać zajmujący się funkcjonowaniem mózgu, ale zaraz jakiś psychiatra stwierdzi chorobę! 

    Zobacz co się stanie. Podczas podchodzenia do Eucharystii płynęła pieśń: „Ja wiem w Kogo ja wierzę”, a w moje serce wpadły słowa, że „to Ten, co życie za mnie dał”. W duszy wystąpił wtrząs, a łzy zalały oczu. Nawet teraz, gdy to zapisuję przeżywam to ponownie.

    Kto może oddać życie za innego? Kto oddałby swoje życie za Ciebie, a tu za mnie...grzesznika, który wielu ściągał z dobrej drogi życia. Nie mówię, że niczym na to sobie nie zasłużyłem, ale nawet teraz nie zasłużyłem na łaskę Pana Jezusa, który przybył do mnie jeszcze przed Eucharystią.

    Miałem tylko jedno pragnienie, aby paść na kolana, przeżegnać się i w najwyższym uniżeniu przyjąć Eucharystię. Św. Hostię trzymałem w ustach jak największy skarb. Podczas powrotu do domu nie odzywałem się do żony...jak pogniewany lub obrażony. To wielkie cierpienie, bo jesteś rozdarty na pół: nie masz ciała, a dusza zjednana z Bogiem nie nadaje się do tego życia.

    Przed północą na naszym osiedlu wystąpiła awaria światła. Nastały egipskie ciemności i we własnym mieszkaniu nie mogłem trafić do kuchni, gdzie wpadła na mnie zaspana żona. Pomyślałem o ludziach, którzy zostaną w ten sposób zaskoczeni na końcu świata.

    Gdzie trafi człowiek, który nie przygotowywał się na czas do odejścia z tego zesłania (”Obozu Ziemi”). Nigdy nie interesował się swoją duszą, wiecznością i dobrowolnie wybrał takie ciemności zamiast rozświetlonego pałacu w Królestwie Niebieskim...                                                                APEL