Podczas ponownego edytowaniu zapisów z powodu upadku spółki Vel.pl widzę, że spełniają się moje przewidywania i ostrzeżenie dotyczące „władzy”, która demolowała ojczyznę (wpisz: Jak napaść na państwo - Jurij Bezmienow). Nachodzi czas rozliczeń, a układem rządzi strach.

   Ja widzę w tym wszystkim interwencję Boga, bo postępował totalitaryzm z budową ”państwa w państwie” opartego na donosicielstwie...

  Piszę, a w telewizji trwa jakaś „bura” (od posła Jana Burego, który właśnie donosi na „samych swoich”)...zdenerwowała się nawet posłanka Julia Pitera. Ja czuję, że to są ostatnie próby prowokacji, bo jedynym ratunkiem jest ogłoszenie stanu wyjątkowego.

   Niezastąpialny Ryszard Kalisz ostrzega, że ujawnienie tajniaka zagraża podstawą naszego państwa, a jako minister spraw wew. nie kiwnął palcem w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika (Nasz dziennik z 05.06.2015 "Udręki ojca"). 

   Pan Bóg to wszystko widzi i słyszy szeptania w każdej „izdebce” i nie potrzebuje "pluskiew", bo czyta w naszych myślach! Ponadto działa zgodnie z prawem i robi „przewrót” w którym pyszni zostają poniżeni. 

   To będzie sprawiedliwa odpłata za walkę z krzyżem, faryzeizm w wierze oraz tolerowanie kłamstw partii rządzącej oraz afer z rozbieraniem Polski. Trwa smutek w Belwederze, ale tak jest, gdy nie idziesz drogą prawdy.

   Bóg Ojciec wysłuchał wołania garstki modlących się oraz prawych Polaków i sprawił, że prezydent uśpiony sondażami trwał w przekonaniu o swojej wielkości. Cała  misternie budowana wieża Babel z głupimi prowokacjami rozpada się...

   Ci, co kłamali piszą teraz, że prezydent nie był wielkim mężem stanu i uwierzył w siebie (prof. Kazimierz Kik), a jeszcze „wczoraj” śpiewano odwrotnie!

    Janusz Palikot próbuje coś diagnozować. W komentarzu stwierdziłem, że marnuje czas, bo Bóg zlitował się nad  wygaszeniem mojej ojczyzny, a on też w tym uczestniczył...

   Pan prezydent pomylił swoje powołanie, zaplątał się w Smoleńsk, ustawki z krzyżem, udawanie katolika z równoczesnym służeniem RP POgańskiej. Dwa lata wstecz ostrzegałem, aby nie szedł tą drogą, bo berło wypadnie mu z ręki! Zapowiadałem też sromotny upadek Pana P. i to się stało. 

   Wiele godzin nadrabiałem zaległości i po krótkim śnie pojechałem samochodem na Mszę św. wieczorną z nabożeństwem majowym. Stałem drętwy, bo mam przerwę w piciu kawy i nie docierały czytania. 

    Napłynęło natchnienie, abym padł na dwa kolana przed Eucharystią...tak uczyniłem i przeżegnałem się, a Ciało Pana Jezusa złożyło się na pół i ćwierć. Z umęczenia nie miałem przeżyć duchowych.

    W odczycie intencji pomogła modlitwa z obrazka MB Pokoju („Błaganie do Boga”): „Nie dopuść nigdy do tego, by istniały w nas dwie miłości, by kiedykolwiek współistniały i mieszkały razem kłamstwo i szczerość, miłość i nienawiść, uczciwość i nieuczciwość”.

   Krótko mówiąc nie można być dwulicowym, bo Bóg  zna nasze serca i sumienia. Ja takie działanie odrzuciłem, bo Jezus jest moim Panem, a nie szatan...

    Pasują też dzisiejsze słowa czytania (Syr 35, 1-12): „Kto zachowuje Prawo (...) świadczy dobrodziejstwa (...) daje jałmużnę (...) oddala się od zła (...) unika niesprawiedliwości”...ten jest upodobaniem dla Boga  i sprawia Jego przebłaganie.

   „Nie ukazuj się przed Panem z próżnymi rękami (...) ponieważ Pan jest tym, który odpłaca” i jest „Sędzią, który nie ma względu na osoby”...                                                                                      APEL