Wczoraj Jezus powiedział do swoich apostołów: "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. (...) Bo przyszedłem poróżnić (...)”. Mt 10, 34-11,1

   To prawda, bo Pan przybył, aby rozdzielić tych, którzy kochają Boga od ludzi pełnych nienawiści i odwróconych od Boga. Ci, którzy chcą iść za Zbawicielem mają przyjąć swój los i nie kochać tego życia. Trzeba stać się człowiekiem całkowicie duchowym.

    Z tego wynika, że Pan Jezus przyszedł, aby podzielić nas samych: mamy stać się całkowicie duchowymi po pokonaniu ciała fizycznego („trzeba się ponownie narodzić”).      

    Dzisiaj będę miał pokazaną: Miłość do Boga oraz przywiązanie do  zadowolenia i przyjemności ciała oraz do tego życia. Konflikt ciała i duszy to straszliwe cierpienie, bo pragniesz czystości i podobania się Panu Jezusowi, a szatan kusi i podsuwa  przyjemności. Tutaj jest tajemnica naszych grzechów.

    Nagle napłynęła wielka tęsknota za Panem Jezusem z wyraźnym poczuciem cierpkiego smaku grzechu. Nawet z telewizji padną słowa: „przelała się czara goryczy”. Bóg wie, że jesteśmy słabi, ale czeka na nasze szczere przeproszenie. Czynisz grzech i szczycisz się z niego (Zły Łotr) oraz grzeszysz przepraszając Boga z płaczem.

    W takim stanie ratunkiem jest modlitwa. Wyjechałem z domu, aby znaleźć jakieś miejsce na rozmowę z Panem Jezusem. W smutku rozłąki pochyliłem głowę, a tęskna miłość wyrywała mi serce z piersi. Pan przybył tak nagle, że zostałem całkowicie powalony w ciele fizycznym.

    Zły czuwa nad nami. Nim dojechałem do kościoła, bo zostałem rozproszony wstąpieniem na pocztę, do zakładu komputerowego, notariusza i kiosku...aż złapała mnie senność przed ulewą! Zamiast modlitwy rozmawiałem z pacjentką...o Bogu!

    Cierpienie wróciło na nabożeństwie wieczornym. Popłakałem się i powtarzałem: „przepraszam Jezu, przepraszam, przepraszam za to, że mam ciało”. Serce skurczyło się boleśnie, łzy pokutne zalały oczy, a dreszcz przepłynął przez serce. 

    Wołam tylko do Pana Jezusa: „niegodny, niegodny”. Komunia św. ułożyła się pionowo, bo faktyczne w jednej połowie jestem człowiekiem cielesnym, a w drugiej duchowym. Tego nie da się pogodzić.

    Z półki wypadła książka  „Życie po śmierci”, która otworzyła się wizerunku z XV-wiecznej księgi, gdzie umierający jest rozdarty między niebem, a piekłem. Nie trzeba śmierci, bo to trwa w sercu każdego z nas "tu i teraz". 

     Ten bolesny dla mnie dzień kończą słowa Matki Bożej: <<Człowiekowi trudno być bytem całkowicie duchowym. Odczuwa bardziej głosy ciała i swych potrzeb>>...                                                          APEL

* „Poemat Boga - Człowieka”  ks. 3 cz. 3  115 Vox Domini