Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu. Na Mszy św. płynie czytanie o chrzcie Pana Jezusa w Jordanie. Napłynął obraz byłego 1-wszego sekretarza, który swoje dzieci chrzcił „po cichu", a ja w tym czasie nie uczyniłem tego.
Po nagłej śmierci rocznej córeczki - oszukani przez szatana - odwróciliśmy się od Boga Ojca. Wielu tak postępuje w różnych cierpieniach i nieszczęściach! Córka i syn "biegali po kościele" podczas tego sakramentu!
Padłem na kolana, przeżegnałem się, a po Eucharystii wołałem: „Panie Jezu! obejmij moją córkę i syna. To moja wina. Wiele zła uczyniłem w tamtym czasie. Przyjmij Panie tą św. Hostię w intencji wszystkich, którzy nie chrzczą dzieci. Dziękuję! Dziękuję Jezu!...dziękuję, dziękuję”!
Tak dobrze w Domu Boga. Pozostałem w pustym kościele, ponieważ miałem jeszcze trochę czasu do dyżuru. Kusiła chęć podejścia do kapłana i poproszenia, aby wolniej czytał formułę konsekracji!
Teraz mam wyjazd do dzieciątka, a zły kusi, aby pojechał pediatra, który godził się na takie zamiany. Nawet kręciłem się, a ta błędna decyzja chwilki sprawiłaby zmianę przebiegu dnia.
Badam chłopczyka, a widzę Jezuska...takie mam odczucie w sercu, bo dzisiaj jest chrzest Pana. Nawet mówię to przestraszonej matce, którą pocieszam, ponieważ dzieciątko zachorowało pierwszy raz. Teraz jestem w chatce wiejskiej z niemożliwie krzyczącym malcem.
Nagle zauważyłem, że jest bardzo podobny do Dzieciątka na rękach Matki Bożej z niezwykle pięknego obrazu wiszącego w kuchni. Rodzina potakuje, ale sami nie widzieli tego.
- Nic mu nie będzie. Wyrośnie na najmocniejszego we wsi!...śmiejemy się.
Podobną zamianę kolejki zły proponował w ambulatorium, a właśnie przyszła matka sekretarza o którym myślałem. Pech, bo złamała sobie oba przedramiona po powrocie z Mszy świętej, a bardzo pięknie haftuje? Może chciała coś uczynić dla kościoła? Nie czas na dochodzenie...
Z bałaganu w pogotowiu wyrwano nas na daleki wyjazd, a to sprzyja modlitwie. Sprawnie udzieliłem pomocy pacjentowi z ciężkim krwotokiem z nosa i pędzimy do szpitala. Płynie cz. radosna różańca, a przy mijanych kościołach wzrok zatrzymują krzyże na wieżach kościelnych. Radość. Radość! Trwa wołanie, a wita nas gong na przejeździe kolejowym z migającymi światłami.
„Ojcze dziękuję Ci za takie urządzenie tego świata. Dobry Panie! Ty układasz każdą chwilkę mojego życia! Jezu! Synu Ojca! Bracie, który oddałeś za mnie Swoje Życie! Niech będzie pochwalona Mateczka Najświętsza, która czuwa nad moją rodziną i nade mną”!
Ponownie mam daleki wyjazd z małomównym kierowcą, który lubi takie trasy. Płynie piękna melodia, a smutek zalewa serce. Na zabłoconym podwórku wita nas pies, który pogryzł sąsiadów. Jego właściciel złamał biodro i ma pogmatwane życie. Proszę, aby wrócił do żony i dzieci, bo sakrament małżeństwa to świętość. Pan ostrzegł go przeze mnie!
Płynie koronka do ukrytych cierpień Pana Jezusa w ciemnicy. Po powrocie do pokoju lekarskiego padłem na kolana i wołałem: "Panie Jezu! niech Twoje Serce zostanie pocieszone moim wołaniem. Miej Miłosierdzie nad tymi, którzy nie chrzczą dzieci. Niech Twoje ukryte cierpienia w ciemnicy złagodzą ich grzechy. Boże Ojcze Przedwieczny przyjmij przez Niepokalane Serce Maryi mękę Syna Swego w intencji tych dzieci i ich rodziców”.
Łzy zalewały oczy, a podczas modlitwy „pomyliłem się" i poprosiłem o zmiłowanie nad nami. Tak, ponieważ nasze dzieci ochrzciliśmy po latach: "Jeszcze raz przepraszam Panie Jezu! To moja wina, tylko moja wina. Miej nade mną miłosierdzie, obejmij opieką córkę i syna, bo oni są niewinni". W ręku znalazł się wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego. Płynie koronka do 5-u św. Ran, a serce woła:
- za nie chrzczących własnych dzieci
- za przeszkadzających w chrzcie dzieci
- za oszukujących, że ochrzczone
- za udających, że będą chrzczone
- za „załatwiających" chrzest...zważ na nieskończoność odmian tego grzechu.
Napłynęło natchnienie, aby porozmawiać z pielęgniarką, która żyje bez ślubu i nie ma jak ochrzcić dziecka! APEL