Dzisiejsza doba duchowa zaczęła się w momencie wyjścia na rozpoczynające się Triduum Paschalne. Właśnie „spojrzała” figurka Pana Jezusa padającego pod krzyżem, która towarzyszy mi od zawsze. Słodycz, pokój i miłość zalały serce...

    Przez chwilkę rozmawiałem ze znajomym i prosiłem go, aby zaciągnął ojca do kościoła, bo gaśnie w oczach. Mówiłem mu o Eucharystii, o tym, że rozpoznam kapłana fałszywego lub tego, który nie wypowie formuły Przeistoczenia, bo poda mi tylko opłatek.

   Gdyby istniała możliwość pokazania stanu mojego serca przed i po Komunii św. to zobaczyłby różnicę. Przed zjednaniem z Panem Jezusem często jestem pełen złości, a po mogę każdego przytulić.

    Nagle moją duszę zalała miłość Boga do wszystkich ludzi, a szczególnie do złych Polaków: starych komunistów, szkodników, złodziei i morderców oraz podobnych na całym świecie. Bóg kocha szczególnie tą część ludzkości. Napłynęło pragnienie spotkania tych ludzi w Królestwie Niebieskim i wspólnego cieszenia się ze zbawienia.

    To radość, którą wyrażali nagle uzdrawiani przez Pana Jezusa. Wyobraź sobie przez chwilkę jak krzyczeli tacy biedacy, a szczególnie śmierdzący trędowaci. Jeżeli masz chore kolano lub niesprawną rękę to wiesz o czym piszę. Podobnie jest z chorobami duszy. Wiele ich miliardów to zgnilizna, trąd i zapach siarki.

    W tych chwilkach Bóg pokazuje mi Swoją wszechogarniającą miłość do ludzi. Moje serce stało się cząstką Najświętszego Serca Pana Jezusa. To spadło tak nagle i trwało aż do wejścia w drzwi kościoła.

    Taki nadprzyrodzony kontakt z Bogiem jest rzadki i trwa krótko, ponieważ jesteśmy słabi. Normalny człowiek nie może mieć takich przeżyć, ponieważ nie wiedziałby o co chodzi. Do takiego stanu nie można dojść też jakąś techniką, bo sprawia go Miłość Boża napływająca do serca.

    Przez całe uroczystości trwały rozproszenia, bo diabeł nie lubi czcicieli św. Hostii. Jego działanie potrafię odróżnić od złej energii napływającej od ludzi. W nadbrzuszu czułem ucisk, któremu towarzyszył niepokój i rozmyślanie nad wieloma „ważnymi sprawami”. Nie można tego pokonać własnymi siłami. Wszystko minęło w momencie zjednania się z Panem Jezusem w Eucharystii.   

    U mnie dodatkowo Pan Jezus „mówi” poprzez część widzialną św. Hostii, która może być wielka, innym razem jako skrawek lub trójkątna (symbol Trójcy Świętej). Kiedyś Komunia św. wypadła, bo otrzymałem podwójną...zdążyłem chwycić w dłonie. Ponadto Komunia św. samoistnie pęka w różnym stopniu, a to wskazuje na czekające mnie cierpienia.

    Pewnego dnia zaprosiłem Pana Jezusa, aby towarzyszył nam podczas wyjazdu. Po Mszy św. wyszedłem ze św. Hostią (w ustach) do samochodu i tak się stało, że z domu odruchowo zabrałem płytę z różańcem, który odmówiliśmy podczas drogi. Pan był z nami... 

    Wróciłem do Pana Jezusa o 21.00, a później w domu zapaliłem lampkę i wołałem "za moich winowajców". Towarzyszyło mi zdjęcie Cudu Eucharystycznego z Lanciano oraz J.P. II podający św. Hostię Hindusowi, który klęcząc trzymał twarz w dłoniach...                                                                APEL