Kończy się dyżur, a ja wolno dochodzę do siebie czekając na zmiennika. To najgorszy czas, bo 5 minut przed zejściem możesz trafić na wyjazd do wypadku i wrócić za 1.5 godziny.

    Z radia samochodowego płynie piosenka miłosna: „mamy pragnąć miłości w sercu, aby odmienić ten świat”. To jakby podziękowanie za wczorajsze modlitwy. Napłynęła wielka tęsknota za Zbawicielem. Wzrok zatrzymał krzyż, bo z radia popłynęły słowa o poniżaniu Pana Jezusa.

    Duszę niespodziewanie zalał pokój Boży. Żadnym językiem nie mogę tego opisać, bo wówczas wolno mówię, a miłość rozlewa się wokół: „Jezu! mój Jezu”...szkoda, że ludzie nic nie wiedza o Niebie! Po latach poznam, że taka słodycz wzmacniająca pojawia się przed nieoczekiwanym cierpieniem.

    Po wejściu do gabinetu poczułem wielkie rozdrażnienie, ale ta energia nie była od złego tylko od chorych, którzy w napięciu tak właśnie promieniują. To trudno odróżnić, bo podobnie jesteś niespokojny, nie wiesz „za co się zabrać”, pojawia się  rozproszenie i  zamęt w myślach, a nawet pobudzenie psychoruchowe ...można dostać bólu wieńcowego, a nawet umrzeć.

    Tą formę złej energię nie można pokonać modlitwą, „żegnaniem” wodą świeconą. Podobny dylemat przeżywali uczniowie, gdy nie mogli wypędzić złego ducha z epileptyka.

   Właśnie weszła pacjentka i mówi o tych „co grają na nerwach”. To chyba intencja modlitewna dnia, bo dzisiaj planuję iść na kabaret „Polskie ZOO”. Tak się stanie. Trafiłem na całą salę ludzi. Zrobiło mi się smutno, bo bilety drogie (80 tys.), a w kościele, gdzie dają wieczne dary zawsze ta sama garstka wiernych!

    Podczas występu satyryków odmawiałem początek mojej modlitwy z „ukrytymi cierpieniami Pana Jezusa w ciemnicy”, a łzy chwilami zalewały oczy. W tym czasie rozradowany lud klaskał, bo szydzono i poniżano przedstawicieli władzy oraz śmiano się z kościoła i wody święconej. Pan Jezus pokazał mi radość ziemską, która nie ma nic wspólnego z radością Bożą, a wiedz, że Ojciec Prawdziwy ma także poczucie humoru. Znasz przecież żarty ojca z dzieciątkiem, które coś odkrywa.

    Wszystko trwało do Mszy św. wieczornej, gdzie spotkałem świętą ciszę i kilka osób. W intencji dnia podszedłem do Komunii św. i pozostałem w kościele na modlitwie. Prawie omdlewałem podczas „św. Agonii” za dusze satyryków: „Jezu! wybacz kalającym świętość, bo nie wiedzą, co czynią. Matko nasza módl się nad nimi. Jezu! Ty pragniesz także ich zbawienia, przecież wybaczyłeś Swoim szydercom i oprawcom. Proszę, Jezu, bo to moi bracia”.

    Podczas powrotu do domu łzy płynęły po twarzy, gdy odmawiałem koronkę do 5-ciu św. Ran Pana Jezusa. W tym bólu rozrywającym serce wołałem do Boga: „przez zasługę 5-ciu św. Ran Pana Jezusa miej miłosierdzie nad nimi”. Czy mogłem spodziewać się takiego przebiegu „o s t a t k ó w”, gdy świat się weselił, a lud z kabaretu poszedł do knajpy

    Wypiliśmy po lampce szampana, ale radości ziemskie są poza mną. W barku stał koniak, ale wzrok zatrzymał mały drewniany krzyżyk, który wziąłem do ręki i padłem na kolana: „Ojcze mój! Świat pragnie atrakcji. Cóż można uzyskać poza Tobą? Ojcze! Ty dałeś nam Syna, który otworzył Niebo i przyniósł zbawienie”. Trwałem tak na kolanach, zwolnił się i pogłębił oddech z zawołaniami: „Jezu...Jezu...Jezu”.

    Wyjaśniło się natchnienie, aby ten zapis opracować dzisiaj (12.12.2011), bo właśnie wysłałem list do prokuratury w W-wie Jagiellońska 5. Chodzi o „Super Stację” z programami „satyrycznymi” pełnymi szyderstw z wiary katolickiej („Krzywe zwierciadło” z Kubą Wątłym oraz „Nie ma żartów” z Elizą Michalik). Oto fragmenty mojego pisma:

    Pani prokurator stwierdziła, że obrażanie wiary to moje subiektywne odczucia, bo z programem satyrycznym „Wiąże się określona formuła, gdzie /../ osoby wyrażają własne spostrzeżenia i opinie /../ w tym również związane z religią, Kościołem i osobami z nimi powiązanymi”.

   Moje odczucia są subiektywne, a przecież normalny człowiek potrafi odróżnić szyderstwa z Boga oraz świętości od śmiania się z przywar kapłana lub wierzącego.

     Oto przykład „żartu” w „Krzywym zwierciadle”, gdzie gościem był profesor Antoni Kopff, który mówił, że z krwi pobranej od Jana Pawła II będzie robiło się kaszankę. Prowadzący Kuba Wątły ze śmiechem wlazł  pod stół. Jaka to satyra? To ateizm głupkowaty. 

    Nie wolno żartować z prezydenta, premiera, określonych osób i np. z kogoś z rodziny Pani Prokurator, ale można żartować z Ojca Prawdziwego i wiary Objawionej.       

                                                         Pani Prokurator.

       Jako katolik mam obowiązek upominania pogan i bronienia wiary: „/.. upomnisz ich w moim imieniu. /../ jeżeli nie upomnisz, aby go odwieść od jego bezbożnej drogi i ocalić mu życie, to bezbożny ów umrze z powo­du swego grzechu, natomiast Ja ciebie uczynię odpowiedzial­nym za jego krew. Ale jeślibyś upomniał bezbożnego, a on by nie odwrócił się od swej bezbożności i od swej bezbożnej dro­gi, to chociaż on umrze z powodu swojego grzechu, ty jednak ocalisz samego siebie.  Ez. 3,16-21

    Ja zrobiłem, co do mnie należało, a odpowiedzialność przed Bogiem spadnie na Panią Prokurator, bo ja nie mam żadnych środków do walki z czerwonym Goliatem. Kuba Wątły właśnie powtarza, że: „nie reagujesz to akceptujesz”...                                                                                                                                                                                                                                                APeeL