Czy iść na Mszę św. poranną? „Wstań!”...teraz już słucham mojego Anioła i nie „badam” jego poleceń. Idę, a to czas na skończenie modlitwy; „Drogi krzyżowej i św. Agonii”  w intencji męczenników.     W kościele ponownie spotykam się z ks. Jerzym Popiełuszką. W ręku obrazek z jego wizerunkiem i prośba o pośrednictwo w mojej sprawie zawodowej;  „Miłosierny Boże, udziel mi, za wstawiennictwem błogosławionego księdza Jerzego tej łaski, o którą Cię gorąco proszę”.

    My chcemy, aby wszystko układało się wg naszej myśli, prawa i sprawiedliwości, a Bóg pragnie naszego uniżenia, przyjęcia cierpienia i przebaczenia dla prześladowców. Nie pojmie tego normalny człowiek.

    Dzisiaj opracowywałem zapis z 20.12.1994, gdzie krzywdzona chora mówiła, że przyśniła jej się Matka Boża, której zdejmowała koronę. Tłumaczę, że nie wystarczą same modlitwy, bo ma dużo niechęci do krzywdzących, trzeba otworzyć serce, bo „nie wiedzą, co czynią”.

    Pacjentka pocałowała mnie we włosy. Dziwne, bo to rada dla mnie...na dzisiaj! Pełne przebaczenie oznacza nasze uświęcenie. Tego nie uczynisz sam z siebie, bo Szatan jest mocniejszy.

    Wyraźnie zauważyłem, że obecność ks. Jerzego („Jerzy, bądź ze mną”) sprawiła odmianę serca, które „zmiękło”...odeszły pokusy, a krzywda znikła z myśli. Nawet napłynęło „zniechęcenie” w sensie, że nie ma sprawy, nie walczę, żaden odwet, niech tak będzie jak chcą...większy wstyd spłynie na krzywdzicieli.    

   W kraju katolickim nie będę udowadniał, że mam łaskę wiary...to sprawa honoru. Opisuję to jako przykład pomocy Bożej, bo my chcemy sprawiedliwości, której tutaj nie otrzymamy. Płynie Ps 121(120); „Pan ciebie strzeże (...) Pan cię uchroni od zła wszelkiego. (...) będzie czuwał nad twoim wyjściem i powrotem (...).

  Ew. Mt 5 1-12, a w serce wpada błogosławieństwo dla cierpiących prześladowania dla sprawiedliwości. Wracałem ukojony. Poszliśmy pod „mój” krzyż. Pięknie wyglądają małe różyczki. Nie chce mi się wierzyć, ale dalej spotykam się z ks. Jerzym Popiełuszką.

    Wiele tygodników ma jego zdjęcia, a teraz gdy piszę żona wręcza mi zapiski błogosławionego (wydrukowane w Paryżu) oraz „Niedzielę” z zeszłego roku także z jego pięknym zdjęciem.

   Teraz na nabożeństwie wieczornym w duszę wpada zawołanie z litanii; „Serce Jezusa cierpliwe i wielkiego miłosierdzia”. To sprawiło, że podszedłem do spowiedzi, aby uzyskać czystość i przebaczyć krzywdzicielom; „Niech się wola Twoja ziści, ale chroń mnie od pogardy, chroń od nienawiści”.

    Idę za Monstrancją zapatrzony w Pana Jezusa i wołam; „Jezu przeniknij moje serce! Jezu przeniknij moje serce"! Popłynie cała moja modlitwa...                                                                               APEL