W nocy czytałem scenę z wizji M. Valtorty, gdzie Zbawiciel uzdrawia połamanego żołnierza rzymskiego, a później odbiera honorowy salut  (trzask mieczy o zbroję) z zapewnieniem dowódcy, że może czuć się bezpiecznie. Poganie uwierzyli w wysłannika Boga, a uczonym w Piśmie spadły na oczy łuski.

    Idę do kościoła odmawiając koronkę do Miłosierdzia Bożego. Dzwonią dzwony, wyje alarm pozostawionego samochodu, a moją duszę zalało poczucie wygnania. Usiadłem naprzeciwko figury Pana Jezusa na krzyżu...nie chcę tu być! 

    Każde słowo wypowiadane przez kapłana wpadało w otwarte serce, bo dzisiaj na spotkaniu z Bogiem (Mszy św.) jestem obecny duchem. W normalnym odbiorze to obrzędowość, rytuał podobny do składanego bożkom, coś zewnętrznego, fałszywego, a nawet głupiego. Dlatego trzeba mieć wielką wyrozumiałość dla niewierzących i wrogów wiary, ale „kto uwierzy ten będzie zbawiony”.

    Właśnie ochrzczona z całym domem zaprasza sługi Pana: „Jeżeli uważacie mnie za wierną Panu, to przyjdźcie do mego domu i zamieszkajcie w nim". Dz 16, 11-15  Po Komunii św. napłynęła bliskość Matki Bożej, a to sprawiło powtarzanie słów pieśni: „Niewidomym podaj rękę, niewytrwałym skracaj mękę”.

    Dusza pragnie ciszy i bycia sam na Sam z Panem życia i śmierci. Nie obchodzi mnie ten świat, bo ludzie nie widzą głupot i prawdziwych problemów wśród których jest najważniejszy: to nędza duchowa i kompletne nie przejmowanie się zbawieniem i przyszłością. „Przyszłość” to jutro, a nie wieczność.

    Poszliśmy pod „mój” krzyż, a serce zalało pragnienie modlitwy, ale to wymaga „pójścia na pustynię”. Teraz pasowałby cmentarz, który jest miejscem wielokrotnie uświęconym, pełnym zadumy i ciszy. Każda chwila z Panem Jezusem sprawia wielkie kłopoty żyjącym w rodzinach. Dlatego słuszny jest celibat kapłanów.

    Teraz trwa „majówka” przy naszym bloku, gdzie zgromadzone kobiety śpiewają przy figurze Matki Niepokalanej. Wygląda to jak piknik u matki ziemskiej do której zjechała cała rodzina. Płyną pieśni, które w swojej treści są dziecięce, a przez to pełne ufności.

     „Nie opuszczaj nas. Nie opuszczaj nas. Matko Łaskawa nie opuszczaj nas, (...)  ratuj (...) zlituj się nad sierotami (...) Matko nasza! opiekuj się nami (...)".

     I tak wkoło, jak w „dzikim kraju” aż nie chce się stąd odejść. Nawet teraz, gdy to piszę przez ciało przepływa dreszcz, a właśnie w radiu Maryja płynie wołanie: „Tyś naszą Matką, a my Twoje dzieci. Niech głos sierot do Ciebie doleci (...) do kogóż pójdziemy, przed kim zapłaczemy (...). Ratuj nas! ratuj i bądź zawsze z nami (...)...                                                                                                               APEL