Pan Jezus sprawił, że w ręku znalazła się intencja z 30.04.1994 „za krzywdzących innych”. Te dwa zapisy są odlegle, ale przenikają się treścią, bo już wówczas byłem prześladowany. Wówczas sekretarz partii stwierdził, że ode mnie wpłynął anonim. Jak anonim to dlaczego ode mnie? Ja nigdy w życiu nie napisałem żadnego anonimu. Zobacz, co czynią „bracia” Polacy.

    Zły wpuszcza niechęć do Boga i Pana Jezusa: „bo to wszystko przez wiarę...dlaczego nie chcesz być szczęśliwym normalnie”? To bardzo sprytne i mocne. Tak też uważa żona i koledzy: po co pisałem protest przeciwko powaleniu krzyża Pana Jezusa? Za obronę wiary nie dają orderów, ale włóczą przed sędziów i urzędników, a nasze kłopoty to okazja do dodatkowego ataku szatana.

   Teraz zaatakował mnie opiekunami i „łowcami szpiegów”, bo już wówczas byłem prześladowany. „[...] Wchodzisz do przychodni, a pojawiają się aniołki: przebiega pani na stanowisku, ta udaje, że szuka karty, a tamta siedzi i pilnuje...rejestratorki! Po pewnym czasie u takich jak ja rozpoznaje się manię prześladowczą i zamyka w wariatkowie, bo niemożliwe, aby tylu śledziło!

    Wówczas jeszcze nie przypuszczałem, że czeka na mnie taka pułapka. Właśnie zmienili nazwę Bezpieki, ale czekistą jest się na całe życie. To wielka tragedia, bo nie możesz uczestniczyć w życiu kościoła katolickiego. Ja wolę być zniewolonym dla Pana Jezusa![...]”.

     Od szeregu miesięcy towarzyszy mi ks. Jerzy Popiełuszko, a w starym zapisie:

 - Ks. Jerzy Popiełuszko powinien cieszyć się, że go wykończono, bo stanie się świętym! Tak mówi lekarz („łowca szpiegów”) u schyłku swojego życia. Dlaczego poganin jest tak wielkim wrogiem kościoła i wiary?

    Wróćmy „do teraz”. Na wczorajszej Mszy św. prosiłem Pana Jezusa, aby był ze mną. Komunia św. złamała się na brzegu, co  oznacza, że Pan  weźmie sprawę w Swoje Ręce. W nocy wszystko przygotowałem i napływa, abym nie obmyślał obrony. Czekam na Mszę św., a przypomina się czas, gdy jako mały chłopiec dzwoniłem w kościele i tak zwoływałem ludzi do Boga! Teraz śpiewam z ludem: 

   „Pod Twoja obronę Ojcze na Niebie", a kapłan wypowie moje wołanie:

           "Nie opuszczaj mnie, Panie,  Boże mój,

            nie oddalaj się ode mnie.

            Spiesz mi na pomoc, Panie [...]”. Ps. 38,22-23

  Dzień zszedł na walce. Nie mogę opisać mojej sprawy, ale trafiłem do  krzywdzicieli o sercach pełnych paragrafów, które sami łamią. Koledzy pomylili posługę z królowaniem i dobrze czują się sami wśród swoich. Trudno im otworzyć lekarskie serca, przyjąć wyciągniętą rękę i powiedzieć przepraszam.

    Nikt nie chce rozmawiać z pokrzywdzonym, który walczy o należne prawa, a przez to stał się natrętem, a nawet pieniaczem. W ręku znalazło się zdjęcie JPII tuż po operacji, a w tamtym czasie miałem napisać scenariusz do filmu o o. M.M. Kolbe. 

     Intencję odczytam po dwóch dniach. W nagłym błysku ujrzałem wyznawców Pana Jezusa na całym świecie. Już przed laty pragnąłem oddać moje życie Jezusowi. To kojarzy się z krwią męczenników, mordami w Indiach i Iraku, a katolika można zabić na wiele sposobów: poprzez pozbawienie stanowiska, zwolnienie z pracy, pomówienie lub przy pomocy psychiatrów...czyli zabić duchowo. Tak właśnie stało się ze mną: wiarę potraktowano jako chorobę i zabrano mi możliwość leczenia ludzi. 

    Pan Jezus dzisiaj powiedział: "[...] Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie [...] nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. [...]". Łk 14, 25-33

    W dniu odczytania intencji - na czuwanie w kaplicy z relikwiami s. Faustyny - zabrałem „Dzienniczek” s. Faustyny, aby go poświęcić (1-wszy piątek m-ca).

    Po spowiedzi otworzył się na słowach Zbawiciela wprost do mnie: „cierpienie będzie ci znakiem, że Ja jestem z tobą”. Kręcę głową, a na ten moment Pan Jezus Miłosierny z okładki tej książki podwoił się...jakby dla mnie.                                    APEL