Po przebudzeniu wygrałem "bój o godzinę" Mszy świętej. To, co piszę nie jest dla tych, którzy w niedzielę "muszą być w kościele”. W podjęciu decyzji przeważyło pragnienie bycia z żoną w Domu Pana z późniejszym śniadaniem. 

    W wahaniu napłynął obraz małżeństwa, które wczoraj siedziało przede mną i wspólnie przystąpiło do Eucharystii. Później pochwaliłem ich za dawanie pięknego przykładu, a zarazem świadectwa wiary.

    Padłem w wolne miejsce w ławce i całkowicie pusty słuchałem Słowa. Mały chłopczyk, który od lat pięknie czyta (wolno, dobitnie i głośno) teraz przechodzi mutację i dzisiaj mówił szybko oraz niewyraźnie.

    Podczas Przeistoczenia (Mszę św. odprawiało 6 kapłanów!) ujrzałem naszą niegodność w stosunku do tej łaski Boga. Ta niegodność to brak świadomości w jakim Cudzie Boga uczestniczymy! My jeszcze nie dorośliśmy do tej łaski...łaski zejścia Pana Jezusa na Ołtarz

    Dowodem naszej marności jest zabranie kwiatów i wstążeczek, które wczoraj były przypięte do ławek kościelnych. Bardzo pasowały do dzisiejszych odwiedzin Matki Bożej Pocieszania (kopii obrazu). Mnie jest trudno to wyrazić, bo dominuje w nas obojętność duchowa, a nawet pustka. W najlepszym wypadku Bóg jest dodatkiem do naszego życia.

    Po ujrzeniu tego zacząłem przemieniać się z człowieka cielesnego w duchowego...stałem się godny i bliski Bogu. Wielkie uniesienie wywołało powtarzane zawołanie: "a Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami”. Po Komunii św. słodycz zalała serce i usta, a pokój duszę.

    Po uczcie w Domu Pana, zjednani z Bogiem podjechaliśmy pod "mój" krzyż, aby ocenić stan kwiatów, a później w radości i pokoju spędziliśmy całą niedzielę.

   Bardzo dobrze jest prawidłowo odczytać "decyzję chwilki", bo ten moment sprawia, że później zdarzenia płyną zgodnie z Wolą Boga, a wszystko rozpoznajemy po owocach...                   APEL