Na pewno zapytasz dlaczego wypłynęła taka właśnie intencja modlitewna. Sam zostałem zadziwiony, ale ja nie układam przebiegu mojego życia, a odczyty intencji wynikają ze zdarzeń duchowych i różnych znaków.

    Tutaj przeważył zakup „Gazety wyborczej” po skuszeniu wywiadem z Janem Nowickim („Starość to wolność”)...

    Dzisiaj, jak nigdy stałem się normalnym emerytem...już od rana kręciłem się nie wiedząc, co mam czynić. To nie było kuszenie, bo wówczas jestem podenerwowany i rozpraszany, ale pustka duchowa wynikająca z braku poczucia Obecności Boga. Dla  człowieka duchowego to wielkie cierpienie.

    Ktoś, kto nie wie, że Bóg Jest i nigdy nie czuł Jego Obecności potraktuje swój stan jako sfrustrowanie typu: „na nic nie mam chęci, nie wiem co mam robić”.

  Później przeczytam słowa Pana Jezusa, że cieszenie się Bogiem to wielka nagroda. Wyjaśnia to dzieciątko, które już od przebudzenia woła „tato”!

    Mojego stanu nie zmieniła Msza św., bo nie docierały czytania i denerwowała katechetka uciszająca dzieci, która robiła nieprzyjemny szum i zamieszanie.

    Właśnie zmarł stary komunista i przed kościołem powieszono jego klepsydrę. Kilka razy zapraszałem go do Domu Pana, ale zawsze otrzymywałem ostrą reprymendę o złodziejstwie i grzechach kapłanów, którzy pierwsi powinni się nawrócić!

    Na szczycie mojego wołania modlitewnego w intencji „ofiar nihilizmu” spotkałem kolegę-psychiatrę, który marnieje w oczach, ale dalej tkwi w pogaństwie. W Internecie otworzył się mój wpis o tych kolegach.

    „Jako lekarz katolicki muszę stwierdzić, że koledzy psychiatrzy są bezbożnikami i traktują ludzi jak zwierzęta (jedność psycho-fizyczna bez duchowej). Jak można leczyć ludzi widząc w nich tylko ciało ("proch")? Przecież większość schorzeń ciała zależy od chorób duszy (np. depresja). Koledzy uważają, że Tam Nic Nie Ma i leczą uwiedzionych przez szatana, a wręcz opętanych. Wszyscy wierzący (różne religie) są wg nich chorzy. Zdrowi są tylko psychiatrzy". 

    Po przeczytaniu wywiadu z Janem Nowickim doznałem szoku, ponieważ liczyłem na refleksję człowieka schodzącego ze sceny, a tu założenie, że „Starość to wolność”. Wolność człowieka nie jest związana z wiekiem.

    Ponadto trzeba odróżnić wolność w naszym rozumieniu od Wolności Bożej (dzieci Bożych), ale to zbyt trudne dla tych, którzy nie znają duchowości chrześcijańskiej.

   Redaktor Paweł Smoleński zaczął od słusznego pytania: „jak żyć?”...w sensie czym powinniśmy kierować się w naszym postępowaniu. Dla mnie sprawa jest jasna: celem naszego życia jest zbawienie duszy, która zostaje uwolniona w momencie śmierci ciała fizycznego.

    Aktor ma wyraźne rozterki duchowe i żyje wspomnieniami. Podczas swojej relacji z uczestnictwa w pogrzebie młodego człowieka pomieszał sacrum z profanum. Do zwyczaju żegnania zmarłego przy otwartej trumnie...poprzez jego dotkniecie dodał, że w tym momencie można także przegryźć kanapkę, wy­pić kieliszek wódeczki i powspominać.

     Dalej wspomniał graną przez siebie  scenę umierania Tomka Piątka, który poczuł się lepiej i zaczął się onanizować...tym bardziej, że odwiedziła go pocieszycielka strapionych Maja Komorowska, której rękę włożył pod kołdrę. Później mówił o urokach starości, która uwalnia od uzależnienia od ptaka.    

    Wprost ujrzałem Andrzeja Łapickiego, który przeżył „drugą młodość” i odniosłem wrażenie, że mam do czynienia z erotomanem gawędziarzem.

    Dalej bredził o dobrym zdrowiu i bezsensie cierpienia, które nie uszlachetnia. Czekałem co powie o śmierci, ale wskazał, że to nasz absolutny koniec, a pogrzeb to teatr jednego aktora (zmarłego) z możliwością straszenia po śmierci...

    Napisałem do niego list w którym błagałem o drgniecie ku Bogu, bo czekają go wielkie kłopoty po śmierci, która jest początkiem naszego życia...    APEL

    

dot. „Gazeta wyborcza” (29-30 września 2012)

wywiad z Pawłem Smoleńskim: „Starość to wolność”                                      

                                                      Szanowny Pan

                                                        Jan Nowicki

                                                   87-821 Krzewent

      Dla wyjaśnienia przekażę, że zbliżam się do 70-tki, za mną 40 lat ciężkiej pracy w charakterze lekarza „pierwszego i ostatniego” kontaktu oraz fakt nawrócenia się w drugiej połowie życia (w latach osiemdziesiątych). Dzisiaj jestem wiedzący, że Bóg Jest, a moje świadectwo wiary przekazuje w dzienniku duchowym na www.wola-boga-ojca.pl

    (...) Proszę nie traktować naszego spotkania jako przypadkowe i nie zmarnować mojego świadectwa wiary. Nie wiem dlaczego Bóg „nasłał mnie” na Pana? Prawdopodobnie wiedzą o Pana rozterkach duchowych, które wyzierają z wywiadu.

> Całkiem niedawno zmarł w mojej kujaw­skiej wsi, Krzewencie jeden człowiek. (...) Człowiek musi dowiedzieć się jak najszybciej, że kiedyś sam będzie tak leżeć, że go nie będzie. Do­brze byłoby, gdy wiedział też, że ktoś go po tej śmier­ci dotknie, pogłaszcze. (...)  Co w rym złe­go, że kobieta dotyka ptaka mężczyzny, zwłaszcza że ten mężczyzna ma za chwilę umrzeć? (...) stary aktor nie powinien grać. Już się w życiu na­grał, wszystko ma wypisane na twarzy. (...) Najpewniej młode kobiety z przypiętym siusiakiem na wierzchu. (...). 

    Po co te grzeszności i próby „zadziwiania”? Miesza Pan sacrum z profanum...

> Jakie są uroki starości? (...) Starość to mniejsze uzależnienie od ptaka Przez lata człowiek był w jego niewoli, bałwanił się, głup­stwa robił, podejmował najbardziej idiotyczne de­cyzje. (...) W starości najważniejsze jest to, że zbliża się moment absolutnie szczególny - koniec. Starzec ma szansę spotkać się za chwilę ze śmiercią. A jak się żyje ze śmiercią w sąsiedztwie, inaczej sma­kuje piwo, wódeczka, inaczej odbiera się przedostatnie emocje, namiętności.

     W dotknięciu życia i śmierci miotamy się...  

> Byleby tylko jakieś zdrowie było, bo cierpienie nie uszlachetnia, lu­dzie cierpiący wiedzą to doskonale. Tymczasem wmawiają nam, że cierpienie uszlachetnia, i nie­którzy nawet traktują to serio.

    To typowa brednia, że „najważniejsze jest zdrowie”. Wprost widzę Andrzeja Łapickiego, który przeżył „drugą młodość” i zrobił głupotę na starość. 

> (...) niedawno zasnąłem (...) I obudziłem się. (...) z przebudzenia można się cie­szyć, można być z tego powodu szczęśliwym.

    Cieszyć się z przebudzenia? Proszę nie chwalić śmierci nagłej (nieszczęście dla duszy). Ja proszę o śmierć dobrą (z Ostatnim Namaszczeniem) oraz godną (przy bliskich, z modlitwami, zapalona gromnicą).

Redaktor. A co się robi z sukcesem?

> (...) Pa­lę z sześćdziesiąt parę lat, kaszlę, nigdy w życiu nie byłem na spacerze, bo kojarzy mi się to z zastrzykiem, sanatorium. (...) Plusem staro­ści jest dostrzeganie urody zakończenia, a nie ganianie za sukcesem.

                                                          Panie Janie!

     Błagam Pana o drgniecie ku Bogu, bo będzie Pan miał wielkie kłopoty po śmierci.  Z wywiadu wyziera Pana pogląd, że...Tam Nic Nie Ma. Śmierć to zakopanie i koniec. Jest całkiem odwrotnie, ponieważ śmierć oznacza początek naszego życia prawdziwego (wiecznego)...z larwy wylatuje motyl. Tutaj zacznie się dyskusja, która nie ma sensu, ponieważ istnienie duszy nie zależy od poglądów danej osoby. Bezbożnicy wierzą w bajki, że pochodzimy z wielkiego wybuchu i od małpy.

     Piszę do Pana z wyraźnym poczuciem polecenia od Boga...           Pozdrawiam

Aktor nie odpisał, ale pojawił się w moim miasteczku na spotkaniu, gdzie sprzedawał swoje wiekopomne dzieło o paniach z którymi grzeszył. 

 

Wejdź www.gazeta.pl Forum Religia Wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim. "Jan Nowicki straszy końcem..." Autor: apel1943  07.10.12, 23:05

A jaki koniec tego wszystkiego?

     W „Fakcie” z dnia 4-5 października 2014 roku jest informacja, że Małgorzata Potocka (61 lat) porzuciła Pana Jana (75 lat) i wybrała młodszego partnera (44 lata), który jest tenorem. "Skandal na salonach! Potocka zdradziła Nowickiego ze śpiewakiem"...Taki jest los „dziadzi-dzidzi”...