W śnie szukam karetki i mam poczucie opuszczenia, bo personel nawet nie przeprosił za swoje zachowanie. Po przebudzeniu pomyślałem o rodzinie świętej, która była opuszczona przez wszystkich. Oto czas rozwiązania...„Nie było miejsca dla Ciebie”. Dzisiaj to wygląda jak w bajce; stajenka, żłóbek, choinka.

     Proszę Matkę, aby była ze mną w tym tygodniu. „Pod Twoją obronę”, a serce zalał smutek. Nie wyjaśnię tego, ponieważ nic mi nie brakuje. „Spojrzał” Pan Jezus w koronie cierniowe, a to oznacza czekające mnie cierpienie. 

    Żona włączyła „Słowo na dzień”, a tam prośba o przyłączenie się do zbawiania. Wraca wczorajszy dzień pracy i refleksja. Niewierzący nie mają nadziei, nie ma w nich pragnienia życia i powrotu do Boga, który ma dla nas wszystko...oni o tym nie wiedzą. Smutek serca Pana Jezusa zalał moją duszę.

    Ile nieszczęść jest na ziemi. Myśli uciekły do Kuklińskiego, któremu zabito dwóch synów. Wraca staruszek, ateista wierny władzy ludowej, który umierał w całkowitym opuszczeniu...został po nim bałagan, bo dzieci szukały dolarów! Przepłynął obraz opuszczonej, która poprosiła mnie o  wsparcie finansowe. Jakże musiała się upokorzyć! Ile jest kobiet opuszczonych przez mężów.

    Do pracy odprowadza mnie porzucony piesek...standard po dniu targowym. Idę noga za nogą, pojękuję. Płynie „św. Opuszczenie”, a smutek zalewa serce, bo Jezus to wszystko przeżył od narodzin aż do śmierci i nadal przeżywa. Napływa postać JPII „opuszczonego” przez Boga (zamach).

    Zrozum teraz cierpienie Boga Ojca, którego opuściły całe rejony świata! W przychodni trafiam na chrześcijan kłócących się pod drzwiami gabinetu. Przykrość. W myślach wywołuję ostatnią pacjentkę; ot, tak z łaski, ku jej zadziwieniu. Tak jest u Boga; z najmniejszego czyni największego, a z ostatniego pierwszego.

    Ciężko chora nie otrzymała od kolegów z ZUS-u całkowitej niezdolności do pracy, a to odebrało jej szansę na otrzymanie świadczenia wyjątkowego. Pacjentka z porażeniem kończyn dolnych przyniosła mi dwa jabłka, a ja jej podarowałem kawę. Energiczna pani chwali się, że szła do mnie 6 km. Stwierdzam, że jest zdrowsza ode mnie i mówię; Matka Boża szła do Elżbiety przez góry!

    Przyjęcia skończyłem o 15.20 ze łzami w oczach i wołaniem; „Panie Jezu! Jakże Ty byłeś opuszczony, umęczony i nie miałeś gdzie odpocząć. Ilu szło do Ciebie”. Zły kusił wypoczynkiem, aby nie iść do kościoła. Jednak idę na mszę wieczorną i odmawiam „św. Agonię”...„Boże, mój Boże czemuś mnie opuścił?” Teraz przysypiam umęczony, a bestia wpuszcza mi wizje profanacji świętości.

    Znowu opuszczone psy; przy kościele i koło domu. Mijam się z opuszczonym przez żonę. Teraz Czeczeni, Kurdowie, Tybetańczycy i Rwanda z obozami uciekających przed śmiercią...świat o nich zapomniał. Jeszcze reportaż „W rytmie kół, w rytmie łez” o Polakach przesiedlanych w Sowietach.

    Napływa odczucie mojego opuszczenie przez Pana Jezusa. Na ten moment IV t „Praw. Życia w Bogu” otwiera się na str. 151 ”[...] Umiłowani, wasza ojczyzna jest w Niebie, a ziemia jest miejscem waszego pielgrzymowania [...] Dzieci, odwagi; nie o p u ś c i ł e m  was ani o was nie zapomniałem[...]”.

   „Dziękuję Panie Jezu za ten dzień”                                                     APEL