Z trudem wyszedłem na Mszę św. poranną, ale pustka, a nawet złość zalewała serce. Niewiele zmieniło przyjęcie Komunii św. bo Pan też nie chce łączyć się z duszą pełną złości.

    Wyobraź sobie teraz niewierzącego, namówionego „na wiarę” lub wroga, który chce poznać „co to jest”. Bez drgnięcia łaski Bożej odwróci się jeszcze bardziej, a szatan na pewno postara się, aby nie zszedł z drogi prowadzącej do zguby. A może ta pustka jest wynikiem prośby o odejmowanie mi łaski wiary i przekazywanie jej potrzebującym? Nie wiem...

   Z małym oporem wybrałem się dodatkowo na Mszę św. o 17.00  i  po drodze odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz „pokutę” po ostatniej spowiedzi („Pod Twoją obronę”). To bardzo piękna prośba do Matki Bożej, którą powtarzałem wielokrotnie.

    Teraz słucham zadziwiony: „To wam oznajmiamy (...) co ujrzeliśmy własnymi oczami (...), bo życie objawiło się. (...) świadczymy i głosimy wam życie wieczne.” 1J1, 1-4  

   Nagle z krzykiem przybiegła Maria Magdalena: "Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono". Szymon Piotr wszedł do wnętrza grobu i stwierdził, że nie ma tam ciała Pana Jezusa. J 20, 2-8

   Słuchałem tego zdziwiony, bo właśnie na blogu Joanny Senyszyn napisałem komentarz do jej rozważań o odchodzących:

    „Ś m i e r ć  to  ż y c i e...zarazem tragedia ludzi niewierzących, ponieważ dowiadują się o tym za późno. Ciało rozwija się i zwija, a dusza w tym czasie ma stać się świętą, bo inaczej nie wrócisz do Boga.

    Nie mogę pojąć jak ludzie wykształceni i mający dostęp do różnych źródeł wiedzy zrównują swoje życie ze zwierzętami, a różnimy się od nich posiadaniem duszy, która jest wcielana w momencie poczęcia (zarodek staje się ludzkim).

    Teoria Darwina jest prawdziwa, ale dotyczy tylko danego gatunku, bo nasz kod DNA sięga Adama i Ewy! Bóg nie mógł objawić się człowiekowi dzikiemu, podobnemu do małpy. Nadszedł czas i wówczas Ojciec Prawdziwy przedstawił się >JA JESTEM<. 

  Śmierć to tylko rozłąka, która także jest przykra, ale traktowanie tego jako zniknięcie człowieka raz na zawsze jest błędem.” 

     Po Eucharystii słodycz i pokój zalały serce. Niespodziewanie do osobistej Mszy św. wyszedł pięknie ubrany kapłan. Przypomniał się właśnie opracowywany zapis z 10.01.1993, gdzie podczas kąpieli napłynęło odczucie, że „moja śmierć to zysk, a każdy dzień życia przybliża mnie do Pana.” Wówczas radość zalała serce, a na porannej Mszy św. wzrok zatrzymał ornat kapłana aż zawołałem: „och Jezu”!

   Z powodu obdarowania przez Boga łzy zakręciły się w oczach, bo poranną pustkę zastąpiła bliskości Królestwa Niebieskiego. Ja wiem, że istnieje, ale w tym momencie poczułem to w duszy.

    Ludzie nie wierzą w życie wieczne, a nawet nie chcą wrócić do Boga, który czeka na każdego z nas otwartymi ramionami. Dla kochających to życie w USA zamrażają zwłoki (Instytut Krioniki) w oczekiwaniu na ożywienie (28 tys. dolarów). Pytany o to dziwactwo prof. filozofii Jan Hartman powiedział, że ci ludzie są niedojrzali, a zarazem stwierdził: „Nie wiem co to jest życie wieczne, ale nie chcę umrzeć.”

    Intencję odczytałem podczas przejścia pod „mój” krzyż Pana Jezusa, aby zapalić lampkę. Prawie omdlewałem podczas odmawiania koronki do miłosierdzia i całej mojej modlitwy.

    Wiara w zmartwychwstanie Pana Jezusa to kanon naszej wiary. Tą prawdę nadal odrzucają tą  p r a w d ę  Żydzi, ludzie „mądrzy”, badacze wszelkiego rodzaju oraz ateiści, a nawet nieświadomi katolicy! Ja piszę tą relację z moich przeżyć „tu i teraz” o g. 12.00.

    Nie czytaj mojego dziennika jak książki, ale wróć natychmiast do Boga. Nie lekceważ czasu śmierci. Przygotuj się do pożegnania świata i nie odkładaj tego na ostatni moment!

    Kończę zapis, a napływa, aby otworzyć wskazany tom z objawienia osobistego, gdzie Pan Jezus powiedział do mnie, że znajdę się w Jego świecie „jak malec, który śni o mamie i budzi się w jej ramionach”.

   Popłakałem się i poczułem obecność Marii Valtorty, która tak właśnie odeszła... APEL