Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu i o 2.00 w nocy nasz zespół wyjechał do dalekiego wezwania. Ucieszyłem się, ponieważ chciałem odmówić modlitwy za "czwarty rozbiór Polski"...wynik paktu o nieagresji Ribbentrop - Mołotow (z 23 sierpnia 1939 r.).

    Modlitwa "nie szła", bo po zjedzeniu solonej ryby wystąpiło straszliwe pragnienie i pomyślałem o Panu Jezusie podczas Bolesnej Męki i jego słowie na krzyżu: „Pragnę”, które dotyczyło naszego i mojego zbawienia.

   Napłynęło natchnienie, abym się nie martwił, bo napiję się (”zoba­czysz”!). Daleko...daleko, kręte dróżki pełno mgły i kurzu...”och, jak ludzie są poro­zrzucani na naszym zesłaniu”! W wiejskiej chatce dorośli byli „na nogach”, a z łóżek wystawały głowy dzieci.

    Chorą okazała się 17-letnia dziewczyna o przepięknej twarzy! Byłem tak zaskoczony i zadziwiony jej pięknością, że wprost nie mogłem na nią  patrzeć. Miała wielki ból zęba, który ustępował po podanym zastrzyku...w tym czasie gasiłem pragnienie podarowanym kompotem.  

   Moja prośba sprawiła nieoczekiwana radość, bo stwierdzono, że wieczorem ktoś zostawił włączoną grzałkę, która mogła spowodować pożar...mieli już taki przypadek w tym domu! Przypuszczam, że proszono Boga o ochronę i stąd ten cały ciąg zdarzeń! 

    Podczas powrotu odmawiałem cz. radosną różańca. To świadectwo jest przykładem działania Boga w naszej codzienności, bo nawet nie wolno modlić się wg woli własnej! Nie mogłem odmawiać modlitwy pełnej bólu, bo moje serce było zalane wdzięcznością Matce Bożej za dzień wczorajszy.

    Zły przeszkadzał w sposób perfidny, bo podsuwał jątrzące pytania w stylu: czy Matka i Jezus też "mieli takie części ciała (pośladki)...jak wyglądały i czy były owłosione?” Większość kuszonych wstydzi się takiego świadectwa, bo uważa, że te świństwa to ich myśli!

   Odrzuciłem te „niezwykłości” i podczas odmawiania cząstki: „Narodzenie Pana Jezusa”, a przez moje serce i duszę jak błyskawica przepłynęło odczucie zachwytu Aniołów...zachwytu w momencie Narodzin Zbawiciela. Wówczas całe Niebo cieszyło się, że Bóg Ojciec zesłał Maleńkiego na ziemię w celu naszego i mojego zbawienia! Tego nie można wyrazić, a przeżycia wytrzymać dłużej niż przez ułamek sekundy! 

  Około 9.20, podczas pracy w oddziale wewnętrznym  napłynęło polecenie, abym posiedział w samotności (”idź, idź!”). Uciekłem od personelu i czekałem na polecenie, a właściwie zaproszenie do odmawiania odpowiedniej modlitwy (rozmowy z Bogiem).

     Nie dziw się, ale zrozum, że każdy dzień naszego życia jest ułożony, ale trzeba odczytać swoją wolę Bogu Ojcu! Wówczas nasze codzienne życie staje się uświęcone ("bądź wola Twoja), a w jego przebiegu będzie pasowała różna rozmowa (modlitwa).

   Mnie jest trudno to przekazać, ale wówczas stajemy się wysłannikami Pana, a to jest wielki dar, który oznacza źle rozumiane w y b r a n i e (w sensie ziemskim). Nie jest łatwo oddać swoją wolę, zrezygnować z zachcianek, bo szatan jest niezmordowany i szczególnie atakuje słabych...tuż po nawróceniu! Niech każdy sprawdzi to na swojej osobie...

    Modlitwa jest wielkim pocieszeniem na tym zesłaniu, a jak nigdy przez godzinę nie było żadnego pacjenta! Napłynęła moc do pracy, a ja wiem, że to było działanie Matki Bożej, bo dzisiaj rano także poprosiłem o prowadzenie. Przez ten czas pokazano mi, że mam być cichym i modlącym się za innych, a takim podobam się także sobie. 

   Po przejściu do przychodni trafiłem na nawał chorych, ale wszystko znosiłem z pokojem. Podczas załatwiania pacjentki, której zmarł mąż napłynęło, aby oddać wcześniej otrzymane pieniądze...do kartki z ordynacją leków  włożyłem 5 dolarów, a to sprawiło radość i pokój w moim sercu.                 APEL