Moje obecne życie to huśtawka udręk ze strony szatana oraz atrakcji Królestwa Niebieskiego, które jest w nas...już tutaj na ziemi. Nie pojmiesz tego, bo to łaska przekraczająca naszą wyobraźnię. 

   Na zewnątrz nic nie zauważysz, bo prosperuję jak każdy emeryt...z tym, że jestem prowadzony  przez Pana Jezusa...jak dzieciątko trzymane za rękę przez tatusia.  

    Właśnie przebudziły mnie strachy nocne, a Pan dał mi do ręki wizję porodu Anny, żony Joachima, która zaczęła mówić, że jej córeczka będzie miała na imię Maryja.

   W tamtym czasie szatan wprost szalał: zerwała się wielka nawałnica z błyskawicami, czuć było zapach siarki, dziwne odgłosy, a nawet krzyki, narzekania i złorzeczenia. Ostatnie uderzenie pioruna rzuciło trzech mężczyzn na ściany, a przed domem pozostała czarna dymiąca dziura.

   Tuż po porodzie pojawiła się gigantyczna tęcza otaczająca całą izraelska ziemię oraz gwiazda świecąca jak diament...i księżyc w pełni chociaż nie był to jego czas.

   Zgasiłem światło i leżałem urzeczony pokojem, a moja dusza została uniesiona i zalana słodyczą rozmyślania o dobroci Boga Ojca, bo ja otrzymałem wielką łaskę, którą ujrzał starzec Symeon. Nie doczekali jej prorocy i wprost trudno wyobrazić sobie ich cierpienie, bo wówczas nie było Eucharystii. 

   W ponownym śnie znalazłem się na procesji, gdzie śpiewaliśmy, a kapłan pochwalił mnie, że uczyniłem dużo dobra dla tej społeczności...w sensie dawania świadectwa wiary. 

   Na jawie nadszedł dla mojej rodziny czas diabelskiej udręki, bo chodzi o specjalne (tak uważam) rozpoznanie poważnej choroby nowotworowej...bez uzasadnienia! Jest to jedna z metod celowego nękania, bo człowiek pozbawiony wiary w Boga w oczekiwaniu na jej wykluczenie (3 tyg.) może umrzeć ze strachu! 

    Takie postępowanie doświadczonych lekarzy jest nieodpowiedzialne i powinno być karalne. Może ktoś przebada ten problem, bo prawdopodobnie chodzi też o wyłudzanie pieniędzy z NFZ, a dowiedziałem się, że takie postępowanie jest częste. 

   Wyobraź sobie, że jakiś lekarz traktuje każdy ból w kl. piersiowej jako podejrzenie zawału.  W rejonie lekarskim to była prawdziwa zmora, którą określałem "zawałem mięśnia piersiowego" (ból pod palcem przyczepów ścięgnisto-okostnowych lub stawów żebrowo-mostkowych nasilający się przy powtarzanym ruchu lub oddychaniu).

  Przypomniałem sobie, że wówczas wzrok zatrzymał obraz s. Faustyny z krzyżykiem na jej piersi...podobny towarzyszy mi podczas codziennych modlitw (z relikwiami krzyża świętego). Dodatkowo, podczas niesienia baldachimu „spojrzał” krzyżyk z Monstrancji niesionej przez kapłana. Słusznie odebrałem, że jest to "małe cierpienie" i faktycznie badania wykluczyły istnienie choroby!   

   Eucharystia całkowicie odmieniła mój stan i nie chciało się opuszczać kościoła, bo trwało pragnienie bycia z Panem Jezusem. W tym czasie z kościoła płynęła muzyka organowa i śpiewały mi ptaki. 

   Pozostaliśmy z niepełnosprawnym chłopcem, który z trudem chodzi. Zawsze przyprowadzała go matka, ale dzisiaj był sam i miał kłopot z powrotem. Powiedziałem mu, że prawdziwa radość spotka go po śmierci, bo wówczas stwierdzi, że porusza się sprawnie.  

- Pan Bóg pokazuje ciebie tym, którzy mają samochody, a nie przyjeżdżają do kościoła.

- Na pewno jestem pokazywany...odpowiedział!                                                                                APEL