W śnie byłem na wielkiej sali z wiernymi i proboszczem, gdzie zgasło światło, a to symbol dzisiejszej intencji. Po przebudzeniu o 5.00 stękałem z powodu zbolałego ciała i duszy...nawet zacząłem się skarżyć Bogu, a na ten moment „spojrzał” Pan Jezus z Najśw. Sercem. Przeżegnałem się i wyszedłem na Mszę św.
Dzisiaj jest wspomnienie św. Antoniego. Kapłan wskazał na modlitwy do tego świętego „od zguby”, ale wspomniał także o ludziach, którzy się zagubili! Błyskawicznie przepłynęły spotkane osoby:
- sąsiadka pracoholiczka już o 5.30 grabiła pod oknami bloku ściętą trawę
- czuwający od rana z którymi muszę się spotykać. Wielu moich opiekunów wymarło, ale ten talent jest dziedziczony. Ja biegnę do Pana Jezusa, a oni za mną...także do kościoła!
- przejeżdżałem obok grupki czekających na mleko prosto od krowy...pokarm „przelotny”, a z tego miejsca są dwa kroki do kościoła, gdzie dają za darmo Chleb Prawdziwy.
W sercu pojawili się koledzy z Izby Lekarskiej, którzy stanęli po stronie antykrzyżowca. W uniesieniu zacząłem wołać za nich: „Panie! daj im Swoje Światło! Panie! daj im Swoje Światło!”...chciałbym tak powtarzać do końca życia. To wprost pragnienie Boga Samego, który miłuje ich bardziej ode mnie!
Pomyślałem o Monice Głodek narzeczonej Roberta Janowskiego i Janinie Drzewieckiej, które ukradły kilka rzeczy i o chłopaku, który śmiertelnie zranił sprzedawcę. Ogarnij zwabionych do sekt, obozów pracy, na wojnę do Afganistanu, zakażonych w przypadkowym kontakcie seksualnym, wciągniętymi w afery i wreszcie porzucających Kościół Święty... To tylko „migawki” z tego oceanu ludzkiego cierpienia.
Po Eucharystii przez witraż padł na mnie snop światła. Słodycz zalała duszę i usta. Św. Hostia była jak woalka, która falowała w ustach. Prawie doznałem wstrząsu duchowego...zacząłem wolno i głęboko oddychać, a nawet wzdychać aż ciało zesłabło i zapragnęło snu. „Jezu! Jezu! Jezu! To raj w duszy, raj na ziemi, raj na tym zesłaniu”.
Ten szok wynika także z tego, że idziesz na Mszę św. normalny i zostajesz zalany niewyobrażalną łaską. Okruszynka chleba powala całkowicie ciało fizyczne i stajesz się człowiekiem Chrystusowym.
Co to oznacza? Nie ma możliwości określenia stanu uniesienia mojej duszy z zesłabnięciem ciała, które jest przy okazji zalane słodyczą i to dosłowną, bo w ustach miałem pełno śliny.
Nie dziw się, że z tego powodu można na Mszy św. zasnąć. Zarazem w takim „zesłabnięciu” ciała fizycznego pojawia się wielka moc duszy. To wyjaśnia zarazem moc w oddawaniu życia przez męczenników, którzy nigdy nie zaprą się wiary, bo życie w ciele nic nie oznacza.
Bolszewicy, Kimowie, racjonaliści określają to fanatyzmem religijnym. Oddał życie za wiarę, bo jest fanatykiem! To ma wskazywać na zaburzenia umysłowe, bo fanatyzm jest spaczeniem. W moim stanie nie ma nic takiego. To zjednanie z Panem Jezusem Eucharystycznym sprawia, że mam promieniującą duszę.
Dla człowieka żyjącego wśród ludzi lub w rodzinie jest to kłopot, bo właśnie żona pyta o śniadanie (po wczorajszym poście), a jedzenie w tym momencie jest ostatnią rzeczą, której pragnę. Nie dziwi mnie fakt życia latami tylko Ciałem Pana Jezusa.
Wśród zagubionych jest też pan prezydent, który przystępuje do Eucharystii, tańczy z młodzieżą na Polach Lednickich, wita relikwie św. Andrzeja Boboli, a w tym czasie mówi, że „nie ma jednego Prawa Bożego”. Podobnie czynił tow. Bolesław Bierut, który nawet nosił baldachim podczas procesji Bożego Ciała...też radował się z życia, polował i fotografował się z dziećmi.
Na tle mojego charyzmatu (mistyka Eucharystyczna) trzeba wspomnieć o omamionych medytacjami wschodnimi, które mają mylące nazwy. To błędne dochodzenie do jakiejś pustki duchowej przez przyjmowanie odpowiedniej postawy. APEL